Tego pięknego poranka wstałem znajdowałem się w dolinie Rivendell, usłyszałem pukanie do drzwi to był on Gandalf wraz z krasnoludem Balinem. Tej dwójki nie widziałem od kilku lat trochę mi brakuje tych wspaniałych przygód, jakie przeżyliśmy wszyscy razem. Wpuściłem ich do mego domku i kazałem się rozgościć, wtedy Balin powiedział – Bilbo nie przybyliśmy tutaj, aby przesiadywać na herbatce u ciebie, mamy zadanie i potrzebujemy żebyś nam pomógł. Gandalf milczał tak jakby nie chciał żebym wiedział, o co chodzi, mimo to zapytałem ich – Potrzebuje dokładnej informacji, co miałbym robić i czego dotyczy to zadanie – Cisza – Słucham Gandalf?. Po tych słowach usłyszałem ciężki wydech czarodzieja, nie czekałem długo na odpowiedź, bo powiedział – Bilbo jesteś potrzebny, jako mały złodziejaszek trzeba wkraść się do zamczyska modliszki – przerwał. Pomyślałem, że znowu mam być włamywaczem przeszedł mnie dreszcze, bo pamiętam, jaki stres to wywoływało u mnie odparłem – Chyba wolałbym zostać w domu mam tutaj wiele zadań do zrobienia jeszcze. Balin był chyba lekko zdenerwowany odparł – nie ma, że masz zadania pomóż nam, aby to się szybciej skończyło kwestia czasu jak Modliszka i jego wojska wkroczą tutaj. Po chwili namysłu zgodziłem się uśmiechnęli się i powiedzieli, że muszą już iść i że wyruszamy rano, więc mam być wyspany. Kolejny dzień wstał obudziło mnie do drzwi pukanie wstałem,
aby zobaczyć, kto to, był to Gandalf otworzyłem powiedział żebym zebrał się i ruszamy wziąłem tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Droga nie była długa, dopytałem się trochę powiedzieli, że to tylko dwa dni marszu oczywiście w nocy zatrzymamy się i rozbijemy obóz, bo nie wyobrażam sobie spacerować taki długi czas. W końcu dotarliśmy do celu naszej podróży Zamek Modliszki ogromna twierdza wiele zabezpieczeń z zewnątrz niezbyt chcę się przekonać, co jest w środku, ale niestety jestem jedynym, który musi się tam włamać i wpuścić przyjaciół, aby obalić jego rządy. Nadchodził zmierzch Balin powiedział, że to jest moment, w którym ja mam się włamać, więc ruszyłam musiałem obejść mury z każdej strony, aby znaleźć to, czego najbardziej potrzebuje moje wejście w razie, czego też wyjście. Znalazłem małą szczelinę rozejrzałem się, dookoła aby upewnić się, że nie ma straży ani niczego, co mogłoby mnie skrzywdzić. Ruszyłem przeciskałem się przez nią znajdowałem się w lochach teraz
wystarczy przemknąć się do głównych wrót, aby wpuścić innych tylko problem w tym, że nie wyjaśnili mi gdzie mam się udać dalej, teraz mogłem liczyć tylko na swój traf przemierzałem ponure korytarze mijając wielkie komnaty w każdej z nich widniał inny kolor jedna była niebieska i nic w niej w drugiej kolor już był czerwony był tam tylko stół pomyślałem, że to jadalnia jednak chyba bardzo się pomyliłem, bo był zbyt krzywy. Zauważyłem schody na końcu, których znajdowały się ciężkie drzwi, których ruszenie przez tak małą osobę jak ja było nie możliwe mogłem tylko schować się w kącie obok i czekać aż ktoś będzie wchodził przez nie na dół. Czekanie trwało dość długo jednak było opłacalne wszedł przez niezamaskowany strażnik ciągnął za sobą człowieka, ten widok przyprawił mnie o dreszcz tego widoku człowieka, który do końca będzie tutaj nie da mi spokoju. Po długiej wędrówce niezauważony pod bramę pojąłem, że aby podnieść ją muszę wspiąć się na wieżę strażniczą, lecz tam cały czas znajdują się jacyś strażnicy nie ma opcji, że mnie nie znajdą. Mimo lęku
podjąłem decyzje musiałem otworzyć innym bramę, ruszyłem, więc ku wieży starając się być niezauważonym jednakże pojawił się problem nie wiedziałem jak go ominąć na mojej drodze stał strażnik z Bestą. Strażnik pewnie by mnie nie zauważył jakbym go ominął, lecz bestia mnie wyczuje musiałem coś zrobić by odciągnąć ich stamtąd, lecz żeby nie wpaść w kłopoty. Wymyśliłem, że zrobię hałas po przeciwnej stronie jak najdalej ode mnie. Udało się bestia i strażnik poszli sprawdzić, co to było jedyna okazja wślizgnąłem się do środka szedłem ostrożnie tak, aby nie wpaść na nikogo innego. Od dźwigni oddziela mnie kilka kroków oraz śpiący strażnik muszą to zrobić po cichu skradam się do niej. Brama piszczy, udało się otwiera się widać w oddali jak pędzą moi towarzysze. Tutaj mój udział się kończy szybko zbiegam z wieży wybiegam za bramę, uciekam do obozu tam na spokojnie poczekam aż Balin z resztą krasnoludów podbije ziemie Modliszki.
