Moim marzeniem było, aby wyjechać w podróż dookoła świata. Pragnęłam zwiedzać słynne zabytki i zakątki świata, lecz wiedziałam, że nigdy to marzenie się nie spełni. Po kilkunastu latach na 25 urodziny dostałam bilet w podróż. Nie wiedziałam dokąd pojadę, bo to był dziwny bilet, jakby zaczarowany, kiedy tylko miałam na to ochotę mogłam podróżować po całym świecie. Nie zwlekając zapakowałam do plecaka niezbędne rzeczy i wyjechałam. Na początku postanowiłam pojechać do Włoch, do miasta Wenecja. Płynęłam trochę śmiesznym wodnym autobusem przez najpiękniejszą wodną ulicę zwaną Canale Grande. Prowadziła ona do miejsca zwanego Placem św. Marka. Jedenastowieczna bazylika jest zadziwiająco bogatą budowlą z ogromną ilością pięknych mozaik i posadzek. Z Wenecji poszybowałam "na skrzydłach" do Rzymu i zwiedzałam Bazylikę św. Piotra w Watykanie. Jest ona ogromnym kościołem, budowanym nad skromnym grobem św. Piotra. Prawie wszyscy znani architekci szesnastowiecznych Włoch przyłożyli rękę do tej budowy. Z bazyliki poszłam zwiedzać starożytny amfiteatr rzymski. Po drodze mijałam pięknie ukwiecone Schody Hiszpańskie i Koloseum, w którym toczyły się walki gladiatorów, co roku w Wielki Piątek Ojciec św. prowadzi tam drogę krzyżową. Z Rzymu poleciałam balonem do Francji do miasta Chartres. Można tam zobaczyć piękny kościół poświęcony Najświętszej Maryi Pannie, stoi na miejscu, w którym niegdyś druidowie oddawali cześć swoim bóstwom. Późnej przeniosłam się do Wersalu, gdzie obejrzałam piękny pałac zbudowany z rozkazu Króla Ludwika XIV. Około 25 km od Wersalu leży serce Francji- Paryż. Światowym symbolem Francji stała się Wieża Eiffla. Jest bardzo wysoka, więc aby zdobyć szczyt musiałam wyjechać windą. Najpiękniej wygląda nocą gdyż jest pięknie oświetlona. Niestety, pożegnałam się z Francją i poleciałam dalej do Ameryki Północnej, do Nowego Yorku, gdzie oglądałam Statuę Wolności. Z pomostu obserwacyjnego w koronie statuy roztaczał się najbardziej efektowny widok. Statuę przesłano statkiem przez Atlantyk w częściach i złożono na obecnej Wyspie Wolności. Posąg ma wysokość 93 m, a waży 229 ton. Z Nowego Yorku rowerem pojechałam do miejscowości niedaleko Keystone. Zwiedziłam tam "wielkie głowy" czyli górę Rushmore. Rzeźb nigdy nie dokończono, lecz na szczęście udało się skończyć głowy wszystkich czterech prezydentów. Później jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zrobiłam "wielki krok" do San Francisco. Pełen wdzięku, intensywnie pomarańczowy symbol San Francisco Most Golden Gate (Złote Wrota) jest jedynym z najdłuższych mostów wiszących świata. Ma on ok. 3 km długości. A teraz coś dla osób interesujących się zwariowanym światem Walta Diesneya. Byłam na Florydzie w bajkowym królestwie, gdzie wszystko może się zdarzyć. Moim zdaniem powinno się je nazwać ósmym cudem świata. Z Ameryki Północnej poleciałam rakietą do Chin. Godnym obejrzenia i przejścia okazał się najdłuższy na świecie Mur Chiński. Liczy on 6700km. Ja nie przeszłam całego, ale polecam to innym turystom. Chiny opuszczam koleją transsyberyjską, a następnie przepłynęłam wodnym samolotem przez Kanał Sueski do Afryki. Pierwszym państwem, które odwiedziłam, był Egipt. Można tam zobaczyć wielkie piramidy oraz świątynie w Karnaku. Zjeżdżając na południe Afryki wyładowałam w Zimbabwe. Oglądałam tam wspaniałe, tajemnicze budowle zwane "Welkie Zimbabwe". Zostały one zbudowane z kamienia. Czasem próbuje się je łączyć z królową Sabą, są czysto afrykańskim dziełem. Kolejnym miejscem pobytu była Kartagina, do której przyjechałam na wielbłądzie. Jest to starożytne miasto, w którym były wojny punickie. Po mieście zostały tylko ruiny, ale dalej jest to niesamowite i piękne miejsce. Do Polski wróciłam helikopterem. Gdy byłam już w domu, opowiedziałam o tej niezwykłej podróży całej rodzinie. Moja siostra zachwycona tymi opowieściami o niezwykłych miejscach na świecie, również chciała pojechać lecz mama powiedziała, że jest jeszcze za mała. Powiedziałam jej, że siedząc w domu może również podróżować. Dałam jej globus, pocztówki i zdjęcia z wyprawy, a potem sama wędrowała po świecie, lecz tylko "palcem po mapie". Bardzo jestem zadowolona i szczęśliwa, że chociaż w malutkiej cząsteczce moje marzenia się spełniły. Chciałabym jeszcze raz przeżyć coś tak cudownego i fantastycznego. Teraz już wiem, że "podróże kształcą" oraz jak ważna jest nauka nie tylko języków obcych, lecz także historii i geografii.
