Anna Jurek: Wybiera pan dla dzieci prezenty, a może nowy strój chce pan zamówić przez internet?
Święty mikołaj*: Strój szyje moja żona, jest tradycyjny. A o prezentach decydują rodzice.
I piszą do pana listy czy e-maile?
- Dzwonią. Najpierw umawiamy się na spotkanie, omawiamy, jak ma wyglądać wizyta. Dopytuję o zainteresowania dzieci, o osiągnięcia, to jest bardzo istotne, bo dzieci trzeba pochwalić za to, co już osiągnęły, trzeba im wskazać pozytywną drogę, zachęcić. Rodzice mi przekazują listy, a ja dopiero podczas wizyty wyjmuję je z kieszeni, odczytuję, chwalę za dobre rzeczy. Dzieci często mówią wierszyki, śpiewają piosenki.
A wyglądają przez okno i dopytują o renifery?
- Pewnie, że tak, ale jak jest za dużo śniegu, nie możemy renifera zabrać ze sobą, bo byłoby mu za ciężko przebić się przez zaspy. A jak śniegu nie ma, to też nie jest dobrze, bo na chodniku to renifer nie stanie. No i trzeba to dzieciom wyjaśnić.
I co, święty mikołaj tak bez zaskoczenia wchodzi do domu...
- Zaskoczenie to podstawa. Co prawda przez komin nie wejdę, bo się nie zmieszczę, ale są jeszcze inne sposoby. Wchodzę przez taras, tylnym wejściem albo podstawiamy drabinę i przez balkon. Oczywiście mówimy o domkach jednorodzinnych. Dźwięk dzwonka jest bardzo ważny i okrzyk Mikołaja: ho, ho, ho.
A worki z prezentami są bardzo ciężkie?
- To zależy, trochę cięższe niż kiedyś. Jestem świętym mikołajem od 1985 roku. Wtedy dzieci dostawały zupełnie inne rzeczy, nie było tylu zabawek w sklepach. Ale teraz też nie ma jakiegoś przepychu. Dość często zdarza się, że dzieci otrzymują żywe zwierzaki. Jest dziewczynka, do której przychodzę co roku. i ona zwykle dostaje akcesoria do jazdy konnej. Nie dopytujemy, co dają rodzice. Prezenty przekazują nam na chwilę przed wizytą mikołaja, czasem zostawiają u sąsiadów. Dzieciaki zazwyczaj cieszą się na widok samego mikołaja, reszta ich nie interesuje.
I wcale się nie boją wielkiego pana z białą brodą?
- Dzieci są bardzo ufne, wierzą w mikołaja. Są bardzo dobrymi obserwatorami. Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Odpowiednie buty, broda (teraz mam nową, jest bardzo gęsta i duża). Każde dziecko ma w głowie wyobrażenie o świętym mikołaju, nie można go zawieść. To ma być profesjonalne. Raz mi się zdarzyło, że dziecko kazało mi już iść do domu (śmiech ). Ale wtedy trzeba powoli, na spokojnie przekonać do siebie. Zwykle jest odwrotnie, chcą się przytulać, siadać na kolanach.
To chyba może być trochę kłopotliwe...
- Rzeczywiście, zwłaszcza w świetle tych wszystkich ustaw. Ale co zrobić? Jak dziecko chce się przytulić do mikołaja, to przecież nie można go wygonić, zwłaszcza jeśli rodzice nie mają nic przeciwko temu.
A ile trzeba zapłacić za wizytę mikołaja?
- To zależy, ceny wahają się od 50 zł. Mówimy oczywiście o wizycie w prywatnym domu. Zapraszają nas też do przedszkoli, na różne świąteczne imprezy. To nie jest tak jak 20 lat temu, że siedzi mikołaj na krześle z wypchanym brzuchem i tylko dzieci się zmieniają, żeby sobie zdjęcie zrobić. My organizujemy przedstawienia, teatrzyki. Dzieci w jednym palcu mają bajki, które my pamiętamy z dzieciństwa. Pod tym względem nic się nie zmienia.
I nie pytają o Hannah Montanę?
- Hmm... ja nie wiem, kto to jest. Nie pytają. Za to świetnie znają Czerwonego Kapturka.
Zdarzało się panu wstać od wigilijnego stołu, żeby innym dzieciom zawieźć prezenty?
- Organizujemy wigilię później, ale zdarza się, że rodziny, u których jesteśmy, nie chcą nas wypuszczać. Proszą, żebyśmy się dosiedli do stołu, pośpiewali kolędy. To jest bardzo miłe.
Bycie świętym mikołajem bywa chyba bardzo absorbujące.
- Tak, ale to duża przyjemność.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
- Przepraszam, a jak pani na mnie trafiła?
Wpisałam w Google.pl "święty mikołaj Radom".
- Aha... Przed naszą rozmową sprawdzałem, na którym miejscu ukazuje się moje ogłoszenie...
Myślę że pomogłem !!! Ja miałem takie napisać na polski więc może i tobie sie przyda !!:D
Anna Jurek: Wybiera pan dla dzieci prezenty, a może nowy strój chce pan zamówić przez internet?
