Miałam okazje obejrzeć spektakl II części "Dziadów" będący inscenizacją dramatu Adama Mickiewicza. Według mnie mimo, iż sztuka była trudna do zagrania, to aktorzy bardzo dobrze odegrali swoje role, ich gra była na wysokim poziomie. Która kreowała wiele postaci: wieśniaczki, ducha skrzywdzonej kobiety przez dziedzica, pasterki Zosi. Jej gra była przekonująca, poruszająca i trafiająca do serc widzów, również dzięki bardzo dobrej dykcji. Bardzo podobał mi sie w przedstawieniu efekt snującego sie dymu, który wprowadzał nastrój tajemniczości. Stroje aktorów bardzo dobrze oddawały klimat tamtych czasów. Muzyka dopełniała grozą i tajemniczością, efekty dźwiękowe nie zawiodły i to podniosło doskonałość "Dziadów". Scenografia bardzo zwracała uwagę i była przemyślana. Przedstawienie przebiegało w niesamowitej scenerii. Rozpoczęło się sceną w kaplicy w okolicy cmentarza, gdzie nagle zjawia się upiór. Jest nieszczęśliwie zakochany i nie może połączyć się ze swoją wybranką. Jego lament przerywa pojawienie się ludzi przybyłych na obrzęd dziadów. Przewodzi im Guślarz. Duchy i widma próbują przestrzec nas przed najczęstszymi i najcięższymi grzechami, jakie popełnia człowiek. Próbują uświadomić nam, że wina zawsze kończy się karą, która jest cięższa lub lżejsza, w zależności od popełnionego czynu a także mówią nam, że powinniśmy starać się pomagać bliźnim. Przesłanie „Dziadów” jest moim zdaniem bardzo trudne do odbioru, szczególnie dla ludzi młodych dla których język sztuki jest często niezrozumiały. Aby zrozumieć ten utwór należy oddać się całkowicie spektaklowi. Osobiście przedstawienie bardzo mi się podobało, choć nie ukrywam, że na początku sceptycznie podchodziłam do oglądania takich spektaklów. Polecam przedstawienie wszystkim którzy lubią poważne sztuki skłaniające do rozważań.
Miałam okazje obejrzeć spektakl II części "Dziadów" będący inscenizacją dramatu Adama Mickiewicza.
Według mnie mimo, iż sztuka była trudna do zagrania, to aktorzy bardzo dobrze odegrali swoje role, ich gra była na wysokim poziomie. Która kreowała wiele postaci: wieśniaczki, ducha skrzywdzonej kobiety przez dziedzica, pasterki Zosi. Jej gra była przekonująca, poruszająca i trafiająca do serc widzów, również dzięki bardzo dobrej dykcji. Bardzo podobał mi sie w przedstawieniu efekt snującego sie dymu, który wprowadzał nastrój tajemniczości. Stroje aktorów bardzo dobrze oddawały klimat tamtych czasów. Muzyka dopełniała grozą i tajemniczością, efekty dźwiękowe nie zawiodły i to podniosło doskonałość "Dziadów". Scenografia bardzo zwracała uwagę i była przemyślana.
Przedstawienie przebiegało w niesamowitej scenerii. Rozpoczęło się sceną w kaplicy w okolicy cmentarza, gdzie nagle zjawia się upiór. Jest nieszczęśliwie zakochany i nie może połączyć się ze swoją wybranką. Jego lament przerywa pojawienie się ludzi przybyłych na obrzęd dziadów. Przewodzi im Guślarz.
Duchy i widma próbują przestrzec nas przed najczęstszymi i najcięższymi grzechami, jakie popełnia człowiek. Próbują uświadomić nam, że wina zawsze kończy się karą, która jest cięższa lub lżejsza, w zależności od popełnionego czynu a także mówią nam, że powinniśmy starać się pomagać bliźnim.
Przesłanie „Dziadów” jest moim zdaniem bardzo trudne do odbioru, szczególnie dla ludzi młodych dla których język sztuki jest często niezrozumiały. Aby zrozumieć ten utwór należy oddać się całkowicie spektaklowi.
Osobiście przedstawienie bardzo mi się podobało, choć nie ukrywam, że na początku sceptycznie podchodziłam do oglądania takich spektaklów.
Polecam przedstawienie wszystkim którzy lubią poważne sztuki skłaniające do rozważań.