sylwek15
W zeszłą sobote była psia pogoda. Ciągle padała.Mimo to postanowiłem pojechac na wies , by odwiedzic dziadków. Autobus miałem dopiero za dwie godziny wiec w tym czasie postanowiłem posprzatac mój pokój. Wygladał jak stajnia augiasza.wiedziałem ze są to syzyfowe prace , ale ze sie nudziłem sprzątałem dalej. Po pewnym czasie rodzice wrócili z pracy. Obydwoje byli w bardzo w złych humorach. Szybko sie domysliłem ze sa ze soba pokłóceni.Poinformowałem ich ze wbieram sie odwiedzic dzadków .Mama z podejzanym zadowoleniem przyjeła te wiadomosc. Lecz tato nie był z tego zadowolony. Powiedziłał ze mam duzo nauki i wyjazd musi poczekac. Mama za to wręcz kazała mi jechac . Znalazłem sie między młotem a kowadłem. mój młodszy brat nagle wyskoczył jak filip z konopi z prośba do rodziców aby on równiez mógł pojechac ze mna. To rozzłosciło ojca jeszcze bardziej. Zapytałem mamę czemu ojciec jest przeciwny wyjazdowi. Odpowiedział mi ze ojciewc pokłócił sie z dziadkami. Teraz wiedziałem w czym tki jabłko niezgody rodziców.Po jakims czasie postanowiłem jechac .Mama odniosła pyrrusowe zwyciestwo.