Ciągle prosiłem rodziców , żeby mi kupili jakiegoś szczeniaka , a oni wciąż znajdowali przeszkody.
W końcu nadszedł dzień moich imienin.Bardzo byłem ciekawy , jakie dostanę prezenty , bo miała przyjść moja ciocia i dziadkowie.Mama upiekła tort.Taty od rana nie było w domu.Pomagałem mamie w przygotowaniu obiadu , ale już nie mogłem doczekać się gości i prezentów.
Po południu wrócił tata.Wszedł do kuchni.Miał dziwną mine.Powoli spod rozpietej kurtki zaczeło wyglądać coś . . . To coś ruszalo się i popiskiwalo . . . Jednym susem byłem przy tacie , który trzymał maleńkiego , czarnego , kudłatego pieska.
Myślałem ,że oszaleję z radości ! Inne prezenty przestaly być ważne.Bawiłem się pieskiem i tuliłem go.W końcu trzeba było niemal siłą odebrać mi malca , żeby go nakarmić.Od tej pory Azor<lub podaj jakieś wymyslone imię psa> jest moim przyjacielem.
PS.TO JEST WYMYSLONE ZDARZENIE WIEM ,ZE CHYBA MAŁO NAPISAŁAM JAK TO MIAŁO BYC NA 3 STR :( ALE DAJ MI COŚ ZA TO ;)
6 Marca godz. 15:12- Sala Treningowa akademii wojskowej.
-Całość Baczność!- zadrżał przerażający głos. -Tak jest!-wykrzykneli wszyscy, zaciskając pięści. Zarzucił białe włosy do tyłu, zabłysnął swymi oczami czerwonymi niczym rozżażony ogień. To było pewne... te jego zabujcze spojrzenie nie wróżyło nic dobrego. -Pragnę przekazać dowóctwo swojemu synowi.- powiedział nieco uspokojony mężczyzna. Nagle do sali treningowej wbiegł "ESKABA" co mówiło żołnierzom we wnętrzu "Czego on tutaj chce?! Jak on śmie!" -Sleed słuchaj mnie i gadaj jak na spowiedzi! Gdzie są naboje do "Lake"?!- wrzanął Bamel. Generał ani drgnął lecz wymówił takie oto słowa: -Oj Eska Eska...idź do ładowni tam napewno będą.- pogładził delikatnie kruczo czarne włosy Bamela. "Czemu on mnie traktuje jak dziecko..? "- pomyślał Bamel i zarumienił się lekko... Rozległ się gwałtowny huk, stalowe drzwi otworzyły się a zza nich wyszedł Alpha- syn głównego generała armii "OGRE". -Ojcze! Odnieśliśmy pełne zwycięstwo!- wykrzyknął chłopak. Do sali wszedł urokliwy snajper Mistoren, który złapał Eskabę za ucho i wyrzucił go za drzwi. Callus położył się na ziemi i rozstawił sprzęt snajperski wymierzony wprost na wejście. -Eh...ani trochę się nie zmienili.- rzekł Baddap z Sarkazmem. "On tylko tę dwójkę szanuje! Dlaczego?! Przecież oni nie są tak wyjątkowi jak my!- pomyśleli żołnierze stojący na baczność. Minęła dłuższa chwila, a już zaczeli się buntować i wymierzyli broń w Mistorena, Alphę i Generała Baddapa. Eska wszedł do sali i wysadził żołnierzy jednym pociskiem. -Ups...-zaśmiał się psychopatycznie Eskaba. W drzwiach stanęła żona generała- Audria, która pisnęła gdyż nie na widziła rozlewu krwi. Mistoren wymierzył w nią i czekał na znak. Baddap dał sygnał w tem Callus nacisnął spust a pocisk przeszył ciało Audrii. -Więc chciałeś by twój przyjaciel OMEGA dołończył do naszej armi. To gdzie on jest?- spytał Sleed. -Na stosie martwych ludzi!- wrzasnął Alpha i wybiegł z sali płacząc. -Trzeba było sprawdzić torsamość.- rzekł Mistoren i walnął Eskabę w głowę. -Właście dlatego jesteście wyjątkowi.- rzekł Baddap po czym przytulił Eskę i Mistorena...
Mam nadzieję, że pomogłam :D Ps. Za to opowiadanie można dostać 5.
Wydarzyło się to w marcu dokładnie 2 marca.
