Moją piętą Achillesową zawsze była geometria. Kiedy mam przed sobą zadanie z tego działu matematyki, patrzę na nie jak ciele w malowane wrota. To dla mnie zagadka Sfinksa i męki Tantala. Jeśli chodzi o naukę to mam do niej słomiany zapał, więc do szkoły rzadko idę z rozwiązanym zadaniem. Na lekcjach obliczanie objętości brył to dla mnie syzyfowa praca. Mam to chyba wypisane na twarzy, bo kolega z ławki często pomaga mi w rozwiązywaniu zadania. Chylę przed nim czoła, bo dzięki niemu na kartkówkach moja niewiedza uchodzi mi płazem. Takiego kolegi należy ze świecą szukać.
Moją piętą Achillesową zawsze była geometria. Kiedy mam przed sobą zadanie z tego działu matematyki, patrzę na nie jak ciele w malowane wrota. To dla mnie zagadka Sfinksa i męki Tantala. Jeśli chodzi o naukę to mam do niej słomiany zapał, więc do szkoły rzadko idę z rozwiązanym zadaniem. Na lekcjach obliczanie objętości brył to dla mnie syzyfowa praca. Mam to chyba wypisane na twarzy, bo kolega z ławki często pomaga mi w rozwiązywaniu zadania. Chylę przed nim czoła, bo dzięki niemu na kartkówkach moja niewiedza uchodzi mi płazem. Takiego kolegi należy ze świecą szukać.