Odpowiedź:
Tego pięknego poranka wstałem znajdowałem się w dolinie Rivendell, usłyszałem pukanie do drzwi to był on Gandalf wraz z krasnoludem Balinem. Tej dwójki nie widziałem od kilku lat trochę mi brakuje tych wspaniałych przygód, jakie przeżyliśmy wszyscy razem. Wpuściłem ich do mego domku i kazałem się rozgościć, wtedy Balin powiedział – Bilbo nie przybyliśmy tutaj, aby przesiadywać na herbatce u ciebie, mamy zadanie i potrzebujemy żebyś nam pomógł. Gandalf milczał tak jakby nie chciał żebym wiedział, o co chodzi, mimo to zapytałem ich – Potrzebuje dokładnej informacji, co miałbym robić i czego dotyczy to zadanie – Cisza – Słucham Gandalf?. Po tych słowach usłyszałem ciężki wydech czarodzieja, nie czekałem długo na odpowiedź, bo powiedział – Bilbo jesteś potrzebny, jako mały złodziejaszek trzeba wkraść się do zamczyska modliszki – przerwał. Pomyślałem, że znowu mam być włamywaczem przeszedł mnie dreszcze, bo pamiętam, jaki stres to wywoływało u mnie odparłem – Chyba wolałbym zostać w domu mam tutaj wiele zadań do zrobienia jeszcze. Balin był chyba lekko zdenerwowany odparł – nie ma, że masz zadania pomóż nam, aby to się szybciej skończyło kwestia czasu jak Modliszka i jego wojska wkroczą tutaj. Po chwili namysłu zgodziłem się uśmiechnęli się i powiedzieli, że muszą już iść i że wyruszamy rano, więc mam być wyspany. Kolejny dzień wstał obudziło mnie do drzwi pukanie wstałem,
aby zobaczyć, kto to, był to Gandalf otworzyłem powiedział żebym zebrał się i ruszamy wziąłem tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Droga nie była długa, dopytałem się trochę powiedzieli, że to tylko dwa dni marszu oczywiście w nocy zatrzymamy się i rozbijemy obóz, bo nie wyobrażam sobie spacerować taki długi czas. W końcu dotarliśmy do celu naszej podróży Zamek Modliszki ogromna twierdza wiele zabezpieczeń z zewnątrz niezbyt chcę się przekonać, co jest w środku, ale niestety jestem jedynym, który musi się tam włamać i wpuścić przyjaciół, aby obalić jego rządy. Nadchodził zmierzch Balin powiedział, że to jest moment, w którym ja mam się włamać, więc ruszyłam musiałem obejść mury z każdej strony, aby znaleźć to, czego najbardziej potrzebuje moje wejście w razie, czego też wyjście. Znalazłem małą szczelinę rozejrzałem się, dookoła aby upewnić się, że nie ma straży ani niczego, co mogłoby mnie skrzywdzić. Ruszyłem przeciskałem się przez nią znajdowałem się w lochach teraz
wystarczy przemknąć się do głównych wrót, aby wpuścić innych tylko problem w tym, że nie wyjaśnili mi gdzie mam się udać dalej, teraz mogłem liczyć tylko na swój traf przemierzałem ponure korytarze mijając wielkie komnaty w każdej z nich widniał inny kolor jedna była niebieska i nic w niej w drugiej kolor już był czerwony był tam tylko stół pomyślałem, że to jadalnia jednak chyba bardzo się pomyliłem, bo był zbyt krzywy. Zauważyłem schody na końcu, których znajdowały się ciężkie drzwi, których ruszenie przez tak małą osobę jak ja było nie możliwe mogłem tylko schować się w kącie obok i czekać aż ktoś będzie wchodził przez nie na dół. Czekanie trwało dość długo jednak było opłacalne wszedł przez niezamaskowany strażnik ciągnął za sobą człowieka, ten widok przyprawił mnie o dreszcz tego widoku człowieka, który do końca będzie tutaj nie da mi spokoju. Po długiej wędrówce niezauważony pod bramę pojąłem, że aby podnieść ją muszę wspiąć się na wieżę strażniczą, lecz tam cały czas znajdują się jacyś strażnicy nie ma opcji, że mnie nie znajdą. Mimo lęku
podjąłem decyzje musiałem otworzyć innym bramę, ruszyłem, więc ku wieży starając się być niezauważonym jednakże pojawił się problem nie wiedziałem jak go ominąć na mojej drodze stał strażnik z Bestą. Strażnik pewnie by mnie nie zauważył jakbym go ominął, lecz bestia mnie wyczuje musiałem coś zrobić by odciągnąć ich stamtąd, lecz żeby nie wpaść w kłopoty. Wymyśliłem, że zrobię hałas po przeciwnej stronie jak najdalej ode mnie. Udało się bestia i strażnik poszli sprawdzić, co to było jedyna okazja wślizgnąłem się do środka szedłem ostrożnie tak, aby nie wpaść na nikogo innego. Od dźwigni oddziela mnie kilka kroków oraz śpiący strażnik muszą to zrobić po cichu skradam się do niej. Brama piszczy, udało się otwiera się widać w oddali jak pędzą moi towarzysze. Tutaj mój udział się kończy szybko zbiegam z wieży wybiegam za bramę, uciekam do obozu tam na spokojnie poczekam aż Balin z resztą krasnoludów podbije ziemie Modliszki.
LICZĘ NA NAJ
Wyjaśnienie: