Napisz w trzech zdaniach dalszy ciąg wydarzen opisanych w tekście. Bardzo prosze o pomoc:P Tutaj macie tekst:P
piaskoludek,jak zwykle,dotrzymał przyrzeczenia. I oto w przerażonych oczachrodzeństwa Baranek gwałtownie i nagle stał się dorosły. Była to doprawdy straszliwa chwila. Zmiana nie była tak nagła, jak to zazwyczaj sie działo przy poprzednich życzeniac. Najpierw więc małemu zmieniła się twarz. Stała sie szczuplejsza i większa, na czolo wystepiły zmarszczki , głebiej osadzone oczy ściemniały, usta wydłużyły sie i stały się cieńsze. Najokropniejsze zaś było to, ze maly,ciemny wąsik zjawił się nagle na górnej wardze tego, który z wyjątkiem twarzy byl wciaz jeszcze 2 letnim maleństwem w lnianym kaftaniczku i w białych,szydelkowych majteczkach.
-Nie chcę, żeby był duży! Nie chcę! Niech chłopcy też nie chcą!- Wszyscy marzyli o tym, zeby to sie odstało, gdyż widok Baranka mógł przerazić każdego , nawet najzupelniej pozbawionego serca.
Dzieci wysilały wolę tak bardzo, aż im się w głowach kręciło i niemal traciły przyjemność. Ale wszystko na prózno. Kiedy las przestał kołować i m w oczach , wzrok ich przykół od razu widok bardzo dobrze prezentującego się młodzieńca w flanelowym ubraniu i słomkowym kapelusz.
młodzieniec ów miał te same małe wąsiki które przed chwilą, jak wyrastały na górnej wardze Baranka A zatem był to istotnie Baranek-ale dorosły! Ich własny mały Baranek. Nastąpiłą okropna chwila. Dorosły baranek wytwornym ruchem wstał i oparł się o pień kasztana. Słomkowy kapelusz nasunął sobie na oczy: był najwyrażniej zmęczony i chciało mu się spać. Dawny Baranek, nieznośny i kochany baranek, nieraz zaspał w bardzo dziwnych porach i nie oczekiwanych miejsca.
Po chwili zasnął, śniła mu się przemiana w takiego samego pyrtka jakim był, bardzo tego pragnął. Po chwili obudził go szmer w krzakach, był to piaskoludek podszedł do niego i cichym szeptem powiedział:
- Chaciałeś to odmówić, śniło ci się a więc tak będzie.
I w tej chwili Baranek zmienił się ponownie na małego, psotnego urwisa, był szczęśliwy, tak samo jak inni.