Wczoraj uczestniczyłem w obrzędzie "dziadów". To bardzo ciekawe i interesujące. Najpierw Guślarz,który prowadził orząd, kazał pozamykac wszystkie drzwi i zrobiło się ciemno. Na początku kaplice odwiedziły lekkie duchy wywoływane przez Guślarza przez spalenie kądzieli na powietrzu. Lekkie duchy zjawiły się pod postacią dwóch małych aniołków, które przedstawiły się jako Józio i Rózia. Nadeszła północ, po dwóch aniołkach nie było juz śladu. Wtedy Guślarz zaczął wywoływać duchy najcięższe przez spalenie kotła wódki. Zza okna słychac było upiorny głos przeklinający ptaki. Okazało się, że było to Widmo, które nie mogo zaznac spokoju błąkająci się po świecie z nieczystymi duchami. Gdy i Widmo opuściło kaplicę Guślarz zapalił wianek na końcu laski i wywołał duchy pośrednie, czyli ani dobre, ani złe. Zjawił się duch Zosi, która za życia nie chciała wyjść za mąż i wystawiała chłopców. Umarła w wieku 19stu lat nie zaznając szczęścia, ponieważ nie odwzajemniała miłośći, którą darzyli ją mężczyźni. Po zniknięciu ostatniej duszy Guślasz kazał otworzyc drzwi kaplicy, ponieważ obrzęd "dziadów" zakończył się. Wtem za drzwiami ukazał się duch następny, który pokazywał ręka na serce Pasterki. Nie odzywał się i nie chciał odejść. Nie pomogło nawet kropidło. widmo chodziło cały czas za Pasterką. I tak zakończył sie już na dobre obrzęd "dziadów" w którym uczestniczyłem pierwszy i ostatni raz. Było strasznie, ale już nigdy więcej już tam nie pójdę.
Wczoraj uczestniczyłem w obrzędzie "dziadów". To bardzo ciekawe i interesujące. Najpierw Guślarz,który prowadził orząd, kazał pozamykac wszystkie drzwi i zrobiło się ciemno. Na początku kaplice odwiedziły lekkie duchy wywoływane przez Guślarza przez spalenie kądzieli na powietrzu. Lekkie duchy zjawiły się pod postacią dwóch małych aniołków, które przedstawiły się jako Józio i Rózia. Nadeszła północ, po dwóch aniołkach nie było juz śladu. Wtedy Guślarz zaczął wywoływać duchy najcięższe przez spalenie kotła wódki. Zza okna słychac było upiorny głos przeklinający ptaki. Okazało się, że było to Widmo, które nie mogo zaznac spokoju błąkająci się po świecie z nieczystymi duchami. Gdy i Widmo opuściło kaplicę Guślarz zapalił wianek na końcu laski i wywołał duchy pośrednie, czyli ani dobre, ani złe. Zjawił się duch Zosi, która za życia nie chciała wyjść za mąż i wystawiała chłopców. Umarła w wieku 19stu lat nie zaznając szczęścia, ponieważ nie odwzajemniała miłośći, którą darzyli ją mężczyźni. Po zniknięciu ostatniej duszy Guślasz kazał otworzyc drzwi kaplicy, ponieważ obrzęd "dziadów" zakończył się. Wtem za drzwiami ukazał się duch następny, który pokazywał ręka na serce Pasterki. Nie odzywał się i nie chciał odejść. Nie pomogło nawet kropidło. widmo chodziło cały czas za Pasterką. I tak zakończył sie już na dobre obrzęd "dziadów" w którym uczestniczyłem pierwszy i ostatni raz. Było strasznie, ale już nigdy więcej już tam nie pójdę.