No dobra, to tak:
Napisz recenzję książki opowiadania z doliny muminków, Recenzja ma zawierać - min. 5 stron ze zwykłego zeszytu A5, w tym Krótka notatka biograficzna o autorze, sprawozdanie z lektury zawierające:
część informacyjną na temat gtunku, czasu, miejsca akcji, głównych bohaterów, przebiegu zdarzeń, problematyki
GŁAGAM POMAGAĆ! WIEM, ŻE MOŻE JEST TO TRUDNE I NUDNE, ALE SAMA SOBIE Z TYM NIE DAM RADY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie musi być na niedzielę, ale jak najszybciej! :(
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Pamiętam, że czytając tę książkę w wieku lat dziesięciu, uznałam ją po prostu za dziwną. Myślę, że przez jakiś czas zastanawiałam się nawet, co się stało z moimi Muminkami i czy aby na pewno ta książka też wyszła spod pióra Tove Jansson. Czytając ją po raz drugi, chłonę zachłannie każde słowo.
Zwykle nie lubię doszukiwać się w "Muminkach" drugiego dna. Bo właściwie po co. Ale tym razem porównania ze światem realnym nachalnie pchały mi się przed oczy na każdej stronie. Nie jest to w żadnym wypadku zarzut, o nie. Książka napisana jest wspaniale i to, że próbowałam ją czytać jako alegorię wojny, wypędzeń, historię jednostki wrzuconej w nieznany, nie-swój świat, to już moja prywatna idiosynkrazja. Bo o czym jest "Zima Muminków"? Rodzina Muminków przesypia zimę z igliwiem w brzuszkach, by obudzić się dopiero wiosną. Tym razem jest inaczej - Muminek budzi się w uśpionym domu, samotny, w czasie ciemnej, długiej, fińskiej zimy, i nie może znowu zapaść w sen. Świat na zewnątrz jest zupełnie obcy, nawet Mała Mi, którą Muminek przecież zna, a która też nie może zasnąć, jest inna niż zwykle (na uwagę, wydaje się, zasługuje określenie jej kilka razy jako tej, która ma złe spojrzenie, złą twarz - w innych częściach cyklu nie ma o tym mowy). Samotny Muminek spotyka Too-tiki, mieszkającą z grupą tak nieśmiałych, że aż niewidzialnych myszy (ale czy to na pewno myszy?) w kabinie kąpielowej. I ta kabina też jest inna niż latem, zamieszkana przez nieznane stworzenia, wśród których bohater nie umie się odnaleźć. Gorączkowo wyczekuje więc na powrót słońca. Bo świat za ścianami domu Muminków jest tak samo obcy, jak wewnątrz niego.
Ogromne wrażenie robi rozdział "Goście": do Doliny ściągają ze wszystkich stron ci, których ostra zima przyparła do muru, by szukać jedzenia i towarzystwa. Muminek nie chce, ale w końcu decyduje się im pomóc - wpuszcza tych zimowych uchodźców do domu, karmi konfiturami, które jego Mamusia tak pieczołowicie smażyła całe lato. I nie dostaje za to serdecznych słów podzięki, bo wszyscy są zgnębieni i nawet nie wiedzą, czy te konfitury im tak naprawdę smakują, czy nie. A odchodząc, zabierają ze sobą różne przedmioty, zwyczajnie kradnąc je z domu Muminków.
Również postacie, jakie spotykamy w "Zimie..." są bardziej melancholijne niż te, które zaludniają Dolinę Muminków w cieplejszych porach roku (bardziej nawet niż nieszczęsna Filifionka z "Lata Muminków", od lat czekająca na wizytę krewnych). Jest więc pies Ynk w wełnianej czapce, który marzy o tym, by przystać do wilków, ale boi się - niebezpodstawnie - że nie zostanie przez nie zaakceptowany. Opis jego spotkania z dzikimi "krewniakami" na długo zostaje w pamięci. Jest też Too-tiki, która ze sceptycyzmem odnosi się do wychuchanego jedynaka Muminka, chociaż uczy się okazywać mu wsparcie w najbardziej dramatycznym momencie - jednak pozostaje zdania, że "wszystko trzeba odkryć samemu (...). I również przejść przez to zupełnie samemu"[2]. Jest biedna, mała drobinka leśna Salome, która nie umie wyznać Paszczakowi swoich uczuć; i jest też Paszczak, jak każdy Paszczak mało refleksyjny, ale za tą fasadą skrywa się po prostu ktoś, kto bardzo stara się, by inni go lubili i może dlatego bombardujący otoczenie swoją ciągłą aktywnością - kąpielami w przeręblu, jazdą na nartach, ogniskami. Jest wreszcie Buka, która usiłuje się ogrzać, ale nie może, bo ogień gaśnie, kiedy się do niego zbliża. I nawet ona nie budzi już strachu tak bardzo jak latem. Wszyscy bohaterowie "Zimy..." są nakreśleni za pomocą prostych środków, a zarazem scharakteryzowani dużo lepiej, niż gdyby Jansson pisała o nich całe elaboraty. Także tytuły rozdziałów są bardzo zwięzłe, nie ma w nich opisowych ministreszczeń, jakie znamy chociażby z "Lata Muminków".
Nie lubisz reklam? Chcesz pomóc BiblioNETce?
Zostañ naszym opiekunem!
To także książka, którą Jansson zadedykowała swojej matce. Zwróciłam na to uwagę, bo Mamusia Muminka jest w tej części najbardziej "matczyna", mimo że śpi. Ale to do niej udaje się Muminek, by po prostu coś jej powiedzieć (chociaż wie, że nie odpowie), chce być przy niej, jej konfitur chce początkowo bronić i to jej może opowiedzieć o swoich przeżyciach w czasie zimy, podczas gdy co do innych ma wątpliwości, czy zrozumieją.
Skupienie akcji na Muminku i jego życiu wewnętrznym oraz przygodach w trakcie zimy sprawia, że "Zima Muminków" to książka trudniejsza, mniej wesoła niż pozostałe części cyklu (chociaż nie jest tak, że ani razu się przy niej nie uśmiechniemy - wystarczy spojrzeć na cudowne zdjęcie rodowe XIX-wiecznych krewnych Muminka albo posłuchać, jak zwierzaczek z krzaczastymi brwiami fuka oburzony "radamsa"!), podejmującą tematy takie jak samotność, śmierć, niezrozumienie przez otoczenie i przez najbliższych. Zima zmieniła Muminka i zmieniła też moje podejście do tych książek. Myślę, że oboje wyszliśmy na tym dobrze.