Przyszła nad ranem. Rozsiadła się za stołem rubasznie. Zaczęła kraśnieć, pić wyskokowe deszcze, zakąszając jeszcze słonecznym niebem.
Nie wiem dlaczego, ale czekam na nią, choć nie jest pierwszej młodości. Dumnie się nosi, na purpurowo. Wychodzi z uniesioną głową, do ostatniego liścia zgrana.
Dzyń dzyń!
Biały śnieżek z nieba pruszy a nam marzną wszystkim uszy.
My się śniegów nie boimy
szybko zaś bałwany ulepimy!
Dużo dzieci tu przyleci by pojechać z nami z górki
:)
Mam nadzieję że pomogłem :)
Jeszcze nie
Szumią liście brzóz
pozłacane.
Jesień już.
Przyszła nad ranem.
Rozsiadła się za stołem
rubasznie.
Zaczęła kraśnieć,
pić wyskokowe
deszcze,
zakąszając
jeszcze
słonecznym niebem.
Nie wiem dlaczego, ale czekam na nią,
choć nie jest pierwszej młodości.
Dumnie się nosi,
na purpurowo.
Wychodzi z uniesioną głową,
do ostatniego liścia zgrana.
Kolejnego rana
do drzwi zima się dobiera.
Nie wpuszczam... jeszcze nie teraz.
Licze na naj :D