NAPISZ WYPRACOWANIE NA TEMAT SWOJEGO ULUBIONEGO MIEJSCA ! OPISZ JE ! NAPISZ JAKIE BYŁO TWOJE UCZUCIE GDY JE PO RAS PIERWSZY ZOBACZYŁEŚ ! SZYBKO PROSZĘ!!!!!!!!!!
PozytywnieNastawiona
Mam takie ulubione miejsce, gdzie lubię chodzić. Nigdy się nie zatrzymuję. Zawsze podążam do przodu, po to by w pewnej chwili zawrócić. Idę tam, aby myśleć o niebycie. Nigdy nie wiem dlaczego ta myśl pcha mnie akurat w to miejsce. Może tam właśnie kończy się świat, zaczyna się nicość? Mijam drzewa rozłupane przez pioruny, wdycham zapach tajemniczej przestrzeni. Jest pełna śmiertelnych wrażeń moich zmysłów. W trawie czają się pomyleńcy, którzy rękoma próbują zasłonić Słońce. Za drzewami chowają się ludzie łaknący krzyku przerażenia. Każdy zakręt kryje śmierć w męczarniach. Pomimo świadomości upiorności tego miejsca lubię spokój, który mnie ogarnia gdy tam przebywam. Nieodparte przeświadczenie, że ja też się tam znajdę próbuje mnie oswoić. Nie bronię się zdziwiona tą perspektywą. Może kiedyś będę chciała zabrać Słońce wołając, że to tort pomarańczowy? Przeznaczenie nie chce zdradzić tajemnicy tych, którzy każdej nocy oblizują palce po zjedzonym Księżycu, zagryzonym kawałkiem importowanej zorzy.
Widziałam też zdesperowanych przerażeńców nerwowo szukających zagubionego w trawie zrozumienia rzeczywistości. Żadne z nich nie ma własnego grobu, a przynajmniej nikt o nim nie wie. Nigdy nie ma dla nich płomyka świecy, główki kwiatu. Gdy żyli nikt nie im nie chciał przynieść pociechy, podać ciepła pomocy. Byli tacy jak teraz - niewidocznie nieśmiali. Gdy będzie koniec świata odnajdą to czego szukają, zaspokoją swe pragnienia.
5 votes Thanks 2
MelmanXD
Nie dawno odkryłem to miejsce, w te wakacje poznałem jego wartość. Tak naprawdę wiedziałem co tam jest około 2 lat, ale dopiero w wakacje gdy było ciepło i nie bałem się o naukę doceniłem je. To miejsce za każdym razem wygląda inaczej. TO cudowne miejsce już nie istnieje dlaczego? Bo ludzie nie umieli go docenić tak jak ja i mój kolega. W tegoroczne wakacje bardzo nam się nudziło poszliśmy wzdłuż ruchliwej ulicy. Obok było mnóstwo trawy i drzew, ale tylko jedno przyciągnęło naszą uwagę. Podeszliśmy tam, było niemal całe zakryte krzewami. Pień piął się w górę, lecz były dwa drugi zaś biegł nie wysoko nad ziemią. Weszliśmy na drugi pień, inne odłamki były tak ułożone że z łatwością mogliśmy tam wejść, na górze było magicznie, wygodnie. Kiedy tam się siedzi widać jeżdżące auta, śpieszących się na autobus ludzi, ale najlepsze jest to że oni cię nie widzą. Stworzyliśmy tam klan i było naprawdę świetnie. Niestety szkoła się zaczęła i nie było już czasu aby tam przychodzić. Tydzień temu przechodziłem z tym samym kolegą co wtedy obok tego miejsca, krzewy były wycięte, gałęzie powycinane, drzewo stało się takie łyse że aż szkoda. Było nam trochę przykro bo kiedyś było tam magicznie a teraz?
Zawsze podążam do przodu, po to by w pewnej chwili zawrócić.
Idę tam, aby myśleć o niebycie.
Nigdy nie wiem dlaczego ta myśl pcha mnie akurat w to miejsce.
Może tam właśnie kończy się świat, zaczyna się nicość?
Mijam drzewa rozłupane przez pioruny, wdycham zapach tajemniczej przestrzeni.
Jest pełna śmiertelnych wrażeń moich zmysłów. W trawie czają się pomyleńcy,
którzy rękoma próbują zasłonić Słońce.
Za drzewami chowają się ludzie łaknący krzyku przerażenia.
Każdy zakręt kryje śmierć w męczarniach.
Pomimo świadomości upiorności tego miejsca lubię spokój,
który mnie ogarnia gdy tam przebywam.
Nieodparte przeświadczenie, że ja też się tam znajdę próbuje mnie oswoić.
Nie bronię się zdziwiona tą perspektywą.
Może kiedyś będę chciała zabrać Słońce wołając, że to tort pomarańczowy?
Przeznaczenie nie chce zdradzić tajemnicy tych,
którzy każdej nocy oblizują palce po zjedzonym Księżycu,
zagryzonym kawałkiem importowanej zorzy.
Widziałam też zdesperowanych przerażeńców
nerwowo szukających zagubionego w trawie zrozumienia rzeczywistości.
Żadne z nich nie ma własnego grobu, a przynajmniej nikt o nim nie wie.
Nigdy nie ma dla nich płomyka świecy, główki kwiatu.
Gdy żyli nikt nie im nie chciał przynieść pociechy, podać ciepła pomocy.
Byli tacy jak teraz - niewidocznie nieśmiali.
Gdy będzie koniec świata odnajdą to czego szukają, zaspokoją swe pragnienia.
Stworzyliśmy tam klan i było naprawdę świetnie. Niestety szkoła się zaczęła i nie było już czasu aby tam przychodzić. Tydzień temu przechodziłem z tym samym kolegą co wtedy obok tego miejsca, krzewy były wycięte, gałęzie powycinane, drzewo stało się takie łyse że aż szkoda. Było nam trochę przykro bo kiedyś było tam magicznie a teraz?