Napisze mi ktoś baśń o dobrym i wesołym smoku. Ale żeby była na niecałą kartkę z zeszytu małego.
PEOSZĘ TO NA JUTRO!!!>.
Pati1150
Dawno, dawno temu, za siedmioma lasami żył sobie wesoły smok o imieniu Gizmo. Smok był znany na całym świecie ze swej zabawnej postury, nikt nigdy nie bał się smoka Gizmo aż do czasu... Gdy pojawiła się piękna owca Betty. Każdy smok jakiego znacie pożywia się zwierzetami. Lecz Gizmo był wegetariajaninem! Zakjochał się w pięknej owieczce Betty która była najgroźniejszą owcą jaką kiedykolwiek widziano! Pewnego chmurnego ranka .....
NIe wiem co dalej :D Ale jazdy! Ja to mam wyobraźnie :D Sorry za błędy :D
1 votes Thanks 1
justyna44
Baśń o smoku i transporcie... ;p 02.03.2008 o 05:31Pewnego razu, w baśniowej krainie zwanej Pyrlandią, mieszkała sobie pewna nieśmiała dziewczynka. Owa dziewczynka była córką woźnicy i uwielbiała jeździć powozem i przemierzać swą ojczystą krainę wzdłóż i wszerz. Zdarzyło się razu pewnego, że spotkała na swej drodze elfa, który poprosił ją o pomoc w dotarciu do jego domu. Jako, że dziewczynka dobre miała serduszko i duszę aniołka, zgodziła się i doprowadziła elfa do domu. Ten za udzielenie pomocy obdarował dziewczynkę pewnym magicznym amuletem. Był to niewielkich rozmiarów posążek, bożka patronującego wszystkim podróżnym. Dziewczynka niezmiernie się cieszyła z daru, który jak odkryła, chronił ją od niebezpieczeństw czychających na nią podczas jej podróży. Niestety nie trwała długo jej radość, gdyż na swej drodze spotkała złego czarnoksiężnika, który zapragnął amuletu. Dziewczynka poznała czarodzieja, gdyż krążyły o nim legendy, każdy w królestwie bał się wypowiadać jego imię, a rozpoznać go było można, gdyż nosił na głowie misiurkę poprzetykaną kolcami jeża. Bała się go śmiertelnie, więc w trosce o własne życie oddała mu amulet. Czarnoksiężnik rad z posunięcia dziewczynki zlitował się nad nią i zostawił ją w spokoju, wrócił do swego zamczyska, położonego na drugim końcu krainy. Biedne dziewcze płakało długo nad zgubą, aż ujżała intrygującą postać. Na drodze stał pewien chłopiec, widać było, iż przebył spory kawał świata na piechotę, o czym świadczyły jego zmizerniałe czerwone ciżemki. Chłopiec cały ubrany był na czerwono, miał czerwoną szatę, która wydała się dziewczynce szatą maga. Bez wahania opowiedziała chłopcu co ją spotkało, myśląc, iż jest magiem i pomoże jej odzyskać amulet. Chłopiec jednak okazał się nie być magiem, lecz jak sam powiedział, znalazł szatę na jednym ze kramów w mieście, jakie odwiedzał jako ostatnie. Jednak zarzekł się, że jej pomoże. Dziewczynka sądząc, iż chłopiec nie ma szans z czarnoksiężnikiem uroniła kolejny potok łez, tym razem w trosce o chłopca, którego nie udało jej się odwieść od postawionego sobie zadania. Pomimo usilnych próśb dziewczynki, by dał sobie spokój, opuścił ją, by rozprawić się z okrutnym jeżogłowym czarnoksiężnikiem. Przemierzył na piechotę całą krainę, aż w końcu dotarł przed bramy ponurego zamczyska. Zawołał tedy maga i rzekł, iż jest przyjacielem biednej córki woźnicy, i że przyszedł odebrać jej amulet. Czarodziej nie ukrywał rozbawienia widząc, iż stawia mu czoła mały chłopiec, zszedł jednak i wyszedł przed bramę swego zamku, by się rozprawić z młodzieńcem. Naprędce przygotował zaklęcie, które miało przysporzyć chłopcu niewyobrażalnych cierpień, lecz nie miało go zabić, jeszcze nie, jak myślał czarnoksiężnik w duchu. Rzucił zaklęcie na nic nie podejrzewającego chłopca, który nawet nie próbował się bronić, czy też