Napisz wybracowanie na jeden z tematów :
1.-Zamieszkałem w Tebach miesiac przed wojna miedzy Polinejkesem i Eteoklesem.
2.-Jestem Ismena teraz jestem sam ale chce wam odowiedziec historie mojej rodzinie .
Z góry dziekuje !!! XD
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2025 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Jasper stał koło kominka i próbował zasłonić zdjęcie Ismeny. Szybko odwróciłam wzrok, ale Alec to zauważył i popatrzył w stronę Jaspera, który jeszcze nie zasłonił zdjęcia. Alec popatrzył na zjecie i wpatrywał się sie w nie długo. Po chwili Aro powiedział.
-Z chęcią przyjęlibyśmy ciebie droga Alice i ciebie drogi Edwardzie do naszego wojska.
-Nie dziękujemy zostaniemy z swoja rodzina -Powiedział grzecznie Edward.
-Dobrze niech wam będzie, ale gdybyście zmienili zdanie zawsze będziecie miło widziani w naszym pałacu. Alec, Jane, Kajuszy, Marku idziemy -Powiedział Aro.
-Dowidzenia -Powiedział Carlisle. Aro pokiwał mu głowa a Alec rzucił jeszcze jedno spojrzenie na zdjęcie na kominku. Gdy tylko wyszli wszyscy usiadaliśmy na kanapie.
-Oby nie wrócili.-Powiedziałam
-Hymn jeszcze nigdy nie wracali w ten sam dzień. -Powiedział Emmet. Wszyscy siedzieliśmy w ciszy nie wiedząc, co mówić. W końcu zeszła na dół Ismena i usiadła koło mnie.
(Oczami Aleca)
Myślałem tylko o tym jak poprosić Aro by pozwolił mi jeszcze raz iść do Cullenów. W końcu wziołem sie na odwagę.
-Panie??
-Tak Alecu-Powiedział Aro
-Czy mógłbym na chwileczkę wrócić. Dojdę do was za chwilkę potrzebuje porozmawiać z Edwardem panie.
-Dobrze Alecu, ale wracaj szybko -Powiedział Aro z uśmiechem. Uh udało sie a myślałem, że będzie gorzej. Pobiegłem wiec do domu Cullenów zapukałem w drzwi i kiedy sie otworzyły zobaczyłem Alice nowo poznana wampirke.
-Słucham cie??-Zapytała.
-Alice prawda
-Tak
-Słuchaj wiem, że to może być dziwne- Pochiliłem sie i powiedziałem.-Ale chciałbym poznać ta dziewczynę, która była na zdjęciu.
-Posłuchaj to moja koleżanka nie ma jej tu, dlatego jest tu to zdjęcie -Powiedziała.
-Nieprawda wyraźnie czuje zapach jakiejś osoby. Odsuń sie -Powiedziałem i po prostu wszedłem. W salonie byli wszyscy wpatrzeni z dziwieniem we mnie.
-Witam z powrotem. -Ktoś zasłonił piekną dziewczynę.
-Witam. Ja chciałem ja chciałem zapytać jak nazywa sie tak dziewczyna, bo.. Bo....-Nie wiedziałem, co powiedzieć.
-Proszę cie nie mów im nic ja... Ja nie chce umierać ani nie chce narażać na to moich znajomych. Proszę cie -Podeszła do mnie dziewczyna.
-Nie chce im mówić. To znaczy po prostu jest.....Ty jesteś piękna i chciałem dowiedzieć się sie jak masz na imię, bo nie umiałem o niczym innym myśleć -Powiedziałem w końcu.
-Nazywam sie Ismena i jestem elfem. -Powiedziała zaczerwieniona.
-Och czy moglibyśmy porozmawiać?? -Zapytałem.
-Tak myślę, że tak -Powiedziała i wyszliśmy na podwórko. Poszliśmy nad wodę tak ona patrzała na mnie a ja na nią. Nigdy w życiu sie tak nie czułem.
-Ismena czy chciałabyś być ze mną??
-Jak to Alec??
-No zabrałbym cie do Volturi. Nie dałbym cie skrzywdzić i dawałbym ci wszystko, co zechcesz. -Powiedziałem
-Alec ty jesteś wampirem.
-Tak wiem i pije krew ludzka, ale przy tobie jest inaczej nie chce tego. Nie mam pragnienia przy tobie jestem zrelaksowany ty jesteś elfem wiec może twoja krew nie działa na mnie jak ludzka.
-Alec z chęcią -Przytuliła sie do mnie mocno i nie puszczała długo.
-Ismena??
-Słucham cie.
-To może pójdziemy cie spakować.
-Dobrze chodźmy -Puściła mnie i po drodze do domu opowiadaliśmy sobie nawzajem jak spędziliśmy swoje życia.
(Oczami Alice)
Wiedziałam już, co sie dzieje. Byłam szczeliwa, że Ismena jest szczeliwa, ale nic chciałam jej stracić nie teraz, kiedy dopiero kilka dni temu wróciłam do siebie. No, ale chyba jednak będę musiała sie z tym pogodzić.
-Wracaja- Powiedziałąm do rodziny.
-To dobrze -Powiedziała Esme.Ismena z Alecem weszli do domu uśmiechnięci.
-Esme, Carlisle ja wyprowadzam sie do Aleca ja go lubię i on mnie, chcieili byśmy spróbować.
-Dobrze jak chcesz tylko uwarzaj- powiedziala Esme Uśmiechnęła się sie do Ismen y i pomogła jej sie pakować. Po kilku minutach zeszli już wszyscy by pożegnać.
