Pixilina
Sprawozdanie. 18.04.2010 roku ja i moja rodzina wybralismy sie na spacer do lasu.Szlismy walem i ogladalismy pieknie i zagbane dzilki i ogrody ludzi.Ja i moja mlodsza siostra spiewalismy piosenki o wiosnie. Gdy dotarlismy do lasu mama powiedzila ,ze bedziemy muslieli poczekac na kolege taty,ktory jest lesniczym w tym lesie.Pan Artur przyszedł szybko i zaczelismy zwiedzanie lasu.Najpierw poszlismy dokarmic zwierzeta, a nastepnie mielismy zaczac ogladac ptaki ale ja zauwazylam mala sarenke. Nie mogla uciekac bo mila zlamana noge. Szybko pobieglam po pana Artura ,ktory pobiegl do lesniczowki po jedzenie dla zwierzat.Lesniczy mil bandarz i szybko winol lapke sarence.Zaniósł ją do lesniczowki zeby nic jej sie nie stalo.Poszlismy ogladac ptaki.Ja zauważyłam dzieciola a, tata zobaczyl wiewiorke. Po pol godzinnym ogladaniu mama powiedzila ze pojdziemy do lesniczowki z rozpalimy ogniko. Zjedlismy po kielbasce i Kasia powiedzila ze chce isc juz do domu bo umowla sie z koleznkami. Gdy wracalismy to tata powiedzil ze pojdziemy do sklepu kupic po lodzie.Ale najbliższy sklep byl nieczynny to musielismy wracac do domu. Po dordze spotkalismy starych przyjacoł mamy i taty , ktorzy zaprosli nas na obiad do swojego domu. Mama nie byla pewna czy mamy isc ale zgodzila sie. Jak zobaczylismy ich dom to malo nie zdrewnialismy.To byl maly domek jednorodzinny z wielkim ogrodem. Pani Ania zawolala swoje dzieci poszlismy sie bawic. Obiad byl o 18:30. Zjedlismy i rodzice porozmawiali z sratymi przyjacolmi. Tego spaceru nigdy nie zapomnimy ,bo uratowalismy sarenke i widzielismy rozne ptaki. Spotkalismy przyjacioł rodzicow, ktorzy nas zaprosili do swojego piekniego domku z wielkim ogroden .Sama mama powiedzila ze podobal sie jej ten spacer.
18.04.2010 roku ja i moja rodzina wybralismy sie na spacer do lasu.Szlismy walem i ogladalismy pieknie i zagbane dzilki i ogrody ludzi.Ja i moja mlodsza siostra spiewalismy piosenki o wiosnie.
Gdy dotarlismy do lasu mama powiedzila ,ze bedziemy muslieli poczekac na kolege taty,ktory jest lesniczym w tym lesie.Pan Artur przyszedł szybko i zaczelismy zwiedzanie lasu.Najpierw poszlismy dokarmic zwierzeta, a nastepnie mielismy zaczac ogladac ptaki ale ja zauwazylam mala sarenke. Nie mogla uciekac bo mila zlamana noge. Szybko pobieglam po pana Artura ,ktory pobiegl do lesniczowki po jedzenie dla zwierzat.Lesniczy mil bandarz i szybko winol lapke sarence.Zaniósł ją do lesniczowki zeby nic jej sie nie stalo.Poszlismy ogladac ptaki.Ja zauważyłam dzieciola a, tata zobaczyl wiewiorke. Po pol godzinnym ogladaniu mama powiedzila ze pojdziemy do lesniczowki z rozpalimy ogniko. Zjedlismy po kielbasce i Kasia powiedzila ze chce isc juz do domu bo umowla sie z koleznkami.
Gdy wracalismy to tata powiedzil ze pojdziemy do sklepu kupic po lodzie.Ale najbliższy sklep byl nieczynny to musielismy wracac do domu. Po dordze spotkalismy starych przyjacoł
mamy i taty , ktorzy zaprosli nas na obiad do swojego domu.
Mama nie byla pewna czy mamy isc ale zgodzila sie. Jak zobaczylismy ich dom to malo nie zdrewnialismy.To byl maly domek jednorodzinny z wielkim ogrodem. Pani Ania zawolala swoje dzieci poszlismy sie bawic. Obiad byl o 18:30. Zjedlismy i rodzice porozmawiali z sratymi przyjacolmi.
Tego spaceru nigdy nie zapomnimy ,bo uratowalismy sarenke i widzielismy rozne ptaki. Spotkalismy przyjacioł rodzicow, ktorzy nas zaprosili do swojego piekniego domku z wielkim ogroden .Sama mama powiedzila ze podobal sie jej ten spacer.