Napisz wypracowanie na temat: -czy warto być przesądnym?Opowiedz o przygodzie ilustrującej twoją odpowiedż na podstawione pytanie.
7tgfrguvhjvup96
Według mnie nie warto być przesądnym, ponieważ przesądy nie są prawdziwe, a wierząc w nie, możemy popaść w paranoję;] Kiedyś miałam koleżankę, która była bardzo przesądna. Jej mania była posunięta do tego stopnia, że trzynastego nie wychodziła praktycznie z domu, a w piątek trzynastego brała leki nasenne i przesypiała prawie cały dzień. Naprzeciwko niej mieszkała pani mająca stadko czarnych kotów. Jeśli idąc do szkoły, lub gdziekolwiek indziej któryś z nich przebiegł jej drogę uciekała do domu i chowała się pod łóżkiem. Pewnego dnia przy wyjściu z sali gimnastycznej stała drabina. Nie dało się przejść inaczej jak pod nią. Siedziała w sali przez półtorej godziny, aż ubłagała konserwatora, żeby ją przesunął. Gdy raz jej mama otworzyła parasol w domu tak na nią nawrzeszczała, że miała szlaban na cały tydzień miała szlaban. Bardzo zadku miała pracę domową, co tłumaczyła tym, że ma czas na jej odrobienie tylko o trzynastej, a ponieważ to pechowa liczba, więc woli jej wcale nie robić. Swoim zachowaniem wpędziła rodzinę na dno, bo nie pozwalała rodzinie wykonywać czynności, które według niej mogły być pechowe. Miała mnóstwo ocen niedostatecznych i nieusprawiedliwionych nieobecności. Kiedy wszystko się zsumowało okazało się, że dziewczyna nie zdała do następnej klasy. Morał z tego taki, że można być trochę przesądnym, ale lepiej nie przesadzać.;] Czy warto być przesądnym? Według mnie nie, bo wiara w przesądy to wiara w magię. Tak naprawdę przesądy to wykonywanie pewnych czynności, które zapobiegają nieszczęściu lub czynności, które zapewniają szczęście. Dla mnie osoba, która jest wierząca czyli chrześcijanin nie może być przesądna, bo wtedy grzeszy przeciwko Pierwszemu Przykazaniu Dekalogu: Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną. Według takiej osoby przesądy decydują o jej losie, mimo iż to Bóg nad tym czuwa. Przesądy mojej koleżanki o mały włos nie doprowadzają jej do paranoi . Dlatego przytoczę jej opowieść dotyczącej właśnie przesądów: Parę miesięcy temu w deszczowy dzień Kasia szła do szkoły i nagle drogę przebiegł jej czarny kot. Pomyślała : „No pięknie, zapowiada się pechowy dzień”. Szła dalej a kiedy chciała przejść przez ulicę, jakiś samochód wjechał w dziurę i calusieńką ją oblał kałużą. Kasia musiała wrócić i przebrać się. Gdy wyszła z domu, przypomniała sobie, że nie usiadła tam na chwilę a to znów wróżyło pecha. Poszła na autobus, bo było już późno a gdy dochodziła do przystanku zauważyła odjeżdżający autobus (ten, którym miała jechać do szkoły). Te wszystkie „przygody” sprawiły, że Kasia wróciła z płaczem do domu i od tamtej pory wierzy w każdy przesąd. Dla mnie jej opowieść to tylko zbieg okoliczności. Kasia wymyśliła sobie, że od tamtej pory prześladuje ją pech i zaczęła się pilnować aby przestrzegać wszystkich przesądów. Podsumowując, historia Kasi udowadnia nam, że bycie przesądnym powoduje życie w ciągłym strachu i niepewności. Niewiara w takie rzeczy pozwala twardo stąpać po ziemi i decydować samemu o swojej przyszłości, która wcale nie musi być pechowa
Kiedyś miałam koleżankę, która była bardzo przesądna. Jej mania była posunięta do tego stopnia, że trzynastego nie wychodziła praktycznie z domu, a w piątek trzynastego brała leki nasenne i przesypiała prawie cały dzień. Naprzeciwko niej mieszkała pani mająca stadko czarnych kotów. Jeśli idąc do szkoły, lub gdziekolwiek indziej któryś z nich przebiegł jej drogę uciekała do domu i chowała się pod łóżkiem. Pewnego dnia przy wyjściu z sali gimnastycznej stała drabina. Nie dało się przejść inaczej jak pod nią. Siedziała w sali przez półtorej godziny, aż ubłagała konserwatora, żeby ją przesunął. Gdy raz jej mama otworzyła parasol w domu tak na nią nawrzeszczała, że miała szlaban na cały tydzień miała szlaban. Bardzo zadku miała pracę domową, co tłumaczyła tym, że ma czas na jej odrobienie tylko o trzynastej, a ponieważ to pechowa liczba, więc woli jej wcale nie robić. Swoim zachowaniem wpędziła rodzinę na dno, bo nie pozwalała rodzinie wykonywać czynności, które według niej mogły być pechowe. Miała mnóstwo ocen niedostatecznych i nieusprawiedliwionych nieobecności. Kiedy wszystko się zsumowało okazało się, że dziewczyna nie zdała do następnej klasy. Morał z tego taki, że można być trochę przesądnym, ale lepiej nie przesadzać.;] Czy warto być przesądnym? Według mnie nie, bo wiara w przesądy to wiara w magię. Tak naprawdę przesądy to wykonywanie pewnych czynności, które zapobiegają nieszczęściu lub czynności, które zapewniają szczęście.
Dla mnie osoba, która jest wierząca czyli chrześcijanin nie może być przesądna, bo wtedy grzeszy przeciwko Pierwszemu Przykazaniu Dekalogu: Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną. Według takiej osoby przesądy decydują o jej losie, mimo iż to Bóg nad tym czuwa.
Przesądy mojej koleżanki o mały włos nie doprowadzają jej do paranoi . Dlatego przytoczę jej opowieść dotyczącej właśnie przesądów:
Parę miesięcy temu w deszczowy dzień Kasia szła do szkoły i nagle drogę przebiegł jej czarny kot. Pomyślała : „No pięknie, zapowiada się pechowy dzień”.
Szła dalej a kiedy chciała przejść przez ulicę, jakiś samochód wjechał w dziurę i calusieńką ją oblał kałużą. Kasia musiała wrócić i przebrać się. Gdy wyszła z domu, przypomniała sobie, że nie usiadła tam na chwilę a to znów wróżyło pecha. Poszła na autobus, bo było już późno a gdy dochodziła do przystanku zauważyła odjeżdżający autobus (ten, którym miała jechać do szkoły). Te wszystkie „przygody” sprawiły, że Kasia wróciła z płaczem do domu i od tamtej pory wierzy w każdy przesąd.
Dla mnie jej opowieść to tylko zbieg okoliczności. Kasia wymyśliła sobie, że od tamtej pory prześladuje ją pech i zaczęła się pilnować aby przestrzegać wszystkich przesądów.
Podsumowując, historia Kasi udowadnia nam, że bycie przesądnym powoduje życie w ciągłym strachu i niepewności. Niewiara w takie rzeczy pozwala twardo stąpać po ziemi i decydować samemu o swojej przyszłości, która wcale nie musi być pechowa