Robert19991
Dawno, dawno temu, w niewielkiej wiosce mieszkali dwaj bracia-Staś i Jaś. Byli oni młodymi i odważnymi drwalami. Charaktery mieli różne. Jeden był chciwy i zachłanny, drugi zaś był skromny. Któregoś wieczora wracając do domu, usłyszeli dobiegającą z leśnej polany miłą muzyczkę. Postanowili zobaczyć, co się tam dzieje. To, co zobaczyli zaparło im dech w piersiach. Na środku polany tańczyło i śpiewało kilku krasnoludków wokół kupki węgla. Śpiewały one o tym, że nie potrafią przenieść węgla i kto im w tym pomoże, w zamian dostanie dużo węgla. Jaś i Staś słysząc te słowa postanowili pomóc krasnoludkom. Pokazali się im mówiąc, że chętnie przeniosą węgiel, nie żądając zapłaty. Ale gdy wykonali swoją pracę, krasnale namówiły ich, aby napełnili węglem swoje podręczne torby. Dwaj bracia wrócili do domu, bardziej zmęczeni niż zwykle, dlatego, że węgiel, który przynieśli był ciężki. Bez słowa padli na łóżka i po chwili już twardo spali. Kiedy obudzili się rano, poszli wysypać węgiel ze swych toreb. Zaskoczenie ich było ogromne, gdyż bryły węgla zamieniły się w złote monety. Krasnoludki naprawdę wspaniale wynagrodziły ich za to, że im tak chętnie pomogli. Jaś, który nigdy w życiu nie posiadał złotej monety, zaczął skakać w górę z radości. Natomiast Staś zamiast się ucieszyć, powiedział bratu, że chce jeszcze raz wrócić na polanę pomóc krasnalom w noszeniu węgla. Powiedział, że bez wielkiego wysiłku stałby się bogaczem. Jaś się na to nie zgodził. Uświadomił brata, że krasnoludki wcale nie muszą za każdym razem ich tak obdarowywać. Muszą być zadowoleni z tego, co już mają. Staś nie chciał słuchać rad brata i gdy już słońce wstało, poszedł z powrotem do lasu. Bez trudu odnalazł miejsce, gdzie poprzedniego wieczora widział roztańczonych krasnali. Tak jak się spodziewał skrzaty znowu tańczyły i śpiewały wokół kupki węgla. Podszedł do nich i zaproponował pomoc w przenoszeniu węgla za zwykłe wynagrodzenie. Po wykonaniu pracy, nie pytając krasnali o pozwolenie, naładował swoją torbę do pełna węglem. Powiedział skrzatom, że to była ciężka robota, a każda praca powinna być sprawiedliwie opłacona. Krasnale odpowiedziały, że są zadowoleni z jego pracy i dlatego otrzyma wynagrodzenie, na jakie zasłużył. Staś zarzucił wyładowaną węglem torbę na plecy i nie żegnając się i nie dziękując krasnalom ruszył do domu. Maszerując mówił do siebie, że mając tyle złota, ile zarobił wczoraj i dziś, nie będzie już musiał pracować. Doszedł do domu i obudził Jasia, mówiąc mu, że jest bogaczem, że przyniósł pełniutką torbę węgla i gdyby z nim poszedł byłby równie bogaty jak on. Następnego ranka, gdy ledwie wzeszło słońce, Staś pobiegł otworzyć swą torbę. Chciał policzyć, ile ma złotych monet. Przeraził się bardzo, gdy zobaczył, że węgiel nie zmienił się w złoto, ale złote monety, które zostawił w domu poprzedniego ranka, także zamieniły się z powrotem w węgiel. Staś zrozumiał wtedy, że skrzaty chciały ukarać go za chciwość. Chciały mu tez pokazać, że ten, kto chce mieć za dużo, ten zostaje z niczym.
