Meise wychodziła właśnie do szkoły. Była zdenerwowana bo miała dzisiaj ważny sprawdzian z historii. Uczyła się prawie całą noc. Nie była do końca przekonana czy wszystko umie idealnie ale miała nadzieję, że ze swoją wiedzą dostanie dobrą ocenę. Nie była wzorową uczennicą ale nauka nie sprawiała jej większych kłopotów… Właśnie wychodziła z klatki gdy wpadła na staruszkę stojąca przy skrzynce pocztowej. Staruszce wyleciały wszystkie listy z ręki u upadły na ziemię. - Mogła by pani trochę uważać? – Warknęła Meise. - Pomogłabyś mi to podnieść? – Staruszka próbowała się schylić po listy ale szybko wyprostowała się chwytając za tył pleców. Mesie spojrzała na nią niewzruszona. - Przykro mi ale się spieszę – Powiedziała i poszła swoją drogą. Staruszka stała i patrzała aż dziewczyna nie znikła za rogiem ulicy. Meise szybko zapomniała o całym zdarzeniu. Nie to było teraz dla niej ważne. Ważny był sprawdzian, który musiała napisać. Wolała nie wiedzieć co się stanie jak go nie zda. Zostanie kolejny rok w drugiej klasie. Rodzice chyba ją zabiją. Właśnie wchodziła na pasy, gdy przed nią z piskiem opon zahamował jakiś samochód. Dziewczyna podskoczyła ze strachu. Ze samochodu wyszedł mężczyzna. - Przepraszam. Nie zobaczyłem jak wchodzisz na pasy – Meise kiwnęła niewzruszona głową i poszła dalej. Nareszcie doszła na szkoły. Wbiegła po schodach i udała się do swojej szafki. Wykręciła numerek i otworzyła drzwiczki. Wtedy na jej głowę wysypała się sterta kopert. Wszystkie koperty miały wypisaną godzinę 13.oo. Przez chwilę Meise wystraszyła się ale po chwili doszła do wniosku, że ktoś zrobił sobie z niej kawał. Pobiegła pustym korytarzem do klasy. Zdziwiło ją to, że na korytarzu nikogo nie ma i wtedy dotarło do niej. Spóźniła się! Nauczyciel ją zabije. Obleje ostatni test i to koniec z nią! Otworzyła drzwi klasy i weszła do środka. Wtedy oczy całej klasy zwróciły się w jej kierunku. - Przepraszam za spóźnienie – Powiedziała podchodząc do biurka nauczyciela – Ala… - Nic się nie stało Meise… Możesz pisać poprawkę – Spojrzała na nauczyciela i uśmiechnęła się. - O której godzinie? - Bądź tutaj o 13.oo – Gdy usłyszała tę godzinę ciarki przeszły jej po plecach. Co się z nią działo? To ta cała sytuacja z pewnością wytrącała ją z rytmu. Najpierw ta staruszka a potem o mało co nie potrącił jej samochód a teraz spóźniła się. Ale mogła pisać poprawkę o 13.oo… Która była teraz? Spojrzała na zegarek… Dochodziła 9.oo… Będzie mogła jeszcze się douczyć a przy okazji popytać klasy co było na teście. Takie małe oszustwa nie zaszkodzą. Nareszcie przerwa. Poszła na stołówkę spotkać wszystkich znajomych ale przy stoliku nie było nikogo. Podeszła do stolika i usiadła rozglądając się na boki. Wszyscy siedzieli w milczeniu. Dziwny dzień, pomyślała. Zawsze w stołówce panował ogromny hałas a teraz? Nikt nie szepnął, nikt się nie odezwał. Może to jakieś święto a ona o tym zapomniał? Ciszę przerwał dzwonek. Wszyscy wstali i poszli na lekcje. Tylko Meise siedziała i patrzała się przed siebie. Czy świat nagle zwariował? Co się działo? Wstała i zasunęła krzesło za sobą. Gdy miała wychodzić nagle usłyszała ogromny huk. Obróciła się i wtedy zobaczyła, że na miejsce gdzie przed chwilą siedziała spadł metalowy klosz lampy. Spojrzała przerażona. Przecież ona tam przed chwilą siedziała! Otarła czoło. Całe szczęście, że klosz nie spadł na nią. Poszła do klasy. Gdy weszła matematyk nawet na nią nie spojrzał. Powiedział tylko nie odrywając wzroku z dziennika. - Usiądź. Nic się nie stało. Spóźniłaś się tylko minutę – Meise poszła do ławki. Nogi zamieniły jej się w watę. Była przerażona wszystkimi wydarzeniami. Kompletnie nie wiedziała co się do koła niej działo. Wyjrzała przez okno i podskoczyła przerażona. Za oknem stała staruszka, której nie pomogła. Patrzała w jej kierunku. Meise odwróciła wzrok a potem ostrożnie spojrzała ponownie. Nikogo tym razem tam nie było. Zdawało jej się to? Miała nadzieję, że tak. Reszta lekcji i przerw przepłynęła bez problemów. problemów godzinie 12.50 poszła do sali historycznej na poprawki. Weszła do środka. Nauczyciel już siedział ale oprócz niej nikogo nie było. Widocznie tylko ona się spóźniła. I dobrze. Przynajmniej nikt jej nie będzie przeszkadzał. Usiadła. - Zaczynasz pisać o 13.oo – I znowu ten dziwny dreszcz, gdy nauczyciel wypowiedział tą godzinę. Nauczyciel położył jej do góry nogami test na ławce. Meise spojrzała na zegarek nad biurkiem. Za 3 minuty będzie 13.oo wtedy zacznie pisać. - Wybacz musze wyjść na chwilkę. Przypilnuje cię nowa nauczycielka z biologii – Powiedział nauczyciel i wyszedł z klasy. Po chwili do środka weszła starsza pani. Meise wytrzeszczyła na oścież oczy. Znała tą staruszkę. Spotkała ją po drodze do szkoły. Starsza pani trzymała w ręce plik listów. Uśmiechnęła się do dziewczynki i usiadła za biurkiem. Nie odezwała się ani słowem. Meise nie mogła wydusić ani jednego słowa z siebie. Spojrzała na zegarek. 13.oo. Odwróciła test ale starsza pani za biurkiem nie dawała jej się skupić. Zapomniała wszystkiego. Wtedy staruszka wstała i podeszła do niej. - Zapomniałaś wszystkiego? Dlaczego nie piszesz? Czyżby cię coś gryzło? – Uśmiechnęła się – Pomóc Ci w czymś może? – Wtedy ostatnią rzeczą jaką Meise zobaczyła były rozsypane na ziemi listy. Następnego dnia w szkole aż roiło się od policji. Co się stało? Jedna ze sprzątaczek znalazła dziewczynę w schowku na miotły. Jej gardło było podcięte a w szparę po przecięciu włożono list na którym ktoś napisał „Godz. 13.oo”. Oczy nadal były otwarte i wpatrywały się w tłum gapiów. Ale spoglądały tylko na jedną stająca tam osobę. Na starszą kobietę, która trzymała w ręce listy
Meise wychodziła właśnie do szkoły. Była zdenerwowana bo miała dzisiaj ważny sprawdzian z historii. Uczyła się prawie całą noc. Nie była do końca przekonana czy wszystko umie idealnie ale miała nadzieję, że ze swoją wiedzą dostanie dobrą ocenę. Nie była wzorową uczennicą ale nauka nie sprawiała jej większych kłopotów… Właśnie wychodziła z klatki gdy wpadła na staruszkę stojąca przy skrzynce pocztowej. Staruszce wyleciały wszystkie listy z ręki u upadły na ziemię. - Mogła by pani trochę uważać? – Warknęła Meise. - Pomogłabyś mi to podnieść? – Staruszka próbowała się schylić po listy ale szybko wyprostowała się chwytając za tył pleców. Mesie spojrzała na nią niewzruszona. - Przykro mi ale się spieszę – Powiedziała i poszła swoją drogą. Staruszka stała i patrzała aż dziewczyna nie znikła za rogiem ulicy. Meise szybko zapomniała o całym zdarzeniu. Nie to było teraz dla niej ważne. Ważny był sprawdzian, który musiała napisać. Wolała nie wiedzieć co się stanie jak go nie zda. Zostanie kolejny rok w drugiej klasie. Rodzice chyba ją zabiją. Właśnie wchodziła na pasy, gdy przed nią z piskiem opon zahamował jakiś samochód. Dziewczyna podskoczyła ze strachu. Ze samochodu wyszedł mężczyzna. - Przepraszam. Nie zobaczyłem jak wchodzisz na pasy – Meise kiwnęła niewzruszona głową i poszła dalej. Nareszcie doszła na szkoły. Wbiegła po schodach i udała się do swojej szafki. Wykręciła numerek i otworzyła drzwiczki. Wtedy na jej głowę wysypała się sterta kopert. Wszystkie koperty miały wypisaną godzinę 13.oo. Przez chwilę Meise wystraszyła się ale po chwili doszła do wniosku, że ktoś zrobił sobie z niej kawał. Pobiegła pustym korytarzem do klasy. Zdziwiło ją to, że na korytarzu nikogo nie ma i wtedy dotarło do niej. Spóźniła się! Nauczyciel ją zabije. Obleje ostatni test i to koniec z nią! Otworzyła drzwi klasy i weszła do środka. Wtedy oczy całej klasy zwróciły