Moim marzeniem było, aby wyjechać w podróż dookoła świata. Pragnęłam zwiedzać słynne zabytki i zakątki świata, lecz wiedziałam, że nigdy to marzenie się nie spełni. Po kilkunastu latach na 25 urodziny dostałam bilet w podróż. Nie wiedziałam dokąd pojadę, bo to był dziwny bilet, jakby zaczarowany, kiedy tylko miałam na to ochotę mogłam podróżować po całym świecie. Nie zwlekając zapakowałam do plecaka niezbędne rzeczy i wyjechałam.
Na początku postanowiłam pojechać do Włoch, do miasta Wenecja. Płynęłam trochę śmiesznym wodnym autobusem przez najpiękniejszą wodną ulicę zwaną Canale Grande. Prowadziła ona do miejsca zwanego Placem św. Marka. Jedenastowieczna bazylika jest zadziwiająco bogatą budowlą z ogromną ilością pięknych mozaik i posadzek. Z Wenecji poszybowałam "na skrzydłach" do Rzymu i zwiedzałam Bazylikę św. Piotra w Watykanie. Jest ona ogromnym kościołem, budowanym nad skromnym grobem św. Piotra. Prawie wszyscy znani architekci szesnastowiecznych Włoch przyłożyli rękę do tej budowy. Z bazyliki poszłam zwiedzać starożytny amfiteatr rzymski. Po drodze mijałam pięknie ukwiecone Schody Hiszpańskie i Koloseum, w którym toczyły się walki gladiatorów, co roku w Wielki Piątek Ojciec św. prowadzi tam drogę krzyżową.
Z Rzymu poleciałam balonem do Francji do miasta Chartres. Można tam zobaczyć piękny kościół poświęcony Najświętszej Maryi Pannie, stoi na miejscu, w którym niegdyś druidowie oddawali cześć swoim bóstwom. Późnej przeniosłam się do Wersalu, gdzie obejrzałam piękny pałac zbudowany z rozkazu Króla Ludwika XIV.
Około 25 km od Wersalu leży serce Francji- Paryż. Światowym symbolem Francji stała się Wieża Eiffla. Jest bardzo wysoka, więc aby zdobyć szczyt musiałam wyjechać windą. Najpiękniej wygląda nocą gdyż jest pięknie oświetlona.
Niestety, pożegnałam się z Francją i poleciałam dalej do Ameryki Północnej, do Nowego Yorku, gdzie oglądałam Statuę Wolności. Z pomostu obserwacyjnego w koronie statuy roztaczał się najbardziej efektowny widok. Statuę przesłano statkiem przez Atlantyk w częściach i złożono na obecnej Wyspie Wolności. Posąg ma wysokość 93 m, a waży 229 ton. Z Nowego Yorku rowerem pojechałam do miejscowości niedaleko Keystone. Zwiedziłam tam "wielkie głowy" czyli górę Rushmore. Rzeźb nigdy nie dokończono, lecz na szczęście udało się skończyć głowy wszystkich czterech prezydentów.
Później jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zrobiłam "wielki krok" do San Francisco. Pełen wdzięku, intensywnie pomarańczowy symbol San Francisco Most Golden Gate (Złote Wrota) jest jedynym z najdłuższych mostów wiszących świata. Ma on ok. 3 km długości. A teraz coś dla osób interesujących się zwariowanym światem Walta Diesneya. Byłam na Florydzie w bajkowym królestwie, gdzie wszystko może się zdarzyć. Moim zdaniem powinno się je nazwać ósmym cudem świata.
Z Ameryki Północnej poleciałam rakietą do Chin. Godnym obejrzenia i przejścia okazał się najdłuższy na świecie Mur Chiński. Liczy on 6700km. Ja nie przeszłam całego, ale polecam to innym turystom. Chiny opuszczam koleją transsyberyjską, a następnie przepłynęłam wodnym samolotem przez Kanał Sueski do Afryki. Pierwszym państwem, które odwiedziłam, był Egipt. Można tam zobaczyć wielkie piramidy oraz świątynie w Karnaku. Zjeżdżając na południe Afryki wyładowałam w Zimbabwe. Oglądałam tam wspaniałe, tajemnicze budowle zwane "Welkie Zimbabwe". Zostały one zbudowane z kamienia. Czasem próbuje się je łączyć z królową Sabą, są czysto afrykańskim dziełem.
Kolejnym miejscem pobytu była Kartagina, do której przyjechałam na wielbłądzie. Jest to starożytne miasto, w którym były wojny punickie. Po mieście zostały tylko ruiny, ale dalej jest to niesamowite i piękne miejsce.
Do Polski wróciłam helikopterem. Gdy byłam już w domu, opowiedziałam o tej niezwykłej podróży całej rodzinie. Moja siostra zachwycona tymi opowieściami o niezwykłych miejscach na świecie, również chciała pojechać lecz mama powiedziała, że jest jeszcze za mała. Powiedziałam jej, że siedząc w domu może również podróżować. Dałam jej globus, pocztówki i zdjęcia z wyprawy, a potem sama wędrowała po świecie, lecz tylko "palcem po mapie".
Bardzo jestem zadowolona i szczęśliwa, że chociaż w malutkiej cząsteczce moje marzenia się spełniły. Chciałabym jeszcze raz przeżyć coś tak cudownego i fantastycznego. Teraz już wiem, że "podróże kształcą" oraz jak ważna jest nauka nie tylko języków obcych, lecz także historii i geografii.