uciekać. Jednak ku wielkiemu zdziwieniu maga, chłopiec stał niewzruszony. Zaklęcie zdawało się nań nie działać. Mag pośpiesznie rzucił kolejne zaklęcie, z równie mizernym skutkiem, nic, i tak dalej i dalej, aż mag był już śmiertelnie wyczerpany. Nie wiedząc co się dzieje, spytał chłopca, dlaczego żadne z jego zaklęć nie wyrządza mu żadnej krzywdy. Chłopiec wciąż stojąc niewzruszenie tylko się uśmiechnął. Kilka uderzeń serca później chłopiec zaczął się zmieniać. Przeistaczał się w coś, co zmroziło krew w żyłach czarnoksiężnika. Chłopiec rósł i rósł by w końcu dumnie stanąć przed magiem w swej prawdziwej, smoczej postaci. Jednym prychnięciem spalił całe potężne zamczysko czarnoksiężnika, a jego samego pochwycił w swe szponiaste ręce. - Amulet! - zawołał swym potężnym i dźwięcznym głosem. Mag wyciągnął amulet z jednej ze swych sakw i podał go smokowi. Ten pochwycił amulet w swe ogromne palce, po czym zwyczajnie puścił maga. Rozłożywszy swe olbrzymie skrzydła, odfrunął na spotkanie dziewczynce. Odnalazł ją tam, gdzie ją zostawił, nie była zdolna opuścić tego miejsca, nawet rażona strachem na widok wielkiego smoka, lądującego nieopodal. Smok ponownie zmienił się w chłopca i podszedł do dziewczynki, na której licach widać było strugi łez. Oddał jej amulet i wytłumaczył kim naprawdę jest. Dziewczynka rzuciła się chłopcu na szyję pełna wdzięczności, w jej sercu na zawsze zagościła radość.
Od tąd podróżowała z chłopcem, który strzegł jej od niebezpieczeństw znacznie lepiej niż amulet. Po wielu latach wspólnych podróży założyli spółkę. Przewozili mieszkańców krainy drogą powietrzną. Od tąd po dziś dzień mieszkańcy Pyrlandii latają w powozach, usytuowanych na grzbiecie wielkiego czerwonego smoka, a dziewczynka wyrosła na piękną kobietę i ... i tu się kończy nasza opowieść...
Smok był znany na całym świecie ze swej zabawnej postury, nikt nigdy nie bał się smoka Gizmo aż do czasu... Gdy pojawiła się piękna owca Betty.
Każdy smok jakiego znacie pożywia się zwierzetami. Lecz Gizmo był wegetariajaninem! Zakjochał się w pięknej owieczce Betty która była najgroźniejszą owcą jaką kiedykolwiek widziano!
Pewnego chmurnego ranka .....
NIe wiem co dalej :D Ale jazdy! Ja to mam wyobraźnie :D
Sorry za błędy :D
02.03.2008 o 05:31Pewnego razu, w baśniowej krainie zwanej Pyrlandią, mieszkała sobie pewna nieśmiała dziewczynka. Owa dziewczynka była córką woźnicy i uwielbiała jeździć powozem i przemierzać swą ojczystą krainę wzdłóż i wszerz.
Zdarzyło się razu pewnego, że spotkała na swej drodze elfa, który poprosił ją o pomoc w dotarciu do jego domu. Jako, że dziewczynka dobre miała serduszko i duszę aniołka, zgodziła się i doprowadziła elfa do domu. Ten za udzielenie pomocy obdarował dziewczynkę pewnym magicznym amuletem. Był to niewielkich rozmiarów posążek, bożka patronującego wszystkim podróżnym. Dziewczynka niezmiernie się cieszyła z daru, który jak odkryła, chronił ją od niebezpieczeństw czychających na nią podczas jej podróży.
Niestety nie trwała długo jej radość, gdyż na swej drodze spotkała złego czarnoksiężnika, który zapragnął amuletu. Dziewczynka poznała czarodzieja, gdyż krążyły o nim legendy, każdy w królestwie bał się wypowiadać jego imię, a rozpoznać go było można, gdyż nosił na głowie misiurkę poprzetykaną kolcami jeża. Bała się go śmiertelnie, więc w trosce o własne życie oddała mu amulet. Czarnoksiężnik rad z posunięcia dziewczynki zlitował się nad nią i zostawił ją w spokoju, wrócił do swego zamczyska, położonego na drugim końcu krainy.