się w jej kierunku. - Przepraszam za spóźnienie – Powiedziała podchodząc do biurka nauczyciela – Ala… - Nic się nie stało Meise… Możesz pisać poprawkę – Spojrzała na nauczyciela i uśmiechnęła się. - O której godzinie? - Bądź tutaj o 13.oo – Gdy usłyszała tę godzinę ciarki przeszły jej po plecach. Co się z nią działo? To ta cała sytuacja z pewnością wytrącała ją z rytmu. Najpierw ta staruszka a potem o mało co nie potrącił jej samochód a teraz spóźniła się. Ale mogła pisać poprawkę o 13.oo… Która była teraz? Spojrzała na zegarek… Dochodziła 9.oo… Będzie mogła jeszcze się douczyć a przy okazji popytać klasy co było na teście. Takie małe oszustwa nie zaszkodzą. Nareszcie przerwa. Poszła na stołówkę spotkać wszystkich znajomych ale przy stoliku nie było nikogo. Podeszła do stolika i usiadła rozglądając się na boki. Wszyscy siedzieli w milczeniu. Dziwny dzień, pomyślała. Zawsze w stołówce panował ogromny hałas a teraz? Nikt nie szepnął, nikt się nie odezwał. Może to jakieś święto a ona o tym zapomniał? Ciszę przerwał dzwonek. Wszyscy wstali i poszli na lekcje. Tylko Meise siedziała i patrzała się przed siebie. Czy świat nagle zwariował? Co się działo? Wstała i zasunęła krzesło za sobą. Gdy miała wychodzić nagle usłyszała ogromny huk. Obróciła się i wtedy zobaczyła, że na miejsce gdzie przed chwilą siedziała spadł metalowy klosz lampy. Spojrzała przerażona. Przecież ona tam przed chwilą siedziała! Otarła czoło. Całe szczęście, że klosz nie spadł na nią. Poszła do klasy. Gdy weszła matematyk nawet na nią nie spojrzał. Powiedział tylko nie odrywając wzroku z dziennika. - Usiądź. Nic się nie stało. Spóźniłaś się tylko minutę – Meise poszła do ławki. Nogi zamieniły jej się w watę. Była przerażona wszystkimi wydarzeniami. Kompletnie nie wiedziała co się do koła niej działo. Wyjrzała przez okno i podskoczyła przerażona. Za oknem stała staruszka, której nie pomogła. Patrzała w jej kierunku. Meise odwróciła wzrok a potem ostrożnie spojrzała ponownie. Nikogo tym razem tam nie było. Zdawało jej się to? Miała nadzieję, że tak. Reszta lekcji i przerw przepłynęła bez problemów. problemów godzinie 12.50 poszła do sali historycznej na poprawki. Weszła do środka. Nauczyciel już siedział ale oprócz niej nikogo nie było. Widocznie tylko ona się spóźniła. I dobrze. Przynajmniej nikt jej nie będzie przeszkadzał. Usiadła. - Zaczynasz pisać o 13.oo – I znowu ten dziwny dreszcz, gdy nauczyciel wypowiedział tą godzinę. Nauczyciel położył jej do góry nogami test na ławce. Meise spojrzała na zegarek nad biurkiem. Za 3 minuty będzie 13.oo wtedy zacznie pisać. - Wybacz musze wyjść na chwilkę. Przypilnuje cię nowa nauczycielka z biologii – Powiedział nauczyciel i wyszedł z klasy. Po chwili do środka weszła starsza pani. Meise wytrzeszczyła na oścież oczy. Znała tą staruszkę. Spotkała ją po drodze do szkoły. Starsza pani trzymała w ręce plik listów. Uśmiechnęła się do dziewczynki i usiadła za biurkiem. Nie odezwała się ani słowem. Meise nie mogła wydusić ani jednego słowa z siebie. Spojrzała na zegarek. 13.oo. Odwróciła test ale starsza pani za biurkiem nie dawała jej się skupić. Zapomniała wszystkiego. Wtedy staruszka wstała i podeszła do niej. - Zapomniałaś wszystkiego? Dlaczego nie piszesz? Czyżby cię coś gryzło? – Uśmiechnęła się – Pomóc Ci w czymś może? – Wtedy ostatnią rzeczą jaką Meise zobaczyła były rozsypane na ziemi listy. Następnego dnia w szkole aż roiło się od policji. Co się stało? Jedna ze sprzątaczek znalazła dziewczynę w schowku na miotły. Jej gardło było podcięte a w szparę po przecięciu włożono list na którym ktoś napisał „Godz. 13.oo”. Oczy nadal były otwarte i wpatrywały się w tłum gapiów. Ale spoglądały tylko na jedną stająca tam osobę. Na starszą kobietę, która trzymała w ręce listy