To był całkiem zwyczajny poranek. Obudziłam się, umyłam, zjadłam śniadanie. Na szczęście była sobota, więc ominęło mnie pójście do szkoły. Mama zawołała mnie nagle, żebym pomogła jej z przygotowaniem obiadu. Pierwszy raz jej pomagałam a pracy było sporo. Zapytałam się, po co aż tak uroczysty obiad, a ona odpowiedziała:
- Córeczko, dzisiaj przyjeżdża Twoja babcia.
- Babcia? Przecież ja nie mam żadnej babci, obie babcie umarły wiele lat temu. - odpowiedziałam ze ździwieniem.
- Nie, nie umarła, wiele lat temu trafiła do więzenia i... byłaś za mała żeby Ci o tym mówić, już skończyłyśmy, możesz iśc. Aha, i jeszcze jedno, babcia może się do nas sprowadzić na jakiś czas, ponieważ nie ma gdzie mieszkać.
To był całkiem zwyczajny poranek. Obudziłam się, umyłam, zjadłam śniadanie. Na szczęście była sobota, więc ominęło mnie pójście do szkoły. Mama zawołała mnie nagle, żebym pomogła jej z przygotowaniem obiadu. Pierwszy raz jej pomagałam a pracy było sporo. Zapytałam się, po co aż tak uroczysty obiad, a ona odpowiedziała:
- Córeczko, dzisiaj przyjeżdża Twoja babcia.
- Babcia? Przecież ja nie mam żadnej babci, obie babcie umarły wiele lat temu. - odpowiedziałam ze ździwieniem.
- Nie, nie umarła, wiele lat temu trafiła do więzenia i... byłaś za mała żeby Ci o tym mówić, już skończyłyśmy, możesz iśc. Aha, i jeszcze jedno, babcia może się do nas sprowadzić na jakiś czas, ponieważ nie ma gdzie mieszkać.
Nadal ździwiona i zaskoczona wyszłam z kuchni...