Od dawna marzyłem o wlasnym psie.
Ciągle prosiłem rodziców , żeby mi kupili jakiegoś szczeniaka , a oni wciąż znajdowali przeszkody.
W końcu nadszedł dzień moich imienin.Bardzo byłem ciekawy , jakie dostanę prezenty , bo miała przyjść moja ciocia i dziadkowie.Mama upiekła tort.Taty od rana nie było w domu.Pomagałem mamie w przygotowaniu obiadu , ale już nie mogłem doczekać się gości i prezentów.
Po południu wrócił tata.Wszedł do kuchni.Miał dziwną mine.Powoli spod rozpietej kurtki zaczeło wyglądać coś . . . To coś ruszalo się i popiskiwalo . . . Jednym susem byłem przy tacie , który trzymał maleńkiego , czarnego , kudłatego pieska.
Myślałem ,że oszaleję z radości ! Inne prezenty przestaly być ważne.Bawiłem się pieskiem i tuliłem go.W końcu trzeba było niemal siłą odebrać mi malca , żeby go nakarmić.Od tej pory Azor<lub podaj jakieś wymyslone imię psa> jest moim przyjacielem.
PS.TO JEST WYMYSLONE ZDARZENIE WIEM ,ZE CHYBA MAŁO NAPISAŁAM JAK TO MIAŁO BYC NA 3 STR :( ALE DAJ MI COŚ ZA TO ;)
6 Marca godz. 15:12- Sala Treningowa akademii wojskowej.
-Całość Baczność!- zadrżał przerażający głos.
-Tak jest!-wykrzykneli wszyscy, zaciskając pięści.
Zarzucił białe włosy do tyłu, zabłysnął swymi oczami czerwonymi niczym rozżażony ogień. To było pewne... te jego zabujcze spojrzenie nie wróżyło nic dobrego.
-Pragnę przekazać dowóctwo swojemu synowi.- powiedział nieco uspokojony mężczyzna.
Nagle do sali treningowej wbiegł "ESKABA" co mówiło żołnierzom we wnętrzu "Czego on tutaj chce?! Jak on śmie!"
-Sleed słuchaj mnie i gadaj jak na spowiedzi! Gdzie są naboje do "Lake"?!- wrzanął Bamel.
Generał ani drgnął lecz wymówił takie oto słowa:
-Oj Eska Eska...idź do ładowni tam napewno będą.- pogładził delikatnie kruczo czarne włosy Bamela.
"Czemu on mnie traktuje jak dziecko..? "- pomyślał Bamel i zarumienił się lekko...
Rozległ się gwałtowny huk, stalowe drzwi otworzyły się a zza nich wyszedł Alpha- syn głównego generała armii "OGRE".
-Ojcze! Odnieśliśmy pełne zwycięstwo!- wykrzyknął chłopak.
Do sali wszedł urokliwy snajper Mistoren, który złapał Eskabę za ucho i wyrzucił go za drzwi. Callus położył się na ziemi i rozstawił sprzęt snajperski wymierzony wprost na wejście.
-Eh...ani trochę się nie zmienili.- rzekł Baddap z Sarkazmem.
"On tylko tę dwójkę szanuje! Dlaczego?! Przecież oni nie są tak wyjątkowi jak my!- pomyśleli żołnierze stojący na baczność.
Minęła dłuższa chwila, a już zaczeli się buntować i wymierzyli broń w Mistorena, Alphę i Generała Baddapa. Eska wszedł do sali i wysadził żołnierzy jednym pociskiem.
-Ups...-zaśmiał się psychopatycznie Eskaba.
W drzwiach stanęła żona generała- Audria, która pisnęła gdyż nie na widziła rozlewu krwi. Mistoren wymierzył w nią i czekał na znak. Baddap dał sygnał w tem Callus nacisnął spust a pocisk przeszył ciało Audrii.
-Więc chciałeś by twój przyjaciel OMEGA dołończył do naszej armi. To gdzie on jest?- spytał Sleed.
-Na stosie martwych ludzi!- wrzasnął Alpha i wybiegł z sali płacząc.
-Trzeba było sprawdzić torsamość.- rzekł Mistoren i walnął Eskabę w głowę.
-Właście dlatego jesteście wyjątkowi.- rzekł Baddap po czym przytulił Eskę i Mistorena...
Mam nadzieję, że pomogłam :D Ps. Za to opowiadanie można dostać 5.