Napisz streszczenie lub plan wydarzeń tego fragmentu z książki " Za Kresoborem
"
To ten fragment .. :
Strużek siedział na podłodze między kolanami matki. Chata była wyziębiona, hulały po niej przeciągi.
Pochylił się i otworzył drzwiczki piecyka.
- Chciałabym ci opowiedzieć, w jaki sposób dostałeś imię - odezwała się matka.
- Ale, mamusiółko, ja już znam tę historię - zaprotestował. Spelda westchnęła. Strużek poczuł jej ciepły oddech na karku.
Strużek zmarszczył brwi.
- Myślałem, że już znam zakończenie.
Spelda potargała gęste czarne włosy syna. Tak szybko urósł, pomyślała i otarła łzę z czubka bulwiastego nochala.
- Historia może mieć wiele zakończeń - powiedziała ze smutkiem i przez chwilę przyglądała się, jak czerwony blask ognia obrysowuje wysokie kości policzkowe i ostry podbródek Strużka. - Od pierwszej chwili, gdy się urodziłeś - zaczęła tak, jak zwykle - byłeś inny...
Strużek pokiwał głową. Ta inność była dla niego bardzo, bardzo bolesna, a jednak bawiła go myśl o zdziwieniu rodziców, kiedy go zobaczyli: smagłego, zielonookiego, o gładkiej skórze i niezwykle długich jak na leśnego trolla nogach. Zapatrzył się w ogień.
Leśne trolle znały wiele rodzajów drewna, a każdy z nich miał szczególne właściwości. Na przykład wonian wydawał podczas palenia łagodnie usypiający zapach . Drewno srebrnoturkusowego drzewa kołysankowego zaczynało śpiewać, gdy tylko płomienie liznęły jego korę, a były to przedziwne żałosne pieśni, które nie wszystkim przypadały do gustu.
Palono także mordrzewiem, ale drewno mordrzewu było bardzo trudne do zdobycia.
Drewno mordrzewu dawało mnóstwo ciepła i nie pachniało ani nie śpiewało. Za to płonąc, wydawało wrzask, który potrafili znieść jedynie nieliczni. Dlatego największym powodzeniem wśród leśnych trolli cieszył się dryfodrzew. Dobrze się palił, a jego purpurowe światło koiło nerwy.
Strużek ziewnął, Spelda zaś mówiła dalej. Głos miała piskliwy, choć jednocześnie głuchy; zdawał się bulgotać jej w gardle.
- Ledwie skończyłeś cztery miesiące, a już zacząłeś chodzić - mówiła z dumą. Dzieci leśnych trolli raczkowały, dopóki nie skończyły co najmniej półtora roku.
- Ale... - szepnął Strużek. Opowiadanie go wciągnęło i już czekał na to, co miało nastąpić. Przyszła pora na ”ale...” Za każdym razem, kiedy padało to słowo, wstrzymywał oddech i drżał.
- Ale... - powiedziała Spelda - choć fizycznie tak bardzo prześcignąłeś wszystkie dzieci, ciągle nie mówiłeś. Skończyłeś trzy lata i wciąż ani słowa! Nie muszę ci tłumaczyć, jak bardzo nas to martwiło!
I znowu westchnęła. I znowu Strużek skrzywił się z niesmakiem.
W zamyśleniu nawijał na palec pasmo długich włosów, a Spelda opowiadała dalej.
- Imiona - mówiła. - Co by bez nich zrobiły leśne trolle? Dzięki nim oswajają dzikie stworzenia z Kresoboru i nadają im tożsamość. Nie jedz zupy, która nie ma nazwy, jak mówi przysłowie.
O, jakże się martwiłam, gdy jako trzylatek wciąż nie miałeś imienia!
Strużek zadrżał. Wiedział, że leśny troll, który zmarł, nie mając imienia, był skazany na wieczne życie pod otwartym niebem. Niestety, dopóki dziecko nie wypowiedziało pierwszego słowa, rytuał nadania imienia nie mógł się odbyć.
- Naprawdę nic nie mówiłem? - spytał. Spelda odwróciła wzrok .
- Z twoich ust nie padło ani jedno słowo. Myślałam, że może masz to po swoim dziadku Chruścielu. On także nigdy się nie odzywał. - Westchnęła. - Więc w twoje trzecie urodziny postanowiłam mima wszystko odprawić rytuał I...
- Czy jestem podobny do dziadka Chrruściela ? - przerwał jej Strużek .
- Nie. Żaden Łapichrust, żaden leśny troll nie wyglądał tak jak ty.
Strużek szarpnął się za włosy.
- Jestem brzydki?
Spelda roześmiała się cicho. Jej pulchne policzki wydęły się, a czarne jak węgielki oczy znikły w fałdach grubej skóry.
