Pewnego majowego dnia w piwnicy jednego z pawilonów, należących do gdańskiego Instytutu Anatomicznego, zostaje przeprowadzona wizja lokalna. „ Zwiedzającym „ towarzyszą dwaj profesorowie – lekarze, koledzy Spannera. W wielkich betonowych basenach spoczywają stosy ludzkich, bezgłowych zwłok w liczbie około 350, podczas gdy na potrzeby Instytutu wystarczyłoby kilkanaście. Głowy są składowane w dwóch osobnych kadziach. Znajduje się jeszcze kilka pustych, dopiero co wykończonych, basenów. W samym zaś pawilonie na palenisku stoi kocioł, w którym pływa wygotowany, odarty ze skóry ludzki korpus. W skrzyni leżą cienkie płaty oczyszczonej z tłuszczu skóry ludzkiej. W pomieszczeniu tym znajdują się jeszcze słoje z sodą kaustyczną, piec do spalania odpadków i kości oraz kawałki białawego, chropowatego mydła i powalane zeschłym mydłem foremki. Przed Komisją przesłuchiwany jest młody więzień. Jest gdańszczyźnianinem. Jako ochotnik walczył na wojnie i został wzięty do niewoli, skąd uciekł. Jego ojca zabrano do obozu koncentracyjnego, on zaś otrzymał po pewnym czasie pracę preparatora zwłok u profesora Spannera, anatoma, wykładowcy na uniwersytecie. Oglądaną wcześniej oficyną wykończono w 1943 roku i wówczas profesor sprowadził „ maszyny do oddzielania mięsa i tłuszczu od kości”. Od 1944 roku studenci biorący udział w kursie preparatorskim z polecenia profesora odkładali osobno oddzielany tłuszcz, który nocą był zabierany przez robotników, a później – w czasie wolnym od zajęć – przetwarzany w ciągu kilku dni na mydło. Spanner był członkiem partii i „ zgłosił się do SS jako lekarz „. W styczniu 1945 roku opuścił Gdańsk. Ciała były dostarczane początkowo z „ domu wariackiego „, z obozu w Stutthoffie „ i z całego Pomorza. Dopiero jednak gilotyna ustawiona w gdańskim więzieniu dostarczyła wystarczającej liczby zwłok. Przesłuchiwany stwierdza, że jedno ciało ludzkie dawało około 5 kg tłuszczu, zaś jednorazowo na mydło było przerabianych około 75 kg tłuszczu. Twierdzi on też, że nie powiedział, iż wyrabianie mydła z ludzkiego tłuszczu jest przestępstwem. Jego ostatnie stwierdzenie brzmi: „ W Niemczech, można powiedzieć, ludzie umieją coś zrobić z niczego „. Po południu zeznają dwaj koledzy profesora Spannera. Obaj oświadczają, iż nie wiedzieli o istnieniu ukrytej fabryki mydła. Obaj również stwierdzają, iż znając Spannera mogli przypuścić, że jest on zdolny „ do wyrabiania mydła z ciał umarłych skazańców i jeńców „. Jednak rożna byłą dla nich motywacja, jaką mógł się kierować Spanner. Dla jednego oczywiste jest, iż anatom - jako „ karny członek partii” – wykonałby każdy otrzymany rozkaz. Według drugiego z lekarzy do takiego postępowania mógłby Spannera skłonić „ wzgląd na stan ekonomiczny kraju”, gdyż, „ Niemcy przeżywały wówczas wielki brak tłuszczów „.
Pewnego majowego dnia w piwnicy jednego z pawilonów, należących do gdańskiego Instytutu Anatomicznego, zostaje przeprowadzona wizja lokalna. „ Zwiedzającym „ towarzyszą dwaj profesorowie – lekarze, koledzy Spannera. W wielkich betonowych basenach spoczywają stosy ludzkich, bezgłowych zwłok w liczbie około 350, podczas gdy na potrzeby Instytutu wystarczyłoby kilkanaście. Głowy są składowane w dwóch osobnych kadziach. Znajduje się jeszcze kilka pustych, dopiero co wykończonych, basenów. W samym zaś pawilonie na palenisku stoi kocioł, w którym pływa wygotowany, odarty ze skóry ludzki korpus. W skrzyni leżą cienkie płaty oczyszczonej z tłuszczu skóry ludzkiej. W pomieszczeniu tym znajdują się jeszcze słoje z sodą kaustyczną, piec do spalania odpadków i kości oraz kawałki białawego, chropowatego mydła i powalane zeschłym mydłem foremki. Przed Komisją przesłuchiwany jest młody więzień. Jest gdańszczyźnianinem. Jako ochotnik walczył na wojnie i został wzięty do niewoli, skąd uciekł. Jego ojca zabrano do obozu koncentracyjnego, on zaś otrzymał po pewnym czasie pracę preparatora zwłok u profesora Spannera, anatoma, wykładowcy na uniwersytecie. Oglądaną wcześniej oficyną wykończono w 1943 roku i wówczas profesor sprowadził „ maszyny do oddzielania mięsa i tłuszczu od kości”. Od 1944 roku studenci biorący udział w kursie preparatorskim z polecenia profesora odkładali osobno oddzielany tłuszcz, który nocą był zabierany przez robotników, a później – w czasie wolnym od zajęć – przetwarzany w ciągu kilku dni na mydło. Spanner był członkiem partii i „ zgłosił się do SS jako lekarz „. W styczniu 1945 roku opuścił Gdańsk. Ciała były dostarczane początkowo z „ domu wariackiego „, z obozu w Stutthoffie „ i z całego Pomorza. Dopiero jednak gilotyna ustawiona w gdańskim więzieniu dostarczyła wystarczającej liczby zwłok. Przesłuchiwany stwierdza, że jedno ciało ludzkie dawało około 5 kg tłuszczu, zaś jednorazowo na mydło było przerabianych około 75 kg tłuszczu. Twierdzi on też, że nie powiedział, iż wyrabianie mydła z ludzkiego tłuszczu jest przestępstwem. Jego ostatnie stwierdzenie brzmi: „ W Niemczech, można powiedzieć, ludzie umieją coś zrobić z niczego „.
Po południu zeznają dwaj koledzy profesora Spannera. Obaj oświadczają, iż nie wiedzieli o istnieniu ukrytej fabryki mydła. Obaj również stwierdzają, iż znając Spannera mogli przypuścić, że jest on zdolny „ do wyrabiania mydła z ciał umarłych skazańców i jeńców „. Jednak rożna byłą dla nich motywacja, jaką mógł się kierować Spanner. Dla jednego oczywiste jest, iż anatom - jako „ karny członek partii” – wykonałby każdy otrzymany rozkaz. Według drugiego z lekarzy do takiego postępowania mógłby Spannera skłonić „ wzgląd na stan ekonomiczny kraju”, gdyż, „ Niemcy przeżywały wówczas wielki brak tłuszczów „.
Przerabiałam te medaliony na lekcji już.