Napisz wywiad ze Scroogem (opowieść wigilijna) PO wizycie trzech duchów (na co najmniej jedną strone A5, na dowolny temat)
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2025 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Dziennikarz: Witam, panie Scrooge! Reprezentuję miejscowy dziennik. Czy mógłbym zadać panu kilka pytań?
Scrooge: <serdeczny uśmiech> Oczywiście, młody człowieku. Pytaj o co chcesz.
D: Słyszałem/am, że bardzo się pan zmienił. Czy mógłby pan zdradzić nam szczegóły?
S: Hm, tak, rzeczywiście się zmieniłem. Podobno wcześniej byłem chciwcem. Nie zauważałem tego, bo byłem zbyt zaślepiony żądzą zdobycia fortuny... Co tu dużo gadać, zwyczajnie ktoś przemówił mi do rozsądku.
D: Czy to ktoś bliski?
S: <chwila milczenia> Trudno powiedzieć.
D: Rozumiem, że to delikatna kwestia, może przejdźmy do następnego pytania...
S: Och, nie, nie! Nie to miałem na myśli. Zdarzyło się coś, co wykracza poza ten świat, który znamy... Coś naprawdę niebywałego. Nie wiem, czy uwierzysz w to, co powiem. Możesz nazwać mnie szaleńcem. Ale to nie moja wyobraźnia, tylko rzeczywistość.
D: Proszę mówić dalej!
S: Skoro tak... Ktoś mnie odwiedził. Może nie ktoś, ale coś. Dokładniej, odwiedziło mnie kilka istot. To były duchy.
D: Duchy pana bliskich?
S: Tak, pierwszy z nich był mi kiedyś bardzo bliski. Był moim przyjacielem. Pojawił się, zaczął mówić o grzechu, o tym, że powinienem się zmienić... Pokazał mi swój łańcuch. Łańcuch swoich grzechów. Powiedział, że jeśli się nie zmienię, jeśli nadal będę tak chciwy i samolubny jak teraz, to po śmierci będę ciągnął za sobą taki sam.
D: To niesamowite! Co było dalej?
S: Powiedział, że jeśli nadal taki będę, to przez kolejne trzy dni będą odwiedzą mnie trzy widma.
D: Zapewne zignorował to pan?
S: Tak, właśnie!
D: Jakie było pierwsze widmo?
S: On reprezentował przeszłość. Właściwie, to była ona. Objawiła mi do moje rodzinne miasto, pokój, w którym wielokrotnie w samotności spędzałem święta, i moją zmarłą siostrę, która pokazała mi, czym jest prawdziwy dom... <zaczyna płakać> Przepraszam...
D: To naturalne. Może pan kontynuować?
S: Tak, tak. Następnego dnia odwiedził mnie Duch Teraźniejszości. Zabrał mnie do domu mojego pracownika, Cratchita. To naprawdę dobry chłopak. Ma rodzinę... Duch powiedział mi, że jego syn nie dożyje przyszłych świąt. Nie wiesz nawet, jak zrobiło mi się go żal... Ich wszystkich. Tym bardziej, że chłopak prosił mnie o dzień wolny w dzień Bożego Narodzenia.
D: Rozumiem, że już wtedy postanowił pan poprawę?
S: Tak. Ale przeznaczone mi było spotkanie z jeszcze jednym duchem. Otóż trzeciego dnia odwiedził mnie Duch Przyszłości. Myślę, że nigdy nie zapomnę tej chwili, kiedy pokazał mi pogrzeb, na który przyszedł tylko jeden człowiek... Mój siostrzeniec.
D: Panie Scrooge! Czy to...?!
S: Tak. Pokazał mi mój własny pogrzeb. Na nagrobku wyraźnie widniało moje nazwisko... Nikt mnie nie kochał. Nikt mnie nie potrzebował. Tylko mój siostrzeniec, który zaprosił mnie na kolację wigilijną tuż przed świętami. Oczywiście odtrąciłem go... Byłem bardzo złym człowiekiem.
D: Teraz jest pan zupełnie inny!
S: <śmiech> Chyba masz rację.
D: Całe miasto wychwala pana hojność! Pamięta pan jeszcze chłopca, któremu kupił pan indyka w dzień Bożego Narodzenia?
S: Tak, oczywiście!
D: A jeśli mowa o Wigilii... Co się stało z pana siostrzeńcem i rodziną pana Cratchita?
S: Kiedy Bob przyszedł do pracy, odesłałem go do domu. Gdybyś tylko widział/a jego uśmiech... To niepowtarzalne uczucie, kiedy zrobi się coś dobrego. Mam nadzieję, że jego synek też był szczęśliwy. A święta spędziłem razem z siostrzeńcem. On także zdziwił się, gdy mnie zobaczył. Przez cały wieczór mówił, że mnie nie poznaje! Jego żona jest niezwykle serdeczną osobą, tak samo jak i on.
D: Ma pan jakieś plany na przyszłość? Interesy?
S: Teraz pieniądze są dla mnie na ostatnim miejscu. Będę wspierał organizacje charytatywne, na pewno pomogę Bobowi, bo wiem, że jego rodzina ma ciężką sytuację finansową. Poza tym zatrudnię jeszcze kilka osób, aby nie było mu ciężko. I pomyśleć, że wcześniej było mi na to szkoda pieniędzy!
D: A więc, panie Scrooge, jest pan teraz innym człowiekiem. To jak druga szansa na życie.
S: Dokładnie! Na pewno jej nie zmarnuję.
D: A więc życzę panu powodzenia. Dziękuję za wywiad.
S: Och, cała przyjemność po mojej stronie.
Co do tych didaskaliów (napisy poboczne, zaznaczyłam kursywą), to nie wiem, czy ci przypasują. Jeśli ma być bez tego, to dziennikarz zwyczajnie mógłby powiedzieć coś w stylu "zaraz, panie Scrooge, pan płacze?". A dziennikarz to Ty, więc wybierz płeć tam, gdzie Scrooge się do Ciebie zwraca. Przepraszam, jeśli są jakieś literówki, albo nawet błędy rzeczowe. W sumie, czytałam "Opowieść Wigilijną" dość dawno temu. Ale to najwyżej poprawisz. Mam nadzieję, że tego typu wywiad miałeś/aś na myśli. :3