Człowiek z natury swojej nieomal instynktownie obawia się cierpienia, boi się nawet o nim myśleć. A jednocześnie zdaje sobie sprawę z tego, że należy ono nieodwołalnie do jego ludzkiej kondycji i w znacznej mierze ją wyznacza. Każdy z nas wie dobrze, że kiedyś znajdzie się w takim punkcie życia, kiedy stanie samotnie w obliczu cierpienia, nie innych, ale swojego własnego i będzie musiał przeżyć egzystencjalnie tę prawdę. Czy uzna je za zło?... A czy to co trudne, nieprzyjemne, wymagające ofiary, poświęcenia i wyrzeczeń jest złem? Jeśli nie, to jaki jest sens cierpienia? W czym kryje się jego celowość? Dlaczego Bóg, który jest dobry i sprawiedliwy dopuszcza cierpienie? A czy tylko darem od Stwórcy jest to co miłe, przyjemne i łatwe? Dlaczego cierpią niewinni? Oto niektóre z pytań, jakie nieuchronnie się nasuwają, ile razy stajemy oko w oko z cierpieniem. Cierpienie jest niewątpliwie trudną i mroczną stroną ludzkiej kondycji, a twierdzenie, że jest ono częścią składową naszego życia, nie rozwiązuje problemu. Rozum, który ze swej istoty zmierza do wyjaśnienia zjawisk, dąży także do wypracowania praktycznych wniosków. Wobec cierpienia, którego natury, sensu i celu nie jest w stanie zgłębić, wskazuje na rozwiązanie będące raczej świadectwem rozpaczy niż pragmatyki, gdyż wszelka próba zredukowania cierpienia tylko do poznawalności rozumem musi prowadzić do rozpaczy i protestu, a nawet do rezygnacji z życia.1
Człowiek z natury swojej nieomal instynktownie obawia się cierpienia, boi się nawet o nim myśleć. A jednocześnie zdaje sobie sprawę z tego, że należy ono nieodwołalnie do jego ludzkiej kondycji i w znacznej mierze ją wyznacza. Każdy z nas wie dobrze, że kiedyś znajdzie się w takim punkcie życia, kiedy stanie samotnie w obliczu cierpienia, nie innych, ale swojego własnego i będzie musiał przeżyć egzystencjalnie tę prawdę. Czy uzna je za zło?... A czy to co trudne, nieprzyjemne, wymagające ofiary, poświęcenia i wyrzeczeń jest złem? Jeśli nie, to jaki jest sens cierpienia? W czym kryje się jego celowość? Dlaczego Bóg, który jest dobry i sprawiedliwy dopuszcza cierpienie? A czy tylko darem od Stwórcy jest to co miłe, przyjemne i łatwe? Dlaczego cierpią niewinni? Oto niektóre z pytań, jakie nieuchronnie się nasuwają, ile razy stajemy oko w oko z cierpieniem. Cierpienie jest niewątpliwie trudną i mroczną stroną ludzkiej kondycji, a twierdzenie, że jest ono częścią składową naszego życia, nie rozwiązuje problemu. Rozum, który ze swej istoty zmierza do wyjaśnienia zjawisk, dąży także do wypracowania praktycznych wniosków. Wobec cierpienia, którego natury, sensu i celu nie jest w stanie zgłębić, wskazuje na rozwiązanie będące raczej świadectwem rozpaczy niż pragmatyki, gdyż wszelka próba zredukowania cierpienia tylko do poznawalności rozumem musi prowadzić do rozpaczy i protestu, a nawet do rezygnacji z życia.1