- Ja tak nie uważam - powiedziała. Pochyliła się i oplotła go silnymi ramionami. - Zawsze będziesz moim ślicznym chłopczykiem. Więc o czym to mówiłam?
- O rytuale.
Strużek słyszał tę opowieść tak często, że już nie wiedział, co było jego prawdziwym wspomnieniem, a czego się dowiedział.
- Przy twoich braciach i siostrach imiona pojawiały się od razu - powiedziała Spelda. - Pyza, Czepiszek, Pufcio, głośno i wyraźnie. Ale twoje drewienko tylko zasyczało. Kresobór nie chciał ci nadać imienia.
- Ale przecież je mam?
- W rzeczy samej. Dzięki Czuprynianowi.
Strużek kiwnął głową. Bardzo dobrze pamiętał to wydarzenie. Czuprynian właśnie wrócił do wioski po długiej nieobecności. Wszystkie leśne trolle się cieszyły, że dębowy elf znowu jest wśród nich. Czuprynian, biegły we wszelkich subtelnościach leśnego życia, był ich doradcą, rozjemcą, wyrocznią. Do niego leśne trolle przychodziły z wszystkimi kłopotami.
- Kiedy przybyliśmy pod jego stare drzewo kołysankowe, zastaliśmy tam spory tłum - opowiadała Spelda. - Czuprynian siedział w pustym kokonie ptasiennicy i opowiadał, gdzie był i co widział podczas swojej podróży. Ale ledwie mnie ujrzał, szeroko otworzył oczy i poruszył uszami.”Cóż tam słychać?” - spytał. A ja mu powiedziałam. O wszystkim.”O, na litość, weźże się w garść” - odparł. Potem wskazał na ciebie palcem.”Powiedz, co twój synek ma na szyi?” „To jego ukochana chustka” - wyjaśniłam.”Nie pozwala nikomu jej dotknąć. I nie pozwala jej sobie odebrać. Jego ojciec raz spróbował. Uznał, że chłopiec jest już za duży na takie dziecinne pocieszanki. Ale mały skulił się i płakał tak długo, aż musieliśmy mu ją oddać”.
Strużek wiedział, co będzie dalej. Słyszał tę opowieść mnóstwo razy.
- Wtedy Czuprynian rzekł:”Podaj mi ją” i spojrzał na ciebie tymi swoimi wielkimi czarnymi oczami... wszystkie dębowe elfy takie mają. Widzą nimi sprawy ukryte przed wzrokiem innych.
- I podałem - szepnął Strużek. Nawet teraz nie lubił, kiedy ktoś dotykał jego chustki, którą nosił mocno zawiązaną na szyi.
- Właśnie. Ledwie mogłam w to uwierzyć. Ale to nie wszystko, o nie.
- O nie - powtórzył Strużek jak echo.
- Wziął twoją chustkę i jakby ją pogłaskał, bardzo delikatnie, niby żywą istotę. Potem leciutko przesunął palcem po wzorze na niej.”Drzewo kołysankowe” - powiedział. I miał rację! Do tej pory wydawało mi się, że to tylko ładny wzór, z tymi zawijasami i drobnymi ściegami, ale nie - to naprawdę było drzewo kołysankowe. Zobaczyłam je tak wyraźnie, jak nos na twojej buzi. Strużek zachichotał.
- A najdziwniejsze ze wszystkiego było to, że pozwoliłeś staremu Czuprynianowi dotykać swojej chustki. Siedziałeś spokojnie, taki bardzo poważny i milczący. On znowu na ciebie spojrzał i powiedział łagodnie:”Twoje miejsce jest w Kresoborze, milczący chłopcze.
Rytuał nadania imienia się nie powiódł, ale twoje miejsce jest tutaj... w Kresoborze” - powtórzył, a jego oczy się zamgliły. Podniósł głowę i szeroko rozłożył ramiona.”Będzie się nazywał...”
- Strużek! - wykrzyknął chłopiec, nie mogąc wytrzymać ani chwili dłużej.
- Otóż to - zgodziła się Spelda ze śmiechem. - Sam to powiedziałeś, jakby nigdy nic!
Strużek! Twoje pierwsze słowo. A Czuprynian dodał:”Dobrze się nim opiekuj, gdyż twój syn jest wyjątkowy”.
Wyjątkowy, nie inny!
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
1. Matka i Stróżek siedzą napodłodze.
2. Spelda zaczyna swą opwieść o imieniu jej syna.
3. Mały Stróżek wyglądał inaczej niż wszystkie trolle miał bladą skórę i długie nogi.
4. Rozpoczęcie rytuału nadania imienia.
5. Czuprian wraca do wioski.
5. Spelda rozmawia z Czuprianem o jej synku.
6. Stróżek podaje swoją chustkę Czuprianowi.
7. Stróżek wymawia swe imię.