Przed wiekami, na początku pradziejów, Zeus pokonawszy wrogów, postanowił zaprowadzić porządki na Ziemi. Zaczął od ukarania swoich wrogów.
Od stałego lądu oddzielił znaczny połać ziemi i wypchał go daleko na południe, tworząc wyspę. Na niej zamierzał osadzić wszystkich tych, którzy mu się natychmiast nie podporządkują. Wystraszeni poddani szybko złożyli przysięgę lojalności najwyższemu bogu. Jedynie pozostało zaledwie kilu oportunistów, którzy nie zgadzając się z wolą Gromowładnego, wszczęli kolejną rebelię. Wściekły Zeus nie rzucał już piorunami, jak to zwykle robił, ale wymyślił srogą karę dla niepokornych. Wysłał ich na nowo utworzoną wyspę, aby tam odpokutowali winy.
Ale oni wciąż spiskowali…
Tego było już za wiele. Rozwścieczony bóg zesłał na wyspę ciemność, zabraniając Słońcu docierać tam ze swoimi promieniami. Przez kilka miesięcy zesłańcy żyli w zupełnym mroku. Ale po uporczywych prośbach żony, Zeus zlitował się nad winnymi. Pozwolił Słońcu zawędrować na wyspę i rozjaśnić życie wygnańców.
Buntownicy ,gdy tylko Gromowładny przywrócił im promienie słoneczne, znowu powrócili do starych zwyczajów i wszczęli kolejne zamieszki. Tego było za wiele. Zeus odebrał to jako zniewagę. Nie będzie mi garstka osób wciąż grać na nosie, stwierdził. Osobiście wybrał się na wyspę. Całą powierzchnię wyspy pokrył wieczystym lodem i przysypał go wiecznym śniegiem. I najgorsze: buntowników zamienił w ptaki, którym odebrał możliwość latania, aby nie uciekły z wyspy i nie prowokowali kolejnych buntów.
Po latach ptaki nazwano pingwinami- od nazwiska przywódcy rebeliantów, Pinga. Za karę, że jako ludzie, pingwiny nie ugięły się i nie poddały się Zeusowi, do dziś chodzą dumne i wyprostowane w biało-czarnych frakach, uwięzione na mroźnej wyspie. A wyspa ta nosi teraz nazwę Antarktyda. Tydami nazywano zwolenników Gromowładnego, a przeciwników- Antartydami. Od ich miana właśnie największa wyspa Ziemi, a właściwie dziś kontynent, przyjął swoją nazwę.
Przed wiekami, na początku pradziejów, Zeus pokonawszy wrogów, postanowił zaprowadzić porządki na Ziemi. Zaczął od ukarania swoich wrogów.
Od stałego lądu oddzielił znaczny połać ziemi i wypchał go daleko na południe, tworząc wyspę. Na niej zamierzał osadzić wszystkich tych, którzy mu się natychmiast nie podporządkują. Wystraszeni poddani szybko złożyli przysięgę lojalności najwyższemu bogu. Jedynie pozostało zaledwie kilu oportunistów, którzy nie zgadzając się z wolą Gromowładnego, wszczęli kolejną rebelię. Wściekły Zeus nie rzucał już piorunami, jak to zwykle robił, ale wymyślił srogą karę dla niepokornych. Wysłał ich na nowo utworzoną wyspę, aby tam odpokutowali winy.
Ale oni wciąż spiskowali…
Tego było już za wiele. Rozwścieczony bóg zesłał na wyspę ciemność, zabraniając Słońcu docierać tam ze swoimi promieniami. Przez kilka miesięcy zesłańcy żyli w zupełnym mroku. Ale po uporczywych prośbach żony, Zeus zlitował się nad winnymi. Pozwolił Słońcu zawędrować na wyspę i rozjaśnić życie wygnańców.
Buntownicy ,gdy tylko Gromowładny przywrócił im promienie słoneczne, znowu powrócili do starych zwyczajów i wszczęli kolejne zamieszki. Tego było za wiele. Zeus odebrał to jako zniewagę. Nie będzie mi garstka osób wciąż grać na nosie, stwierdził. Osobiście wybrał się na wyspę. Całą powierzchnię wyspy pokrył wieczystym lodem i przysypał go wiecznym śniegiem. I najgorsze: buntowników zamienił w ptaki, którym odebrał możliwość latania, aby nie uciekły z wyspy i nie prowokowali kolejnych buntów.
Po latach ptaki nazwano pingwinami- od nazwiska przywódcy rebeliantów, Pinga. Za karę, że jako ludzie, pingwiny nie ugięły się i nie poddały się Zeusowi, do dziś chodzą dumne i wyprostowane w biało-czarnych frakach, uwięzione na mroźnej wyspie. A wyspa ta nosi teraz nazwę Antarktyda. Tydami nazywano zwolenników Gromowładnego, a przeciwników- Antartydami. Od ich miana właśnie największa wyspa Ziemi, a właściwie dziś kontynent, przyjął swoją nazwę.