Biedne dziewcze płakało długo nad zgubą, aż ujżała intrygującą postać. Na drodze stał pewien chłopiec, widać było, iż przebył spory kawał świata na piechotę, o czym świadczyły jego zmizerniałe czerwone ciżemki. Chłopiec cały ubrany był na czerwono, miał czerwoną szatę, która wydała się dziewczynce szatą maga. Bez wahania opowiedziała chłopcu co ją spotkało, myśląc, iż jest magiem i pomoże jej odzyskać amulet. Chłopiec jednak okazał się nie być magiem, lecz jak sam powiedział, znalazł szatę na jednym ze kramów w mieście, jakie odwiedzał jako ostatnie. Jednak zarzekł się, że jej pomoże. Dziewczynka sądząc, iż chłopiec nie ma szans z czarnoksiężnikiem uroniła kolejny potok łez, tym razem w trosce o chłopca, którego nie udało jej się odwieść od postawionego sobie zadania. Pomimo usilnych próśb dziewczynki, by dał sobie spokój, opuścił ją, by rozprawić się z okrutnym jeżogłowym czarnoksiężnikiem.
Przemierzył na piechotę całą krainę, aż w końcu dotarł przed bramy ponurego zamczyska. Zawołał tedy maga i rzekł, iż jest przyjacielem biednej córki woźnicy, i że przyszedł odebrać jej amulet. Czarodziej nie ukrywał rozbawienia widząc, iż stawia mu czoła mały chłopiec, zszedł jednak i wyszedł przed bramę swego zamku, by się rozprawić z młodzieńcem. Naprędce przygotował zaklęcie, które miało przysporzyć chłopcu niewyobrażalnych cierpień, lecz nie miało go zabić, jeszcze nie, jak myślał czarnoksiężnik w duchu. Rzucił zaklęcie na nic nie podejrzewającego chłopca, który nawet nie próbował się bronić, czy też uciekać. Jednak ku wielkiemu zdziwieniu maga, chłopiec stał niewzruszony.
Zaklęcie zdawało się nań nie działać. Mag pośpiesznie rzucił kolejne zaklęcie, z równie mizernym skutkiem, nic, i tak dalej i dalej, aż mag był już śmiertelnie wyczerpany. Nie wiedząc co się dzieje, spytał chłopca, dlaczego żadne z jego zaklęć nie wyrządza mu żadnej krzywdy. Chłopiec wciąż stojąc niewzruszenie tylko się uśmiechnął. Kilka uderzeń serca później chłopiec zaczął się zmieniać. Przeistaczał się w coś, co zmroziło krew w żyłach czarnoksiężnika.
Chłopiec rósł i rósł by w końcu dumnie stanąć przed magiem w swej prawdziwej, smoczej postaci. Jednym prychnięciem spalił całe potężne zamczysko czarnoksiężnika, a jego samego pochwycił w swe szponiaste ręce.
- Amulet! - zawołał swym potężnym i dźwięcznym głosem.
Mag wyciągnął amulet z jednej ze swych sakw i podał go smokowi. Ten pochwycił amulet w swe ogromne palce, po czym zwyczajnie puścił maga. Rozłożywszy swe olbrzymie skrzydła, odfrunął na spotkanie dziewczynce. Odnalazł ją tam, gdzie ją zostawił, nie była zdolna opuścić tego miejsca, nawet rażona strachem na widok wielkiego smoka, lądującego nieopodal. Smok ponownie zmienił się w chłopca i podszedł do dziewczynki, na której licach widać było strugi łez. Oddał jej amulet i wytłumaczył kim naprawdę jest. Dziewczynka rzuciła się chłopcu na szyję pełna wdzięczności, w jej sercu na zawsze zagościła radość.
Od tąd podróżowała z chłopcem, który strzegł jej od niebezpieczeństw znacznie lepiej niż amulet.
Po wielu latach wspólnych podróży założyli spółkę. Przewozili mieszkańców krainy drogą powietrzną.
Od tąd po dziś dzień mieszkańcy Pyrlandii latają w powozach, usytuowanych na grzbiecie wielkiego czerwonego smoka, a dziewczynka wyrosła na piękną kobietę i ...
i tu się kończy nasza opowieść...