Było to w lipcu, 2005 roku. RAzem z koleżanką Weroniką jechałyśmy na wycieczke do Kórnika na basen. Mieliśmy spotkać się koło przystanku 0 7:40. Z samego rana mama dała mi 20 zł , zeby kupić sobie paluszki, picie czy co tam chce oraz uszykowała mi kanapki. Wyjechaliśmy. Po 40 minutach byliśmy juz w Kórniku. Wychowawczyni przypomniała nam przed wejściem zasady bezpieczeńtwa. Pani kasjerka, dała nam kluczyki i wskazałą szatnie na dziewczyn i dla chłopców. Przez całe 2 godziny chlapaliśmy się wodą, zjeżdzaliśmy na zjeżdzalni, a chętni mogli brać nauki pływania. Po wyjściu poszliśmy d restauracji , która mieściła się w tym samym budynku. Każdy zamówił sobie co chce dojedzenia i w tym czasie wysychały włosy. Wszyscy wracaliśmy z uśmiechcem na twarzy, a rodzice czekali już na nas na przystanku. To była najfajniejsza wycieczka.
Moja wakacyjna przygoda = )
Było to w lipcu, 2005 roku. RAzem z koleżanką Weroniką jechałyśmy na wycieczke do Kórnika na basen. Mieliśmy spotkać się koło przystanku 0 7:40. Z samego rana mama dała mi 20 zł , zeby kupić sobie paluszki, picie czy co tam chce oraz uszykowała mi kanapki. Wyjechaliśmy. Po 40 minutach byliśmy juz w Kórniku. Wychowawczyni przypomniała nam przed wejściem zasady bezpieczeńtwa. Pani kasjerka, dała nam kluczyki i wskazałą szatnie na dziewczyn i dla chłopców. Przez całe 2 godziny chlapaliśmy się wodą, zjeżdzaliśmy na zjeżdzalni, a chętni mogli brać nauki pływania. Po wyjściu poszliśmy d restauracji , która mieściła się w tym samym budynku. Każdy zamówił sobie co chce dojedzenia i w tym czasie wysychały włosy. Wszyscy wracaliśmy z uśmiechcem na twarzy, a rodzice czekali już na nas na przystanku. To była najfajniejsza wycieczka.