Był piąty lipiec 2007 roku. Wstałam rano. Nic w tym dziwnego. Zjadłam śniadanie, umyłam zęby. W tym też nie ma nic takiego. To był dzień mojego pierwszego w życiu wyjazdu na kolonie do Włoch. Bardzo dużo kosztowały. Miałam jechać na dwa tygodnie. Od rana byłam bardzo zniecierpliwiona. Nie mogłam się doczekać. Wyjazd był o trzynastej. Dotarłam na lotnisko. Wylecieliśmy. Po dwóch godzinach lotu pilot zorientował się, że leci w złym kierunku. Nie wiem jak mogło to być możliwe przy dzisiejszej technice. Potem zepsuł się silnik. Wszyscy byli przerażeni. Wylądowaliśmy w Egipcie na starym, zaniedbałym lotnisku, a potem wszyscy się rozproszyli. Dotarłam do Gizy.Weszłam do piramidy Cheopsa i znalałam wiele skarbów (wszystkie ze złota)! Byłam bardzo szczęśliwa. Nikt mnie nie pilnował, więc zabrałam je do domu. Po drodze widziałam chodzącą mumię. Co to za dzień!
Dla nie których może to nie być ciekawe jednak dla mnie tak bo zdobyłam...przyjaźń
a więc był późny wieczor ok. godz 20:30 wlasnie dojechalismy do nowego domu w hiszpani.bylam przeszczesliwa a zarazem smutna bo nie umialam mowic po hiszpansku-opowiada .....-mialam nadzieje ze sie naucze.mialam wspanialy dosc duzy dom i od razu spotkalam sympatyczna dziewczynke ktora wracala do domu dosc zdenerwowana i trochce poplakiwala.zapytalam ja : ,,co się stało?''.spojrzala na mnie jak na osla i powiedziala wielce wyniosla ze:,,to nie twoja sprawa''.zdenerwowalam sie na nia nie ujawniajac tego i zaprosilam ja do mnie na nastepny dzien.gdy do mnie przyszla bardzo sie zaprzyjaznilysmy i zdradzila mi sekret ze za moim domem w lesie znjduje sie dom i to nawiedzony....poszlysmy tam oczywiscie.-ale czy faktycznie byl nawiedzony?-pyta dziennikarz-alez nie ale posluchajcie-odpowiada.......-a wiec gdy juz tam dotarlysmy cos lub ktos bo do dzisisaj nie iwadomo co to bylo zaczelo wyc.a na podlodze ujrzalysmy mertwego czlowieka ktory mial noz wbity w piers.bylam przerazona az nagle on sie poruszyl.wyciagnal noz i okazalo sie ze to byl tylko zart a mezczyzna ktory tam lezal to byl kolezanki-Anity.bylo super bo poznalam tam wiecej osob ktore byly z Polski czyli Michała,Kacpra,Blanke i oczywiście Anitę.Cieszylam się z tego bradzo ale do dzisiaj nie wiemy kto to wył,może duch a może jakaś osoba czy wiatr, albo jeszcze cos innego....to wszystko-dziekujemy ta przygoda byla bardzo ciekawa az poczulem sie jakbym tam byl-mowi dziennikarz robert cruzo(robert kruzo)-dziekuję i dozobaczenia-mowi .......
Był piąty lipiec 2007 roku. Wstałam rano. Nic w tym dziwnego. Zjadłam śniadanie, umyłam zęby. W tym też nie ma nic takiego. To był dzień mojego pierwszego w życiu wyjazdu na kolonie do Włoch. Bardzo dużo kosztowały. Miałam jechać na dwa tygodnie. Od rana byłam bardzo zniecierpliwiona. Nie mogłam się doczekać. Wyjazd był o trzynastej. Dotarłam na lotnisko. Wylecieliśmy. Po dwóch godzinach lotu pilot zorientował się, że leci w złym kierunku. Nie wiem jak mogło to być możliwe przy dzisiejszej technice. Potem zepsuł się silnik. Wszyscy byli przerażeni. Wylądowaliśmy w Egipcie na starym, zaniedbałym lotnisku, a potem wszyscy się rozproszyli. Dotarłam do Gizy.Weszłam do piramidy Cheopsa i znalałam wiele skarbów (wszystkie ze złota)! Byłam bardzo szczęśliwa. Nikt mnie nie pilnował, więc zabrałam je do domu. Po drodze widziałam chodzącą mumię. Co to za dzień!
Myślę, że trochę pomogłam.
Dla nie których może to nie być ciekawe jednak dla mnie tak bo zdobyłam...przyjaźń
a więc był późny wieczor ok. godz 20:30 wlasnie dojechalismy do nowego domu w hiszpani.bylam przeszczesliwa a zarazem smutna bo nie umialam mowic po hiszpansku-opowiada .....-mialam nadzieje ze sie naucze.mialam wspanialy dosc duzy dom i od razu spotkalam sympatyczna dziewczynke ktora wracala do domu dosc zdenerwowana i trochce poplakiwala.zapytalam ja : ,,co się stało?''.spojrzala na mnie jak na osla i powiedziala wielce wyniosla ze:,,to nie twoja sprawa''.zdenerwowalam sie na nia nie ujawniajac tego i zaprosilam ja do mnie na nastepny dzien.gdy do mnie przyszla bardzo sie zaprzyjaznilysmy i zdradzila mi sekret ze za moim domem w lesie znjduje sie dom i to nawiedzony....poszlysmy tam oczywiscie.-ale czy faktycznie byl nawiedzony?-pyta dziennikarz-alez nie ale posluchajcie-odpowiada.......-a wiec gdy juz tam dotarlysmy cos lub ktos bo do dzisisaj nie iwadomo co to bylo zaczelo wyc.a na podlodze ujrzalysmy mertwego czlowieka ktory mial noz wbity w piers.bylam przerazona az nagle on sie poruszyl.wyciagnal noz i okazalo sie ze to byl tylko zart a mezczyzna ktory tam lezal to byl kolezanki-Anity.bylo super bo poznalam tam wiecej osob ktore byly z Polski czyli Michała,Kacpra,Blanke i oczywiście Anitę.Cieszylam się z tego bradzo ale do dzisiaj nie wiemy kto to wył,może duch a może jakaś osoba czy wiatr, albo jeszcze cos innego....to wszystko-dziekujemy ta przygoda byla bardzo ciekawa az poczulem sie jakbym tam byl-mowi dziennikarz robert cruzo(robert kruzo)-dziekuję i dozobaczenia-mowi .......