Święty mikołaj*: Strój szyje moja żona, jest tradycyjny. A o prezentach decydują rodzice.
I piszą do pana listy czy e-maile?
- Dzwonią. Najpierw umawiamy się na spotkanie, omawiamy, jak ma wyglądać wizyta. Dopytuję o zainteresowania dzieci, o osiągnięcia, to jest bardzo istotne, bo dzieci trzeba pochwalić za to, co już osiągnęły, trzeba im wskazać pozytywną drogę, zachęcić. Rodzice mi przekazują listy, a ja dopiero podczas wizyty wyjmuję je z kieszeni, odczytuję, chwalę za dobre rzeczy. Dzieci często mówią wierszyki, śpiewają piosenki.
A wyglądają przez okno i dopytują o renifery?
- Pewnie, że tak, ale jak jest za dużo śniegu, nie możemy renifera zabrać ze sobą, bo byłoby mu za ciężko przebić się przez zaspy. A jak śniegu nie ma, to też nie jest dobrze, bo na chodniku to renifer nie stanie. No i trzeba to dzieciom wyjaśnić.
I co, święty mikołaj tak bez zaskoczenia wchodzi do domu...
- Zaskoczenie to podstawa. Co prawda przez komin nie wejdę, bo się nie zmieszczę, ale są jeszcze inne sposoby. Wchodzę przez taras, tylnym wejściem albo podstawiamy drabinę i przez balkon. Oczywiście mówimy o domkach jednorodzinnych. Dźwięk dzwonka jest bardzo ważny i okrzyk Mikołaja: ho, ho, ho.
A worki z prezentami są bardzo ciężkie?
- To zależy, trochę cięższe niż kiedyś. Jestem świętym mikołajem od 1985 roku. Wtedy dzieci dostawały zupełnie inne rzeczy, nie było tylu zabawek w sklepach. Ale teraz też nie ma jakiegoś przepychu. Dość często zdarza się, że dzieci otrzymują żywe zwierzaki. Jest dziewczynka, do której przychodzę co roku. i ona zwykle dostaje akcesoria do jazdy konnej. Nie dopytujemy, co dają rodzice. Prezenty przekazują nam na chwilę przed wizytą mikołaja, czasem zostawiają u sąsiadów. Dzieciaki zazwyczaj cieszą się na widok samego mikołaja, reszta ich nie interesuje.
I wcale się nie boją wielkiego pana z białą brodą?
- Dzieci są bardzo ufne, wierzą w mikołaja. Są bardzo dobrymi obserwatorami. Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Odpowiednie buty, broda (teraz mam nową, jest bardzo gęsta i duża). Każde dziecko ma w głowie wyobrażenie o świętym mikołaju, nie można go zawieść. To ma być profesjonalne. Raz mi się zdarzyło, że dziecko kazało mi już iść do domu (śmiech ). Ale wtedy trzeba powoli, na spokojnie przekonać do siebie. Zwykle jest odwrotnie, chcą się przytulać, siadać na kolanach.
To chyba może być trochę kłopotliwe...
- Rzeczywiście, zwłaszcza w świetle tych wszystkich ustaw. Ale co zrobić? Jak dziecko chce się przytulić do mikołaja, to przecież nie można go wygonić, zwłaszcza jeśli rodzice nie mają nic przeciwko temu.
A ile trzeba zapłacić za wizytę mikołaja?
- To zależy, ceny wahają się od 50 zł. Mówimy oczywiście o wizycie w prywatnym domu. Zapraszają nas też do przedszkoli, na różne świąteczne imprezy. To nie jest tak jak 20 lat temu, że siedzi mikołaj na krześle z wypchanym brzuchem i tylko dzieci się zmieniają, żeby sobie zdjęcie zrobić. My organizujemy przedstawienia, teatrzyki. Dzieci w jednym palcu mają bajki, które my pamiętamy z dzieciństwa. Pod tym względem nic się nie zmienia.
I nie pytają o Hannah Montanę?
- Hmm... ja nie wiem, kto to jest. Nie pytają. Za to świetnie znają Czerwonego Kapturka.
Zdarzało się panu wstać od wigilijnego stołu, żeby innym dzieciom zawieźć prezenty?
- Organizujemy wigilię później, ale zdarza się, że rodziny, u których jesteśmy, nie chcą nas wypuszczać. Proszą, żebyśmy się dosiedli do stołu, pośpiewali kolędy. To jest bardzo miłe.
Bycie świętym mikołajem bywa chyba bardzo absorbujące.
- Tak, ale to duża przyjemność.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
- Przepraszam, a jak pani na mnie trafiła?
Wpisałam w Google.pl "święty mikołaj Radom".
- Aha... Przed naszą rozmową sprawdzałem, na którym miejscu ukazuje się moje ogłoszenie...
Myślę że pomogłem !!! Ja miałem takie napisać na polski więc może i tobie sie przyda !!:D
Dzień dobey święy Mikołaju
Cześć
Worki z prezentami są bardzoe ciężke
O tak przydal by mi sie ktoś do pomocy