- Sporo słyszy się ostatnio o problemie skąpstwa, który wkradł się w pana życie.
- Skąpstwa ? Jakiego skąpstwa ?
- Jak to jakiego ? Podobno żałuje pan pieniędzy na ubrania dla syna.
- To kłamstwo. Kleant jest po prostu zbyt rozrzutny. Nie chcę, żeby marnował moje pieniądze na byle ubranie. Ma pełną szafę i w kółko chce więcej!
- A co powie pan na temat przyjęcia ? W pańskim domu wyprawiono ucztę dla Marianny, którą chciał pan poślubić. Słyszałam, że zainteresował się pan głównie odesłaniem owoców, bo chciał pan odzyskać pieniądze!
- Mam marnować jedzenie ? Wolałem zwrócić to co zostanie!
- Panie Harpagonie, czy nie jest to według pana problem ?
- To nie jest problem. Czy człowiek nie może po prostu dbać o pieniądze ? Zabezpieczać się na przyszłość ?
- Ale za jaką cenę.. Chciał pan wydać własną córkę za człowieka, którego nawet nie kochała! Tylko dlatego, że zgodził się on wziąć ją bez posagu!
- Bez posagu! Tyle straciłem...
- Czy nie liczy się dla pana jej szczęście ?
- Czyż nie byłaby szczęśliwą mężatką ? Wybrałem jej wspaniałego męża! A ta dziewucha zachowała się karygodnie!
- Karygodnie ?
- Powinna mnie słuchać! Powinna mieć szacunek do swego ojca.
- A czy pan nie powinien równięż szanować zdania pańskich dzieci ?
- Najwazniejszy tu jest mój skarb, moja szkatułka. Najważniejsze przecież, by nic się z nią nie stało. Dzieci sobie poradzą, są dorosłe. A moja biedna szkatułeczka ? Cóż ja bym począł, gdyby coś się jej stało? Taki skarb, taki skarb!
- Widzę więc, że pieniądze mają dla pana wielkie znaczenie.
- Oczywiście! To wszystko co mam w moim życiu !
- Dziękuję panu, panie Harpagonie. Uważam, że więcej nie trzeba dodawać. Skąpstwo wkradło się w pana życie zbyt mocno. Własne dzieci nie są tak ważne, jak pieniądze. To bardzo przykre.
- Dzień dobry, panie Harpagonie.
- Dzień dobry, dzień dobry.
- Sporo słyszy się ostatnio o problemie skąpstwa, który wkradł się w pana życie.
- Skąpstwa ? Jakiego skąpstwa ?
- Jak to jakiego ? Podobno żałuje pan pieniędzy na ubrania dla syna.
- To kłamstwo. Kleant jest po prostu zbyt rozrzutny. Nie chcę, żeby marnował moje pieniądze na byle ubranie. Ma pełną szafę i w kółko chce więcej!
- A co powie pan na temat przyjęcia ? W pańskim domu wyprawiono ucztę dla Marianny, którą chciał pan poślubić. Słyszałam, że zainteresował się pan głównie odesłaniem owoców, bo chciał pan odzyskać pieniądze!
- Mam marnować jedzenie ? Wolałem zwrócić to co zostanie!
- Panie Harpagonie, czy nie jest to według pana problem ?
- To nie jest problem. Czy człowiek nie może po prostu dbać o pieniądze ? Zabezpieczać się na przyszłość ?
- Ale za jaką cenę.. Chciał pan wydać własną córkę za człowieka, którego nawet nie kochała! Tylko dlatego, że zgodził się on wziąć ją bez posagu!
- Bez posagu! Tyle straciłem...
- Czy nie liczy się dla pana jej szczęście ?
- Czyż nie byłaby szczęśliwą mężatką ? Wybrałem jej wspaniałego męża! A ta dziewucha zachowała się karygodnie!
- Karygodnie ?
- Powinna mnie słuchać! Powinna mieć szacunek do swego ojca.
- A czy pan nie powinien równięż szanować zdania pańskich dzieci ?
- Najwazniejszy tu jest mój skarb, moja szkatułka. Najważniejsze przecież, by nic się z nią nie stało. Dzieci sobie poradzą, są dorosłe. A moja biedna szkatułeczka ? Cóż ja bym począł, gdyby coś się jej stało? Taki skarb, taki skarb!
- Widzę więc, że pieniądze mają dla pana wielkie znaczenie.
- Oczywiście! To wszystko co mam w moim życiu !
- Dziękuję panu, panie Harpagonie. Uważam, że więcej nie trzeba dodawać. Skąpstwo wkradło się w pana życie zbyt mocno. Własne dzieci nie są tak ważne, jak pieniądze. To bardzo przykre.
- Mój skarb, mój kochany skarb. Również dziękuję.