Myślę , że " Świętoszek " jest swoistą przestroga dla ludzi wierzących w drugiego człowieka, bezgranicznie ufający bardziej obłudnym słowom niż czynom. Tartuffe śmiało mógłby zostać guru sekty i ludzie jego pokroju, o jego cechach charakteru i w życiu obecnym próbują sami zawładnąć innymi czerpiąc niestety przy okazji wiele korzyści dla siebie, chowających się pod płaszczykiem ogromnej wiary i religijności. Taki Tartuffe śmiało mógłby zostać guru bo na tym on się skupia. Pokłony przed ołtarzem , leżenie krzyżem , uprzejmość ludzka , wrażliwość , hojność i wiele można by wymieniać jego jest eksponowana zawsze w odpowiednim momencie, nigdy na próżno a zawsze pięknie udawana wtedy gdy wie, że jest obserwowany albo tylko widziany, nawet zauważony. Niesamowite jest jak człowiek manipulujący bawi się ludzkimi uczuciami i ma za nic ich wiarę w jego słowa, obietnice. Sekta jest niebezpieczna dla ludzi którzy głęboko w cos wierzą , czegoś pragną a najczęściej dla ludzi zranionych emocjonalnie , wtedy najłatwiej nad nimi zapanować. Wystarczy poznać wartości jakimi kieruje się człowiek i stać się jakby pośrednikiem , pomiędzy nimi a wiernym. Do tego trzeba koniecznie dodać , że jest to człowiek pozbawiony uczuć dlatego inny człowiek nie wpłynie na jego decyzje, jest tak bardzo kochającym samego siebie, że nie liczy się z innymi ale sprytnie udaje, trzeba być tez świetnym aktorem , gdyby odgrywał swą role na planie filmowym z pewnościa dostałby przynajmniej nominacje . Poznając Tartuffe'a chce się aż śmiać z naiwności Orgona a przecież takich scen w życiu obecnym , w każdej grupie społecznej znajdzie się taka scena gdzie są ludzie o różnym spojrzeniu i dystansie i gdzie znajdzie sie taki świętoszek który bezwzględnie będzie dążył do zamierzonego celu. Warto więc pamietac, że najbliższa rodzina, przyjaciele z którymi nagle jesteśmy odmiennego zdania , innego niz "dobry " manipulator a przeciez nasz wierny przyjaciel warto się zastanowić czy moje zdanie na pewne sprawy nie są po prostu jego zdaniem, tylko drobne aspekty będą sie zgadzały ale warto poszukac w głębi siebie... Nie zawierzajmy więc innym bardziej niz sobie samemu a jeśli juz musimy to mamy pzrecież rodzine, przyjaciół (zwłaszcza tych wieloletnich) to sie tyczy najbardziej młodych ludzi którzy w poszukiwaniu własnego zdania, własnego ja często poełniaja ten błąd idąc za głosem np. guru który przecież ich doskonale rozumie i im pomoże , on ich poprowadzi. Pytanie tylko dokąd? Może warto tez przyjrzeć sie krytyce , która często tak boli, nie jest słodkim fałszem ani pochlebstwem jakim w danym momencie by potrzebowali, ale z drugiej strony jest powiedziana prawdą, która nie jest łatwa dla obu stron, ale więcej daje nam zysku niz słodycz , fałszywa słodycz na duszę.
Myślę , że " Świętoszek " jest swoistą przestroga dla ludzi wierzących w drugiego człowieka, bezgranicznie ufający bardziej obłudnym słowom niż czynom. Tartuffe śmiało mógłby zostać guru sekty i ludzie jego pokroju, o jego cechach charakteru i w życiu obecnym próbują sami zawładnąć innymi czerpiąc niestety przy okazji wiele korzyści dla siebie, chowających się pod płaszczykiem ogromnej wiary i religijności. Taki Tartuffe śmiało mógłby zostać guru bo na tym on się skupia. Pokłony przed ołtarzem , leżenie krzyżem , uprzejmość ludzka , wrażliwość , hojność i wiele można by wymieniać jego jest eksponowana zawsze w odpowiednim momencie, nigdy na próżno a zawsze pięknie udawana wtedy gdy wie, że jest obserwowany albo tylko widziany, nawet zauważony. Niesamowite jest jak człowiek manipulujący bawi się ludzkimi uczuciami i ma za nic ich wiarę w jego słowa, obietnice. Sekta jest niebezpieczna dla ludzi którzy głęboko w cos wierzą , czegoś pragną a najczęściej dla ludzi zranionych emocjonalnie , wtedy najłatwiej nad nimi zapanować. Wystarczy poznać wartości jakimi kieruje się człowiek i stać się jakby pośrednikiem , pomiędzy nimi a wiernym. Do tego trzeba koniecznie dodać , że jest to człowiek pozbawiony uczuć dlatego inny człowiek nie wpłynie na jego decyzje, jest tak bardzo kochającym samego siebie, że nie liczy się z innymi ale sprytnie udaje, trzeba być tez świetnym aktorem , gdyby odgrywał swą role na planie filmowym z pewnościa dostałby przynajmniej nominacje . Poznając Tartuffe'a chce się aż śmiać z naiwności Orgona a przecież takich scen w życiu obecnym , w każdej grupie społecznej znajdzie się taka scena gdzie są ludzie o różnym spojrzeniu i dystansie i gdzie znajdzie sie taki świętoszek który bezwzględnie będzie dążył do zamierzonego celu. Warto więc pamietac, że najbliższa rodzina, przyjaciele z którymi nagle jesteśmy odmiennego zdania , innego niz "dobry " manipulator a przeciez nasz wierny przyjaciel warto się zastanowić czy moje zdanie na pewne sprawy nie są po prostu jego zdaniem, tylko drobne aspekty będą sie zgadzały ale warto poszukac w głębi siebie... Nie zawierzajmy więc innym bardziej niz sobie samemu a jeśli juz musimy to mamy pzrecież rodzine, przyjaciół (zwłaszcza tych wieloletnich) to sie tyczy najbardziej młodych ludzi którzy w poszukiwaniu własnego zdania, własnego ja często poełniaja ten błąd idąc za głosem np. guru który przecież ich doskonale rozumie i im pomoże , on ich poprowadzi. Pytanie tylko dokąd? Może warto tez przyjrzeć sie krytyce , która często tak boli, nie jest słodkim fałszem ani pochlebstwem jakim w danym momencie by potrzebowali, ale z drugiej strony jest powiedziana prawdą, która nie jest łatwa dla obu stron, ale więcej daje nam zysku niz słodycz , fałszywa słodycz na duszę.