Napisz wypracowanie na temat jak spedziłeś wczoraj dzien (niedziela). dzien z pamietnika dam naj prosze o ładna prace na kartke a4
Jolipe12
Po szkole zawsze odrabiam pracę domową. Wtedy zazwyczaj jadę z moimi rodzicami do ......................... Wracam o dwudziestej drugiej. Godzinę później idę spać. W sobotę wstaję o dziesiątej. Czasami spotykam się z przyjaciółmi po południu. Jeśli wrócę przed siedemnastą, zawsze pomagam mamie z gotowaniem/ tacie z reperowaniem auta. Czasami oglądam filmy w telewizji. Czasami przed, a czasami po północy kładę się spać. W niedzielę wstaję wcześnie i zazwyczaj idę do kościoła. Kiedy wracam ucze przyrody, polskeigo lub matematyki. O dwudziestej zawsze oglądam Taniec Z Gwiazdami. Po nim idę spać.
5 votes Thanks 1
kujonicac
Drogi pamiętniku, Dziś niedziela,więc rano poszłam z rodziną do kościoła.To taka nasza rodzinna tradycja.Rodzice od dzieciństwa uczyli mnie chrześcijańskiego życia.Nigdy tego nie doceniałam,a teraz wiem,że moi rodzice są na prawdę najlepsi.Po rozmowie z Jolką to zrozumiałam.Znowu ma problemy z ojcem.Znów ją uderzył.Leczenie nie pomogło.To okropne.Już nie wiem jak mam jej pomóż.To straszne,gdy nie można nic zrobić dla osoby,którą na prawdę się lubi.Zastanawiałam się,jak ja bym się zachowała,gdyby mój tata pił,gdyby był alkoholikiem.Jakby to było,gdybym bała się wracać do domu.Nie wyobrażam sobie tego.Nie chciałabym tak.Jestem szczęśliwa,że mam wspaniałych,kochających rodziców.Gdy rozmawiałam z Jolką widziałam jej łzy,aż mi się serce krajało.Dlaczego tak jest,że jedni mają beztroskie życie,a inni muszą się martwić o każdy następny dzień.To takie niesprawiedliwe.Myślałam,czy może nie zaprosić jej do siebie na noc,ale nie wiem czy zgodzi się na to jej zaborczy ojciec.Bardzo bym chciała spędzić z nią trochę czasu i sprawić,żeby choć na chwilę zapomniała o swoich problemach,żeby choć prze chwilę na jej twarzy zagościł uśmiech.Sprawiłoby mi to przyjemność.Wieczorem przyjechała do nas ciocia z wujkiem i dziećmi.Kinga i Marta są już takie duże.Bardzo miło spędziłam z nimi czas.Mam nadzieję,że wkrótce nas odwiedzą.
4 votes Thanks 1
silenttt
Niedziela, 30 maja 2010 r. To był dzień pełen wrażeń! Działo się naprawdę wiele. Chociaż na początku nic szczególnego się nie zapowiadało. Jakiś tydzień temu zaplanowałem wraz z Agnieszką, Karoliną oraz Pawłem jednodniowy wyjazd do Drezna. Wszyscy tak chwalą to miasto, więc warto było zobaczyć je na własne oczy. Co więcej, ostatnio utworzono bezpośrednie i tanie połączenie kolejowe. Nie trzeba było się więc długo zastanawiać. Tym bardziej, że odłożyliśmy sobie ostatnio trochę pieniędzy. Jednak już od początku wszystko szło źle! Odjazd planowany był na godzinę 7. Niestety, autobus Karoliny utknął w korkach i musieliśmy poczekać na następny pociąg. Nie wszystko było stracone, bo następny szynobus do stolicy Saksonii odjeżdżał niecałą godzinę później. Ze względu na wczesną porę postanowiliśmy pójść coś zjeść do baru obok dworca. Czekaliśmy na jedzenie tak długo, że dotarliśmy z powrotem na stacje na minutę przed planowanym odjazdem. Bez zastanowienia wskoczyliśmy w pociąg stojący na tym samym torze, co wcześniejszy. Zaraz za nami drzwi się zamknęły. Po kilkunastu minutach podszedł do nas konduktor i poprosił o bilety do kontroli. Okazało się, że... pomyliliśmy pociągi! Jechaliśmy w zupełnie inną stronę i to bez ważnego biletu! Wysiedliśmy na najbliższej stacji, która, niestety, oddalona była od naszego miasta o 50 kilometrów. Następny pociąg był dopiero za półtorej godziny. Co więcej, przyjechał on opóźniony o ponad 30 minut. Kiedy dotarliśmy na naszą stację początkową, było już po południu. Po dłuższym namyśle postanowiliśmy zrezygnować z wycieczki do Drezna i wybrać się tam przy najbliższej okazji. Byliśmy nieco rozczarowani, ale w ciągu całego tego szalonego dnia było dużo okazji do rozmów i żartów, dzięki czemu zżyliśmy się jeszcze bardziej. Następna wycieczka już musi się udać!
