Był poranek drugiego grudnia, zwyczajny dzień jak każdy. Wyszedłem na spacer gdyż dzień zapowiadał się słonecznie, a ja potrzebowałewm ciszy, spokoju na przemyślenie kilku spraw.
Szedłem drogą patrząc na mijających mnie ludzi, na rodziny z dziećmi, nba kłócąchys się narzeczonych - zaczałem sie zastanawiać poco my w ogóle żyjemy na tym świecie, bo chyba nie po to aby sprzeczać się między sobą i zle sobie życzyć. Ta myśl tkwiła w mojej głowie i czekała na odpowiedz choć nie wiedziałem kto moze jej udzielić.Szedłem dalej ulicą szum drzew doprowadził mnie do parku gdzie zobaczyłem jakby inny świat, zupełnie różny od tego który mijałem przed chwilą. Nagle spomiędzy drzew zaczęły wybiegać małe dzieci bawiące się piłką z rodzicami, uśmiechajace się tak wspaniale jakby to był sen.Przechodzącxa obok nich babcia która wlokła za sobą nogi i widać było ze potrzebuje pomocy. Nagle wyłania się młody mężczyzna i jakby anioł z uśmiechem na twarzy podchodzi do babci i podprowadza do ławki, sadza i zaczyna się rozmowa. Rozmowa zwyczajna pełna ciepła i zrozumienia jakby czas dla nich się zatrzymał, jakby znali się od lat.
Zrozumiałem ze szczeście zależy od nas samych, to w nas jest szczescie, radośc chęc wspierania innych i choćby cały swiat był okrutny to dzięki jednej osobie moze byc wyjątkowy. Zrozumialem,że cuda zdazają się codzienne.
"Cuda zdarzają się codziennie"
Był poranek drugiego grudnia, zwyczajny dzień jak każdy. Wyszedłem na spacer gdyż dzień zapowiadał się słonecznie, a ja potrzebowałewm ciszy, spokoju na przemyślenie kilku spraw.
Szedłem drogą patrząc na mijających mnie ludzi, na rodziny z dziećmi, nba kłócąchys się narzeczonych - zaczałem sie zastanawiać poco my w ogóle żyjemy na tym świecie, bo chyba nie po to aby sprzeczać się między sobą i zle sobie życzyć. Ta myśl tkwiła w mojej głowie i czekała na odpowiedz choć nie wiedziałem kto moze jej udzielić.Szedłem dalej ulicą szum drzew doprowadził mnie do parku gdzie zobaczyłem jakby inny świat, zupełnie różny od tego który mijałem przed chwilą. Nagle spomiędzy drzew zaczęły wybiegać małe dzieci bawiące się piłką z rodzicami, uśmiechajace się tak wspaniale jakby to był sen.Przechodzącxa obok nich babcia która wlokła za sobą nogi i widać było ze potrzebuje pomocy. Nagle wyłania się młody mężczyzna i jakby anioł z uśmiechem na twarzy podchodzi do babci i podprowadza do ławki, sadza i zaczyna się rozmowa. Rozmowa zwyczajna pełna ciepła i zrozumienia jakby czas dla nich się zatrzymał, jakby znali się od lat.
Zrozumiałem ze szczeście zależy od nas samych, to w nas jest szczescie, radośc chęc wspierania innych i choćby cały swiat był okrutny to dzięki jednej osobie moze byc wyjątkowy. Zrozumialem,że cuda zdazają się codzienne.