Pewnych wakacji, gdy przebywałam u mojego dziadka Stefana, który jest leśniczym. Przydarzyła mi się pewna przygoda. To bylo niesamowite wydarzenie.
Otóż, jak corocznie w miejscowości w której spędzałam wakacje, odbywał się konkurs ,,Złotego poroża,, w Bialymstoku, organizowany przez tutejszą gminę. Polegał on na tym, że wszystkie dzieci w ostatni dzień lipca ,poszukiwały poroży jeleni na tutejszych polanach i łąkach oraz w lesie. Kto znalazł najwieksze poroże wygrywał. Mój dziadek ,gdy był dzieckiem miał wiele odznaczeń z tego konkursu. Ja natomiast ani jednego, mimo ze probowalam kilka razy. Moje poroze zawsze otrzymywaly tylko nagrody pocieszenia. Tego roku postanowilam zmienic zla passe. W ostatni dzień lipca wstałam wcześnie rano i przygotowałam się do wyprawy. Na poszukiwania wziełam z sobą plecak, do którego zapakowałam tylko suchy prowiant i wodę do picia. Postanowiłem, ze najpierw wyrusze w pole i łąki a na końcu w sam las. Szedłam wolno, rozglądając się na wszystkie strony. Po drodze spotkałam Zbyszka zwycięzcę ubiegłorocznego konkursu. Zaczelismy ze soba rozmawiac, lecz on byl nie mily dla mnie iz myslal ze moge go pokonac w konkursie. Ale sie nie poddalam i kontynuowalam poszukiwania. Po dłuższej chwili zaczełam wątpić w siebie, zadałam sobie pytanie ,,Czy na pewno warto próbować czwarty raz?,,.W tym momencie rozglądnełam się, a tuż obok mnie leżało piękne i wielkie poroże. Uśmiechnąłem się i podbiegłem do ,,mojego skarbu,,. Wtem zobaczyłem Zbyszka jak nadbiega rozzłoszczony, iz zauwazyl ze znalazlam poroze, a on natomiast jeszcze jej nie znalazl. Po chwili popchnal mnie i upadlam na ziemie, a Zbyszek wziął poroże i uciekł. Byłam rozwścieczona, że tak łatwo przegrałam. Postanowiłam się jednak jeszcze nie poddawać. Wziełam się szybko w garść i wznowiłam poszukiwania. Szukałam jeszcze dokładniej ,,Nic z tego,, pomyślałam. Spojrzałam na zegarek. Musiałam wracać, ponieważ zawody kończyły się w samo południe. Przygnębiona wracałam do leśniczówki. Nagle na moich oczach pojawiło się jeszcze większe poroże od tego, które ukradł mi Zbyszek. Aż podskoczyłam z radości, na myśl o tych jaką będą mieli minę moi przeciwnicy. Szybkim krokiem wraz ze skarbem ruszyłam w drogę powrotną. Na miejscu odbywała się już prezentacja poroży. ,,Zdążyłem w ostatniej chwili ,, pomyślałam. Gdy jurorzy zobaczyli moje znalezisko ,zgodnie zadecydowali ,że otrzymałam pierwsze miejsce. Najbardziej jednak byłem zadowolona z siebie i z tego, że dziadek wreszcie może być ze mnie dumny.
Tego dnia nigdy nie zapomnę, wiem teraz, że nigdy nie należy się poddawać, nawet w najgorszych sytuacjach, które wydają się być bez wyjścia. Moim zdaniem to byly moje najlesze wakacje jakiekolwiek mialam.
Pewnych wakacji, gdy przebywałam u mojego dziadka Stefana, który jest leśniczym. Przydarzyła mi się pewna przygoda. To bylo niesamowite wydarzenie.
Otóż, jak corocznie w miejscowości w której spędzałam wakacje, odbywał się konkurs ,,Złotego poroża,, w Bialymstoku, organizowany przez tutejszą gminę. Polegał on na tym, że wszystkie dzieci w ostatni dzień lipca ,poszukiwały poroży jeleni na tutejszych polanach i łąkach oraz w lesie. Kto znalazł najwieksze poroże wygrywał. Mój dziadek ,gdy był dzieckiem miał wiele odznaczeń z tego konkursu. Ja natomiast ani jednego, mimo ze probowalam kilka razy. Moje poroze zawsze otrzymywaly tylko nagrody pocieszenia. Tego roku postanowilam zmienic zla passe. W ostatni dzień lipca wstałam wcześnie rano i przygotowałam się do wyprawy. Na poszukiwania wziełam z sobą plecak, do którego zapakowałam tylko suchy prowiant i wodę do picia. Postanowiłem, ze najpierw wyrusze w pole i łąki a na końcu w sam las. Szedłam wolno, rozglądając się na wszystkie strony. Po drodze spotkałam Zbyszka zwycięzcę ubiegłorocznego konkursu. Zaczelismy ze soba rozmawiac, lecz on byl nie mily dla mnie iz myslal ze moge go pokonac w konkursie. Ale sie nie poddalam i kontynuowalam poszukiwania. Po dłuższej chwili zaczełam wątpić w siebie, zadałam sobie pytanie ,,Czy na pewno warto próbować czwarty raz?,,.W tym momencie rozglądnełam się, a tuż obok mnie leżało piękne i wielkie poroże. Uśmiechnąłem się i podbiegłem do ,,mojego skarbu,,. Wtem zobaczyłem Zbyszka jak nadbiega rozzłoszczony, iz zauwazyl ze znalazlam poroze, a on natomiast jeszcze jej nie znalazl. Po chwili popchnal mnie i upadlam na ziemie, a Zbyszek wziął poroże i uciekł. Byłam rozwścieczona, że tak łatwo przegrałam. Postanowiłam się jednak jeszcze nie poddawać. Wziełam się szybko w garść i wznowiłam poszukiwania. Szukałam jeszcze dokładniej ,,Nic z tego,, pomyślałam. Spojrzałam na zegarek. Musiałam wracać, ponieważ zawody kończyły się w samo południe. Przygnębiona wracałam do leśniczówki. Nagle na moich oczach pojawiło się jeszcze większe poroże od tego, które ukradł mi Zbyszek. Aż podskoczyłam z radości, na myśl o tych jaką będą mieli minę moi przeciwnicy. Szybkim krokiem wraz ze skarbem ruszyłam w drogę powrotną. Na miejscu odbywała się już prezentacja poroży. ,,Zdążyłem w ostatniej chwili ,, pomyślałam. Gdy jurorzy zobaczyli moje znalezisko ,zgodnie zadecydowali ,że otrzymałam pierwsze miejsce.
Najbardziej jednak byłem zadowolona z siebie i z tego, że dziadek wreszcie może być ze mnie dumny.
Tego dnia nigdy nie zapomnę, wiem teraz, że nigdy nie należy się poddawać, nawet w najgorszych sytuacjach, które wydają się być bez wyjścia. Moim zdaniem to byly moje najlesze wakacje jakiekolwiek mialam.