- Witam pana bardzo serdecznie, nie powiem, że to nie lada wyzwanie stać tu przed panem, czuję się lekko stremowana, ale widzę, że pan też nie jest całkowicie wyluzowany.
-Och tak, przejrzała mnie pani. Udzielanie wywiadów nie jest moją mocną stroną, zawsze peszyly mnie rozmowy z dziennikarzami.
-A jednak się pan zgodził.
-Uznałem, że to dobra forma ośmielenia się, poza tym lubię zdobywać nowe doświadczenia, to one kreaują mój byt i osobowść a w ostateczności składają się na końcowy sukces i inspiracje w tworzeniu wierszy.
-Cieszę się, że nawiązuje pan własnie do tego tematu. Wiersze i bajki- najbardziej znany jest pan właśnie z tych gatunków literackich. Co natchnęło pana do wybrania właśnie takiej drogi życiowej? Kto był pana literackim mentorem? Skąd wzięła się ta wyjątkowa pasja?
-Zadaje pani bardzo dużo pytań, ale postaram się na nie odpowiedzieć, w końcu po to tu jestem... otoż największy wpływ na mnie, jako na autora wierszy był niewątpliwie mój kuzyn Bolesław Leśmian. Zaskocze panią ale to właśnie on sprowokował i wyzwolił we mnie pasję do tworzenia. Nie wiem czy to była zwykła zazdrość, czy też może chęć nie ustapienia w talencie i sławie... złożyło się tak jak złożyło. Zostałem prawdziwym kuzynem Bolka, nie tylko z więzów krwi ale i z pasji i sposobu zarabiania na życie.
-Ale przecież z zawodu jest pan adwokatem?
-Moje życie dzielę na dwie części, pierwsza to ta do 40 roku, druga to ta kiedy skończyłem Uniwesytet Warszawski i zająłem się tym co kocham najbarsziej- pisaniem.
-Ale pański debiut odbył się nieco wcześniej?
-Tak jest pani bardzo dobrze poinformowana. Był to 1915 rok i mało znaczące pisanie wierszy Do "Kłosa Ukraińskiego", dałem sobie z tym spokój po pierwszej publikacji. Byłem zdecydowany pójść na prawo, pisarstwem mógł zajmować się Bolek...
-Do czasu...
-Tak, do czasu.
-Ale do tej pory nie wspomniał pan nic o bajkach...
-Bajki, bajki, bajki... Mój pierwszy tomik wydałem w 1938 r. zaraz przed wybuchem wojny. Nazwałem go "Tancowała Igła z nitką" w tym tomiku znalazły się takie wiersze, jak: Pomidor, Żuraw i czapla czy też Na straganie. To zdecydowanie mój ulubiony tomik. Będę się nim szczycił do końca swych dni
-Zadam panu jeszcze jedno, ostatnie pytanie. Czy czuje się pan spełnionym człowiekiem?
-Nie. Pisarstwo to coś co często zdarza mi sie porównywać do kochanki... piękna, subtelna, przychodzi kiedy chce i tak też odchodzi. Tak samo jest ze mną i z moją weną twórczą. Poza tym nie chciałbym się czuć spełniony, wtedy nie miałbym do czego dażyć, a nie mieć w życiu celu to najgorsze co może stanąć na drodze do szczęścia.
- Witam pana bardzo serdecznie, nie powiem, że to nie lada wyzwanie stać tu przed panem, czuję się lekko stremowana, ale widzę, że pan też nie jest całkowicie wyluzowany.
-Och tak, przejrzała mnie pani. Udzielanie wywiadów nie jest moją mocną stroną, zawsze peszyly mnie rozmowy z dziennikarzami.
-A jednak się pan zgodził.
-Uznałem, że to dobra forma ośmielenia się, poza tym lubię zdobywać nowe doświadczenia, to one kreaują mój byt i osobowść a w ostateczności składają się na końcowy sukces i inspiracje w tworzeniu wierszy.
-Cieszę się, że nawiązuje pan własnie do tego tematu. Wiersze i bajki- najbardziej znany jest pan właśnie z tych gatunków literackich. Co natchnęło pana do wybrania właśnie takiej drogi życiowej? Kto był pana literackim mentorem? Skąd wzięła się ta wyjątkowa pasja?
-Zadaje pani bardzo dużo pytań, ale postaram się na nie odpowiedzieć, w końcu po to tu jestem... otoż największy wpływ na mnie, jako na autora wierszy był niewątpliwie mój kuzyn Bolesław Leśmian. Zaskocze panią ale to właśnie on sprowokował i wyzwolił we mnie pasję do tworzenia. Nie wiem czy to była zwykła zazdrość, czy też może chęć nie ustapienia w talencie i sławie... złożyło się tak jak złożyło. Zostałem prawdziwym kuzynem Bolka, nie tylko z więzów krwi ale i z pasji i sposobu zarabiania na życie.
-Ale przecież z zawodu jest pan adwokatem?
-Moje życie dzielę na dwie części, pierwsza to ta do 40 roku, druga to ta kiedy skończyłem Uniwesytet Warszawski i zająłem się tym co kocham najbarsziej- pisaniem.
-Ale pański debiut odbył się nieco wcześniej?
-Tak jest pani bardzo dobrze poinformowana. Był to 1915 rok i mało znaczące pisanie wierszy Do "Kłosa Ukraińskiego", dałem sobie z tym spokój po pierwszej publikacji. Byłem zdecydowany pójść na prawo, pisarstwem mógł zajmować się Bolek...
-Do czasu...
-Tak, do czasu.
-Ale do tej pory nie wspomniał pan nic o bajkach...
-Bajki, bajki, bajki... Mój pierwszy tomik wydałem w 1938 r. zaraz przed wybuchem wojny. Nazwałem go "Tancowała Igła z nitką" w tym tomiku znalazły się takie wiersze, jak: Pomidor, Żuraw i czapla czy też Na straganie. To zdecydowanie mój ulubiony tomik. Będę się nim szczycił do końca swych dni
-Zadam panu jeszcze jedno, ostatnie pytanie. Czy czuje się pan spełnionym człowiekiem?
-Nie. Pisarstwo to coś co często zdarza mi sie porównywać do kochanki... piękna, subtelna, przychodzi kiedy chce i tak też odchodzi. Tak samo jest ze mną i z moją weną twórczą. Poza tym nie chciałbym się czuć spełniony, wtedy nie miałbym do czego dażyć, a nie mieć w życiu celu to najgorsze co może stanąć na drodze do szczęścia.