-Dowidzenia Ismena -Powiedziałam
-Dowidzenia kochana- Powiedziala i przytuliła mnie. Potem Edwarda i Emmeta sie sięgała wiec misiek sie schylił i podnusł ja okręcił parę razy i życzył powodzenia. Potem ismena przytuliła Rose Esme i Carlisa .
-Dowidzenia wam -Powiedziała ostatni raz pomachaliśmy jej i odeszła. Alec trzymał ja za rękę i szli powoli aż zniknęli głęboko w lesie. Weszliśmy do domu i rozeszliśmy się sie do pokoi
-To, co teraz robimy -Zapytał Jasper wchodząc do pokoju.
-Ja na przykład idę sie umyć -Powiedziałam i poszłam pod prysznic. Gdy oboje umyliśmy sie usiadłam na łuku a Jasper koło mnie. Nagle cos mi sie przypomniało.
Jasper ja obiecałam Annie, że porozmawiam z jej rodzina -Nagle do pokoju wpadła Edward.
-Kochani tata nas woła.-Powiedział i wyszliśmy we trojkę do salonu.
-Przeprowadzamy sie -Powiedziała Carlisle
-Jak to gdzie??-Zapytała Rose
-Do Foks
-Do Foks?? Przeciecz tam miesza rodzina Anny będziemy mogli ich poinformować -Powiedziałam szybko Nikt nie wiedział, o co chodzi, ale ja bardzo sie cieszyłam. Wszyscy zabrali sie do roboty. Na przeprowadzkę mieliśmy miesiąc wiec trzeba było ustalić jak zrobić pokoju, co do nich kupić oraz wybrać sie na zakupy. Ta częścią zajęłyśmy sie my kobiety. Wsiadłyśmy do auta a ponieważ ja nie umiałam prowadzić za kółkiem siadła Rose a Esme razem ze mną z tyłu. Po godzinie drogi dojechaliśmy do Foks. Miasteczko było małe wiec szybko je objechałyśmy. Nie znalazłyśmy żadnych sklepów o wiele więcej sklepów było klika miasteczek dalej. Do kilku sklepów wpadłyśmy i kupiłyśmy pare rzeczy. Wieczorem wróciłysmy z zarysem trzech pokoi i zamówionyi meblami do tych pokoi. Gdy przyjechałyśmy Esme zabrała sie za lekki zarys reszte pokoi. Dni mijały a my zamiast chodzic do szkopły chodziliśmy na zakupy ciagle cos pakowalismy. Przeprowadzka zbliżała sie wielkimi krokami . Ostatniego dnia wszyscy rozeszlismy sie do pokoi by pobyś w końcu sami.
-Bedzie mi troche brakowało tego domu-Powiedział Jasper
-Wiem mnie też . Tyle tu przezylismy ale pomyśl ile przezyjemy w Forks -Powiedziałam i podeszłam do niego i pzytuliłam .
-Juto nas czeka duzo ppracy -Powiedział
-A to czemu??-Zapytałam
-Musimy pomalowac nasz pokój i ustawić meble. No i rozpakować nas . No mnie to zajmie zaledwie kilka minut ale tobie-Popatrzył w tym m,omecie na pokój gdzie stały walizki. Pieć było jego moich chyba z 30 .
-Oh niedramatyzuj tu sa ważne rzeczy . No wiesz może rzeczywiście jest tu 25 walizek z ciuchami ale 5 jest z kosmetykami z szczotkami lakierami i innymi bardzo potrzebnymi rezczami ale no prosze cie ty jesteś meszczyzna nie potrzebujesz rzeczy żeby być łądnym .-Powiedziałam u popchłam go na łuzku które szcezsliwie jeszce stało w pokoju.
-Ty też nie skarbie a jednak je kupujesz -Powiedziała z zadziornym uśmiechem . Cały wieczór śmialismy sie i rozmawialismy . Chodź nie tylko my . Z pokoju obok słychać było jak Rose z emmetem rozmawiaja albo sie smieja. Edward grał na fortepianie a rodzice na dole siedzieli w spokoju. Z samego rana zeszłam na polowanie i Jasperowi radziłam to samo . Wiec obnoje poszlismy na polowanie. Edward najwidoczniej był juz na polowaniu bo siedział w salonie. Bieglismy przez las to ścigajac sie to wywracajac na ziemie w śmiechu. Gdy w końcu na coś zapolowalismy było południe. Około 14 musieliśmy wracać by znieśc wszystkie rzeczy i jechac autem . Jechalismy z Edwardem a że on nie lubi śpuźnialiskich szybko wróciliśmy do domu.
-Idziecie juz ??-Zapytał Edward gdy Jasper kolejny raz szedł po moje walizki.
-Nie zostałło jescze na dwa razy-Powiedział jaspoer zchodzac z 3 walizkami.
-Przeciesz byłeć tam juz z 10 razy .-Powieedział Edward
-Nie bo 8 -Poprawiłam Edwarda.
-A ty czemu mu nie pomozesz?/-Zapytał Edward
-Bo to on jesdt meszczyzna a aj tylko bez brnna kobieta zobacz Emmet też nosi Rose walizki
-Rose!!!!!!!!!!!-Krzyczał Emmet
-Co suie stało??-Krzykneła tym erazem rose
-Nie dało sie karzdej jednej rzeczy powsadzać do jednej wali8zki przeciesz ja du już jestem chyba 10 raz a ich ciagle nabywa
-Emmet nie przesadzaj jest ich tylko 55 patrz Jasper chodzi po walizki Alice i sie nie skarży-Powiedziała a my wszyscy wybuchliśmy śmiechem . Edward pokolei wkładał walizki. Jakimś cudem w końcu ruszyliśy.Przez nastepne 30 minut żaden z facetów sie do mnie nie odezwał wiec wyjełam laptopa i właczyłam go .