Tego dnia wybraliśmy się na wycieczkę w Karkonosze. Wyjazd był rano. Jechaliśmy tam na trzy dni. Jednak nie starczyło nam czasu na to, by zobaczyć choćby wszystkie atrakcje w Jeleniej Górze, w której się zatrzymaliśmy.
Nie opisuję podróży, gdyż prawie całą przespałam. Zawsze staję się senna, kiedy pociąg kołysze mnie w ten specyficzny sposób.
Na miejsce dotarliśmy po południu. Każdy miał trochę czasu na rozpakowanie. Tego dnia mieliśmy wybrać się tylko na rynek i zobaczyć najważniejsze zabytki.
Jednak spotkało nas coś ciekawszego.
Kiedy zaczynało już zachodzić słońce dołączył do nas starszy pan, bardzo miły. Wyglądał niepozornie, lekko przygarbiony, z twarzą o skromnym wyrazie. Zapytał, czy może dodać coś do tego, o czym opowiadała pani nauczycielka. Pani zgodziła się, choć wydawało mi się, że dość niechętnie.
Dobrze, że mu nie odmówiła.
Jego historia była jedną z najciekawszych, jaką słyszałam w życiu.
Zaczął od legend o mieście, potem o górach, opowiedział nam baśń o Liczyrzepie, jednak szybko przeszedł do historii z własnego życia. A miał ich niemało.
W czasie wojny był jeszcze młodym chłopcem, jednak nie przeszkodziło mu to walczyć, najpierw w oddziałach partyzanckich, potem na froncie. Wiele razy o mało nie zginął. Mimo tego nie poddawał się. Przemierzył nawet wiele kilometrów, by trafić do Warszawy i wziąć udział w powstaniu.
Kiedy skończyła się wojna jego walka wciąż trwała. To dzięki takim ludziom jak on, Polska dzisiaj jest wolna.
Nie pamiętam nawet jego imienia, ale historia, jaką opowiedział mi ten człowiek wywarła na mnie duże wrażenie. Pozwoliła mi zrozumieć, jak dużo kosztowało to, bym mogła spokojnie żyć i dorastać w tym miejscu. I dlaczego nie mogę tego zaprzepaścić.
Luty 2012
Tego dnia wybraliśmy się na wycieczkę w Karkonosze. Wyjazd był rano. Jechaliśmy tam na trzy dni. Jednak nie starczyło nam czasu na to, by zobaczyć choćby wszystkie atrakcje w Jeleniej Górze, w której się zatrzymaliśmy.
Nie opisuję podróży, gdyż prawie całą przespałam. Zawsze staję się senna, kiedy pociąg kołysze mnie w ten specyficzny sposób.
Na miejsce dotarliśmy po południu. Każdy miał trochę czasu na rozpakowanie. Tego dnia mieliśmy wybrać się tylko na rynek i zobaczyć najważniejsze zabytki.
Jednak spotkało nas coś ciekawszego.
Kiedy zaczynało już zachodzić słońce dołączył do nas starszy pan, bardzo miły. Wyglądał niepozornie, lekko przygarbiony, z twarzą o skromnym wyrazie. Zapytał, czy może dodać coś do tego, o czym opowiadała pani nauczycielka. Pani zgodziła się, choć wydawało mi się, że dość niechętnie.
Dobrze, że mu nie odmówiła.
Jego historia była jedną z najciekawszych, jaką słyszałam w życiu.
Zaczął od legend o mieście, potem o górach, opowiedział nam baśń o Liczyrzepie, jednak szybko przeszedł do historii z własnego życia. A miał ich niemało.
W czasie wojny był jeszcze młodym chłopcem, jednak nie przeszkodziło mu to walczyć, najpierw w oddziałach partyzanckich, potem na froncie. Wiele razy o mało nie zginął. Mimo tego nie poddawał się. Przemierzył nawet wiele kilometrów, by trafić do Warszawy i wziąć udział w powstaniu.
Kiedy skończyła się wojna jego walka wciąż trwała. To dzięki takim ludziom jak on, Polska dzisiaj jest wolna.
Nie pamiętam nawet jego imienia, ale historia, jaką opowiedział mi ten człowiek wywarła na mnie duże wrażenie. Pozwoliła mi zrozumieć, jak dużo kosztowało to, bym mogła spokojnie żyć i dorastać w tym miejscu. I dlaczego nie mogę tego zaprzepaścić.