Koń trojański, to koń drewniany. "Było bowiem przeznaczone zginąć miastu, gdy ukryje u siebie wielkiego, drewnianego konia, w którym siedzieli najlepsi z Argiwów, gotowi nieść Trojanom śmierć i kres" - oto zwięzły opis historii konia trojańskiego, pochodzący z "Odysei" Homera, zawarty także w "Eneidzie" Wergiliusza. Koń ten został pozostawiony przez Greków w dziesiątym roku wojny trojańskiej, z ukrytymi w środku wojownikami. Trojanie wprowadzili go do miasta, co stało się powodem ich klęski. W przenośni oznacza on zdobycz, przynoszącą zgubę, złowrogi, niebezpieczny podarunek, stanowi on swoistą kompromitację przysłowia, że darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. Symbol podstępu. Na jego widok Laokoon w "Eneidzie" wypowiedział pamiętne słowa, które utrwaliły się jako przysłowie: "Czymkolwiek to jest, lękam się Danaów, nawet jak składają dary". Historię konia trojańskiego szczegółowo opisuje Robert Graves w "Mitach greckich" (Warszawa 1967 PIW), w rozdziale 167, zatytułowanym "Drewniany koń".
Podstęp z drewnianym koniem wymyśliła sama Atena, która sprzyjała Grekom, doradzając Prylisowi, by doradził wtargnięcie do Troi przy pomocy drewnianego konia. Zbudowania takiego konia, oczywiście pod nadzorem Ateny, podjął się woziwoda Epejos, także sprawny bokser i doskonały rzemieślnik, człowiek nader tchórzliwy, którego tchórzostwo stało się wręcz przysłowiowe. To on z desek jodłowych wybudował olbrzymiego, pustego w środku konia. W jednym boku były podnoszone drzwi, a na drugim wyrzeźbiono słowa, które poświęcały konia Atenie: "Przewidując bezpieczny powrót do swych domów, Grecy z wdzięcznością poświęcają ten dar bogini". Odyseusz namówił najodważniejszych Greków, by weszli do środka w pełnej zbroi po drabinie sznurowej. Przy pomocy groźby i łapówki nakłoniono do wejścia samego Epojosa. Wszedł jako ostatni, wciągnął drabinkę i zajął miejsce przy zamku. Po zapadnięciu mroku Grecy pod wodzą Agamemnona spalili obóz, wypłynęli na morze, lecz zatrzymali się w pobliżu Tenedos. Tylko jeden z nich, imieniem Sinon, pozostał na miejscu, by we właściwej chwili rozpalić ognisko, znak do powrotu. O świcie zwiad trojański zameldował, że Greków już nie ma, jest tylko wielki koń drewniany. Priam z synami poszedł go obejrzeć. Tymojtes rzekł: - Ponieważ jest to dar dla Ateny, powinniśmy zabrać go do miasta i wciągnąć na cytadelę. - Nie! - zawołał Kapys. - Atena zbyt długo sprzyjała Grekom. Spalmy konia tutaj albo rozbijmy go i zobaczmy co jest w środku.
Koń trojański, to koń drewniany. "Było bowiem przeznaczone zginąć miastu, gdy ukryje u siebie wielkiego, drewnianego konia, w którym siedzieli najlepsi z Argiwów, gotowi nieść Trojanom śmierć i kres" - oto zwięzły opis historii konia trojańskiego, pochodzący z "Odysei" Homera, zawarty także w "Eneidzie" Wergiliusza. Koń ten został pozostawiony przez Greków w dziesiątym roku wojny trojańskiej, z ukrytymi w środku wojownikami. Trojanie wprowadzili go do miasta, co stało się powodem ich klęski. W przenośni oznacza on zdobycz, przynoszącą zgubę, złowrogi, niebezpieczny podarunek, stanowi on swoistą kompromitację przysłowia, że darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. Symbol podstępu. Na jego widok Laokoon w "Eneidzie" wypowiedział pamiętne słowa, które utrwaliły się jako przysłowie: "Czymkolwiek to jest, lękam się Danaów, nawet jak składają dary". Historię konia trojańskiego szczegółowo opisuje Robert Graves w "Mitach greckich" (Warszawa 1967 PIW), w rozdziale 167, zatytułowanym "Drewniany koń".
Podstęp z drewnianym koniem wymyśliła sama Atena, która sprzyjała Grekom, doradzając Prylisowi, by doradził wtargnięcie do Troi przy pomocy drewnianego konia. Zbudowania takiego konia, oczywiście pod nadzorem Ateny, podjął się woziwoda Epejos, także sprawny bokser i doskonały rzemieślnik, człowiek nader tchórzliwy, którego tchórzostwo stało się wręcz przysłowiowe. To on z desek jodłowych wybudował olbrzymiego, pustego w środku konia. W jednym boku były podnoszone drzwi, a na drugim wyrzeźbiono słowa, które poświęcały konia Atenie: "Przewidując bezpieczny powrót do swych domów, Grecy z wdzięcznością poświęcają ten dar bogini". Odyseusz namówił najodważniejszych Greków, by weszli do środka w pełnej zbroi po drabinie sznurowej. Przy pomocy groźby i łapówki nakłoniono do wejścia samego Epojosa. Wszedł jako ostatni, wciągnął drabinkę i zajął miejsce przy zamku. Po zapadnięciu mroku Grecy pod wodzą Agamemnona spalili obóz, wypłynęli na morze, lecz zatrzymali się w pobliżu Tenedos. Tylko jeden z nich, imieniem Sinon, pozostał na miejscu, by we właściwej chwili rozpalić ognisko, znak do powrotu. O świcie zwiad trojański zameldował, że Greków już nie ma, jest tylko wielki koń drewniany. Priam z synami poszedł go obejrzeć. Tymojtes rzekł: - Ponieważ jest to dar dla Ateny, powinniśmy zabrać go do miasta i wciągnąć na cytadelę.
- Nie! - zawołał Kapys. - Atena zbyt długo sprzyjała Grekom. Spalmy konia tutaj albo rozbijmy go i zobaczmy co jest w środku.