Kowal wrócił do miasta i spotkał swojego przyjaciela na targu. - Kogo ja widze?- spytał Marcel - Czyżby podróż się nie udała? - Nawet nie wiesz, przyjacielu, jak bardzo- odpowiedział kowal- To była moja pierwsza i ostania podróż w życiu. - A czy zdradziłbyś mi co się wydarzyło kowalu ? - A więc słuchaj mnie uważnie. - zaczął, jak gdyby bajkę miał opowiadać- Wyruszyłem z rana i gdy się zmęczyłem usiadłem sobie na pniu wierzby i usłyszałem jakieś dziwne dźwięki. Postanowiłem udawać, że śpię, dzięki czemu schwytałem sowę, czarownicę, która dała mi siedem niewidzialnych nitek za wypuszczenie jej.- opowiadał kowal -To były czarodziejskie nitki ?- spytał Marcel - A jakże ! Pomogły mi złapać sroki, za co król obiecał mi królestwo i rękę jej córki - A jaka była ta córka, ładna ? -zaczął dopytywać się przyjaciel kowala. -Ależ nie !- krzyknął stannowczo- Jej brzudota mnie odstraszała,lepiej już wyglądał bazyliszek, lub jakiś inny stwór. A na dodtek buzia jej się nie zamykała, dlatego więc porzuciłem plan ożenienia się. Jednak król zamknął mnie w baszcie. Naszczęście zdołałem uciec. - Naprawdę ?! Nie kłamiesz? - A pocóż miałbym kłamać - rzekł lekko z oburzeniem kowal Po chwili z tłmu wyrwał się jakiś głos wśród przyłaczonych słuchaczy. - Dobrze, żeś już wrócił kowalu. Trze konie podkuć !
Kowal wrócił do miasta i spotkał swojego przyjaciela na targu.
- Kogo ja widze?- spytał Marcel - Czyżby podróż się nie udała?
- Nawet nie wiesz, przyjacielu, jak bardzo- odpowiedział kowal- To była moja pierwsza i ostania podróż w życiu.
- A czy zdradziłbyś mi co się wydarzyło kowalu ?
- A więc słuchaj mnie uważnie. - zaczął, jak gdyby bajkę miał opowiadać- Wyruszyłem z rana i gdy się zmęczyłem usiadłem sobie na pniu wierzby i usłyszałem jakieś dziwne dźwięki. Postanowiłem udawać, że śpię, dzięki czemu schwytałem sowę, czarownicę, która dała mi siedem niewidzialnych nitek za wypuszczenie jej.- opowiadał kowal
-To były czarodziejskie nitki ?- spytał Marcel
- A jakże ! Pomogły mi złapać sroki, za co król obiecał mi królestwo i rękę jej córki
- A jaka była ta córka, ładna ? -zaczął dopytywać się przyjaciel kowala.
-Ależ nie !- krzyknął stannowczo- Jej brzudota mnie odstraszała,lepiej już wyglądał bazyliszek, lub jakiś inny stwór. A na dodtek buzia jej się nie zamykała, dlatego więc porzuciłem plan ożenienia się. Jednak król zamknął mnie w baszcie. Naszczęście zdołałem uciec.
- Naprawdę ?! Nie kłamiesz?
- A pocóż miałbym kłamać - rzekł lekko z oburzeniem kowal
Po chwili z tłmu wyrwał się jakiś głos wśród przyłaczonych słuchaczy.
- Dobrze, żeś już wrócił kowalu. Trze konie podkuć !