0 votes Thanks 0
kubus3581
W odległych czasach żyła królewna, która była nadzwyczajnie zła i sprawiała przykrość każdemu kogo napotkała .Jej rodzina nieustannie się frasowała a matka płakała nocami nad losem jaki przyszło jej znosić. Nikt nie potrafił sprzeciwić się zachowaniom zuchwałej królewny. Pewnego dnia król postanowił porozmawiać z córką oraz obłaskawić ją pięknym prezentem w postaci brylantów. Zapukał cicho do komnaty królewny Iriny i zapytał: -Witaj Irino. Czy mogę wejść? -Jak śmiesz o to pytać?!!! To moja komnata i nie życzę sobie gości!!!A teraz przynieś mi sok oraz kawałek tortu. -Czy kpisz sobie dziewczę? Jestem królem wszak większym od ciebie. Przyniosłem brylanty z nadzieją, że ci się będą podobać. Ty zaś za grosz nie masz szacunku do starego ojca!!!! -Kosztowności połóż na mym łożu .Jest mi jednak obojętne kto wykona mój rozkaz. Służąca!!!!! Biedna pomywaczka przybiegła do komnaty. Wystraszona przyniosła szybko posiłek dla Iriny, która usłyszała jak oburzony król trzepnął drzwiami. W zamku zapanowała błoga cisza i mrok ogarnął królestwo. Złośliwa dziewczyna przebudziła się w środku nocy i usłyszała dziwne szepty .Już miała wyjść na korytarz, ale postanowiła posłuchać rozmowy. -Droga wróżko jak wiesz moja córka jest nie do zniesienia. Całe królestwo się stara aby to zmienić, jednak bez rezultatów. Trzeba ją srogo ukarać. -Oczywiście. A czy królowa wie o tych zamiarach? -Jak najbardziej!!!A więc wybierzmy karę, która… Irina już nie usłyszała tych słów gdyż rozwścieczona tupnęła nogą w podłogę tak mocno, że drewniane podłoże złamało się. Zdziwiona dziewczyna pochyliła się nad otworem w podłodze, ponieważ poczuła chłód oraz usłyszała dźwięk spadających sopli lodu. Potknęła się i wpadła niespodziewanie do strasznej dziury. Zaczęła krzyczeć: -Aaaaaaaaaaaaaaa! Pomocy, pomocy !!!! Jej słabe rączki nie wytrzymywały napięcia. Gdy służąca zwołała pomoc było już za późno. Czym prędzej powiadomiono o tym parę królewską, na której nie wywarło to większego wrażenia. Królowa rzekła: -Nasza córka z pewnością usłyszała rozmowę z wróżką. Nawoływała pomocy bo chciała uciec. -No dobrze Aurelio , ale co znaczą te złamane deski? -Niewdzięcznica pewnie schowała się gdzieś w podziemnych korytarzach. Jednak kara ją nie ominie. Kiedyś wyjdzie ze swej kryjówki. Wydajmy rozkaz aby żołnierze obserwowali zamek. Tymczasem królewna znalazła się w nieznanym świecie zimy. Łzy po raz pierwszy od wielu lat zalały jej oczy. W dali ujrzała maleńką wioskę. Postanowiła pójść w jej stronę. Delikatnie zapukała do drzwi małej chatki. Otworzyła je starsza pani, która patrząc na Irinę z politowaniem krzyknęła: -Choć dziewczę ogrzej się i zjedz
Któregoś wieczora wracając do domu, usłyszeli dobiegającą z leśnej polany miłą muzyczkę. Postanowili zobaczyć, co się tam dzieje. To, co zobaczyli zaparło im dech w piersiach. Na środku polany tańczyło i śpiewało kilku krasnoludków wokół kupki węgla. Śpiewały one o tym, że nie potrafią przenieść węgla i kto im w tym pomoże, w zamian dostanie dużo węgla.
Jaś i Staś słysząc te słowa postanowili pomóc krasnoludkom. Pokazali się im mówiąc, że chętnie przeniosą węgiel, nie żądając zapłaty. Ale gdy wykonali swoją pracę, krasnale namówiły ich, aby napełnili węglem swoje podręczne torby.
Dwaj bracia wrócili do domu, bardziej zmęczeni niż zwykle, dlatego, że węgiel, który przynieśli był ciężki. Bez słowa padli na łóżka i po chwili już twardo spali.
Kiedy obudzili się rano, poszli wysypać węgiel ze swych toreb. Zaskoczenie ich było ogromne, gdyż bryły węgla zamieniły się w złote monety. Krasnoludki naprawdę wspaniale wynagrodziły ich za to, że im tak chętnie pomogli.
Jaś, który nigdy w życiu nie posiadał złotej monety, zaczął skakać w górę z radości. Natomiast Staś zamiast się ucieszyć, powiedział bratu, że chce jeszcze raz wrócić na polanę pomóc krasnalom w noszeniu węgla. Powiedział, że bez wielkiego wysiłku stałby się bogaczem. Jaś się na to nie zgodził. Uświadomił brata, że krasnoludki wcale nie muszą za każdym razem ich tak obdarowywać. Muszą być zadowoleni z tego, co już mają.
Staś nie chciał słuchać rad brata i gdy już słońce wstało, poszedł z powrotem do lasu. Bez trudu odnalazł miejsce, gdzie poprzedniego wieczora widział roztańczonych krasnali. Tak jak się spodziewał skrzaty znowu tańczyły i śpiewały wokół kupki węgla. Podszedł do nich i zaproponował pomoc w przenoszeniu węgla za zwykłe wynagrodzenie.