Dziś niedziela,więc rano poszłam z rodziną do kościoła.To taka nasza rodzinna tradycja.Rodzice od dzieciństwa uczyli mnie chrześcijańskiego życia.Nigdy tego nie doceniałam,a teraz wiem,że moi rodzice są na prawdę najlepsi.Po rozmowie z Jolką to zrozumiałam.Znowu ma problemy z ojcem.Znów ją uderzył.Leczenie nie pomogło.To okropne.Już nie wiem jak mam jej pomóż.To straszne,gdy nie można nic zrobić dla osoby,którą na prawdę się lubi.Zastanawiałam się,jak ja bym się zachowała,gdyby mój tata pił,gdyby był alkoholikiem.Jakby to było,gdybym bała się wracać do domu.Nie wyobrażam sobie tego.Nie chciałabym tak.Jestem szczęśliwa,że mam wspaniałych,kochających rodziców.Gdy rozmawiałam z Jolką widziałam jej łzy,aż mi się serce krajało.Dlaczego tak jest,że jedni mają beztroskie życie,a inni muszą się martwić o każdy następny dzień.To takie niesprawiedliwe.Myślałam,czy może nie zaprosić jej do siebie na noc,ale nie wiem czy zgodzi się na to jej zaborczy ojciec.Bardzo bym chciała spędzić z nią trochę czasu i sprawić,żeby choć na chwilę zapomniała o swoich problemach,żeby choć prze chwilę na jej twarzy zagościł uśmiech.Sprawiłoby mi to przyjemność.Wieczorem przyjechała do nas ciocia z wujkiem i dziećmi.Kinga i Marta są już takie duże.Bardzo miło spędziłam z nimi czas.Mam nadzieję,że wkrótce nas odwiedzą.
To był dzień pełen wrażeń! Działo się naprawdę wiele. Chociaż na początku nic szczególnego się nie zapowiadało.
Jakiś tydzień temu zaplanowałem wraz z Agnieszką, Karoliną oraz Pawłem jednodniowy wyjazd do Drezna. Wszyscy tak chwalą to miasto, więc warto było zobaczyć je na własne oczy. Co więcej, ostatnio utworzono bezpośrednie i tanie połączenie kolejowe. Nie trzeba było się więc długo zastanawiać. Tym bardziej, że odłożyliśmy sobie ostatnio trochę pieniędzy.
Jednak już od początku wszystko szło źle! Odjazd planowany był na godzinę 7. Niestety, autobus Karoliny utknął w korkach i musieliśmy poczekać na następny pociąg. Nie wszystko było stracone, bo następny szynobus do stolicy Saksonii odjeżdżał niecałą godzinę później. Ze względu na wczesną porę postanowiliśmy pójść coś zjeść do baru obok dworca. Czekaliśmy na jedzenie tak długo, że dotarliśmy z powrotem na stacje na minutę przed planowanym odjazdem. Bez zastanowienia wskoczyliśmy w pociąg stojący na tym samym torze, co wcześniejszy. Zaraz za nami drzwi się zamknęły. Po kilkunastu minutach podszedł do nas konduktor i poprosił o bilety do kontroli. Okazało się, że... pomyliliśmy pociągi! Jechaliśmy w zupełnie inną stronę i to bez ważnego biletu! Wysiedliśmy na najbliższej stacji, która, niestety, oddalona była od naszego miasta o 50 kilometrów. Następny pociąg był dopiero za półtorej godziny. Co więcej, przyjechał on opóźniony o ponad 30 minut. Kiedy dotarliśmy na naszą stację początkową, było już po południu. Po dłuższym namyśle postanowiliśmy zrezygnować z wycieczki do Drezna i wybrać się tam przy najbliższej okazji.
Byliśmy nieco rozczarowani, ale w ciągu całego tego szalonego dnia było dużo okazji do rozmów i żartów, dzięki czemu zżyliśmy się jeszcze bardziej. Następna wycieczka już musi się udać!