"Nauczyciel też człowiek" - przemówienie na min. 1 str.w zeszycie :)
zemsta1
Nie każdy z nas przyznaje się w rozmowach ze znajomymi (jeśli nie wiedzą, gdzie pracujemy), że jest nauczycielem. Nie chcemy słyszeć sztucznego zachwytu „to wspaniały zawód” ani też widzieć tego błysku w oku „ Ojej, to nie najciekawiej. Ileż może zarabiać nauczyciel!”. A jednak to nie jest zły zawód. I piszę to nie dlatego, że jestem kobietą i mam małe dzieci, więc z racji wykonywanego zawodu mogę poświęcać im więcej czasu. Największą zaletą bycia nauczycielem jest kontakt z młodym człowiekiem. Możność nieustannego uczestniczenia w przeżywaniu młodości przez tych, którzy mają jej przed sobą jeszcze dużo, możność obserwowania, jak młodzi ludzie doświadczają zakochania, pierwszej miłości, bardzo odmładza. Pozwala cieszyć się cudzym szczęściem i przypominać sobie własną młodość, odświeżać to co już przyprószyło się kurzem czasu. Każdy bal absolwentów gimnazjum jest okazją do wspomnień, szczególnie jeśli patrzymy na młodzież, którą darzymy prawdziwą sympatią. Zresztą codzienne kontakty z ludźmi, którzy nie przesiąkli jeszcze problemami dorosłości, też jest odżywcze i mobilizuje do odrywania się od własnych problemów. Lubię kontakty z młodzieżą, chociaż czasem, jak każdy belfer, złoszczę się na nieodpowiedzialność moich wychowanków. Wiem jednak, że życie tak szybko wymusi na nich bycie zdyscyplinowanym, że łatwo wybaczam przewinienia. Zresztą nasza młodzież nie ma ich aż tak wiele. Nie ukrywam, że kiedy piszę te słowa bardziej myślę o moich trzecioklasistach niż o uczniach klas pierwszych. Wiem jednak, że również pierwszaki za chwile staną się mądrzejsi i bardziej dadzą się lubić.