Na wzgórzu w niedalekim domku mieszkała mała dziewczynka o imieniu Tosia. Miała ona 2 braci bliźniaków o imieniu Marcin i Marciszek. Byli oni o dużo dużo starsi od niej jakieś 29...27.... lat i bardzo lubili potwory. Pewnego razu Tosia poszła na grzyby dla swoich braci bo byli głodni a oni zawsze byli leniuchami. Jak zbierała to zauważyła małego jezyka bez kolców. Było to dla niej ekcetujące więc zabrało go do domu z grzybami. Jak wróciła to niemiała gdzie go dać więc kryła go w szafie i ciągle go badał np.: z jakiej rasy pochodzi itp. Dała braciom grzybów i powiedziała żeby sobie następnym razem sobie sami poszli bo dopiero maiała 12 lat. Posłuchali i poszli w coś tam grać. Wieczorem wykąpali się wszyscy i poszli spać. W nocy gdy wszyscy spali nagle z szafy wyszedł POTWÓR zamiast jeża . Potwór podszedł bliżej łużka i niechcąco obudził Tosię. Tosia tak ryczała że asz strach bo ten potwór chciał ją zjeść. Bracia ją usłyszali i po kryjomu tam podeszli do potwora z patelniami. Po chwili potwór się obrócił a bracia mu dołożyli i wyrzucili na śmietnik. Tosia miała nauczke że ma nie wprowadzać cudzych zwierząt. KONIEC
1 votes Thanks 0
ShiuriusuPotwór z szafy! Tydzień temu wyjechałam na wakacje z rodziną do domku letniskowego, niedawno zakupionego przez tatę. Byłam zachwycona pokojem, który został mi przydzielony. Malował się on w ciepłych barwach, lecz wyróżniała się błękitna, drewniana szafa z zielonkawymi wzorami. Strasznie rzucała się w oczy. Uznałam jednak, że nie będzie mi to przeszkadzać, i wpakowałam do niej swoje ubrania. Wieczorem, kiedy kładłam się spać, usłyszałam z głębin szafy głośne pisknięcie. Poderwałam się gwałtownie z łóżka i spojrzałam w tamtym miejscu. Rozejrzałam się niepewnie i z łomoczącym sercem podeszłam do mebla. Kiedy otworzyłam drzwiczki, z środka wybiegł mały, czarny kot i szybko schował się pod moim łóżkiem, zostawiając wystający, najeżony ogon. Odetchnęłam z ulgą i zapaliłam światło. Następnego ranka powiedziałam swoim rodzicom o nowym gościu. Szukając właściciela kota, natrafiliśmy na sąsiada mieszkającego w tutejszych okolicach. Staruszek okazał się bardzo miłą i przyjazną osobą, a ja co lato zaczęłam do niego przychodzić, by bawić się z jego czworonożnym futrzakiem, Oskarem.
Na wzgórzu w niedalekim domku mieszkała mała dziewczynka o imieniu Tosia. Miała ona 2 braci bliźniaków o imieniu Marcin i Marciszek. Byli oni o dużo dużo starsi od niej jakieś 29...27.... lat i bardzo lubili potwory. Pewnego razu Tosia poszła na grzyby dla swoich braci bo byli głodni a oni zawsze byli leniuchami. Jak zbierała to zauważyła małego jezyka bez kolców. Było to dla niej ekcetujące więc zabrało go do domu z grzybami. Jak wróciła to niemiała gdzie go dać więc kryła go w szafie i ciągle go badał np.: z jakiej rasy pochodzi itp. Dała braciom grzybów i powiedziała żeby sobie następnym razem sobie sami poszli bo dopiero maiała 12 lat. Posłuchali i poszli w coś tam grać. Wieczorem wykąpali się wszyscy i poszli spać. W nocy gdy wszyscy spali nagle z szafy wyszedł POTWÓR zamiast jeża . Potwór podszedł bliżej łużka i niechcąco obudził Tosię. Tosia tak ryczała że asz strach bo ten potwór chciał ją zjeść. Bracia ją usłyszali i po kryjomu tam podeszli do potwora z patelniami. Po chwili potwór się obrócił a bracia mu dołożyli i wyrzucili na śmietnik. Tosia miała nauczke że ma nie wprowadzać cudzych zwierząt. KONIEC
Tydzień temu wyjechałam na wakacje z rodziną do domku letniskowego, niedawno zakupionego przez tatę. Byłam zachwycona pokojem, który został mi przydzielony. Malował się on w ciepłych barwach, lecz wyróżniała się błękitna, drewniana szafa z zielonkawymi wzorami. Strasznie rzucała się w oczy. Uznałam jednak, że nie będzie mi to przeszkadzać, i wpakowałam do niej swoje ubrania.
Wieczorem, kiedy kładłam się spać, usłyszałam z głębin szafy głośne pisknięcie. Poderwałam się gwałtownie z łóżka i spojrzałam w tamtym miejscu. Rozejrzałam się niepewnie i z łomoczącym sercem podeszłam do mebla. Kiedy otworzyłam drzwiczki, z środka wybiegł mały, czarny kot i szybko schował się pod moim łóżkiem, zostawiając wystający, najeżony ogon. Odetchnęłam z ulgą i zapaliłam światło.
Następnego ranka powiedziałam swoim rodzicom o nowym gościu. Szukając właściciela kota, natrafiliśmy na sąsiada mieszkającego w tutejszych okolicach. Staruszek okazał się bardzo miłą i przyjazną osobą, a ja co lato zaczęłam do niego przychodzić, by bawić się z jego czworonożnym futrzakiem, Oskarem.