Po wykonaniu pracy, nie pytając krasnali o pozwolenie, naładował swoją torbę do pełna węglem. Powiedział skrzatom, że to była ciężka robota, a każda praca powinna być sprawiedliwie opłacona. Krasnale odpowiedziały, że są zadowoleni z jego pracy i dlatego otrzyma wynagrodzenie, na jakie zasłużył. Staś zarzucił wyładowaną węglem torbę na plecy i nie żegnając się i nie dziękując krasnalom ruszył do domu.
Maszerując mówił do siebie, że mając tyle złota, ile zarobił wczoraj i dziś, nie będzie już musiał pracować. Doszedł do domu i obudził Jasia, mówiąc mu, że jest bogaczem, że przyniósł pełniutką torbę węgla i gdyby z nim poszedł byłby równie bogaty jak on.
Następnego ranka, gdy ledwie wzeszło słońce, Staś pobiegł otworzyć swą torbę. Chciał policzyć, ile ma złotych monet. Przeraził się bardzo, gdy zobaczył, że węgiel nie zmienił się w złoto, ale złote monety, które zostawił w domu poprzedniego ranka, także zamieniły się z powrotem w węgiel. Staś zrozumiał wtedy, że skrzaty chciały ukarać go za chciwość. Chciały mu tez pokazać, że ten, kto chce mieć za dużo, ten zostaje z niczym.
Pewnego dnia król postanowił porozmawiać z córką oraz obłaskawić ją pięknym prezentem w postaci brylantów. Zapukał cicho do komnaty królewny Iriny i zapytał:
-Witaj Irino. Czy mogę wejść?
-Jak śmiesz o to pytać?!!! To moja komnata i nie życzę sobie gości!!!A teraz przynieś mi sok oraz kawałek tortu.
-Czy kpisz sobie dziewczę? Jestem królem wszak większym od ciebie. Przyniosłem brylanty z nadzieją, że ci się będą podobać. Ty zaś za grosz nie masz szacunku do starego ojca!!!!
-Kosztowności połóż na mym łożu .Jest mi jednak obojętne kto wykona mój rozkaz. Służąca!!!!!
Biedna pomywaczka przybiegła do komnaty. Wystraszona przyniosła szybko posiłek dla Iriny, która usłyszała jak oburzony król trzepnął drzwiami. W zamku zapanowała błoga cisza i mrok ogarnął królestwo. Złośliwa dziewczyna przebudziła się w środku nocy i usłyszała dziwne szepty .Już miała wyjść na korytarz, ale postanowiła posłuchać rozmowy.
-Droga wróżko jak wiesz moja córka jest nie do zniesienia. Całe królestwo się stara aby to zmienić, jednak bez rezultatów. Trzeba ją srogo ukarać.
-Oczywiście. A czy królowa wie o tych zamiarach?
-Jak najbardziej!!!A więc wybierzmy karę, która…
Irina już nie usłyszała tych słów gdyż rozwścieczona tupnęła nogą w podłogę tak mocno, że drewniane podłoże złamało się. Zdziwiona dziewczyna pochyliła się nad otworem w podłodze, ponieważ poczuła chłód oraz usłyszała dźwięk spadających sopli lodu. Potknęła się i wpadła niespodziewanie do strasznej dziury. Zaczęła krzyczeć:
-Aaaaaaaaaaaaaaa! Pomocy, pomocy !!!!
Jej słabe rączki nie wytrzymywały napięcia. Gdy służąca zwołała pomoc było już za późno. Czym prędzej powiadomiono o tym parę królewską, na której nie wywarło to większego wrażenia. Królowa rzekła:
-Nasza córka z pewnością usłyszała rozmowę z wróżką. Nawoływała pomocy bo chciała uciec.
-No dobrze Aurelio , ale co znaczą te złamane deski?
-Niewdzięcznica pewnie schowała się gdzieś w podziemnych korytarzach. Jednak kara ją nie ominie. Kiedyś wyjdzie ze swej kryjówki. Wydajmy rozkaz aby żołnierze obserwowali zamek.
Tymczasem królewna znalazła się w nieznanym świecie zimy. Łzy po raz pierwszy od wielu lat zalały jej oczy. W dali ujrzała maleńką wioskę. Postanowiła pójść w jej stronę. Delikatnie zapukała do drzwi małej chatki. Otworzyła je starsza pani, która patrząc na Irinę z politowaniem krzyknęła:
-Choć dziewczę ogrzej się i zjedz