Ciemność. Z daleka wyłaniają się rozbawione głosy, z czasem stają się coraz wyraźniejsze.
GŁOS DZIECKA Mamo, mamo, idziemy z tatusiem nad rzekę po kwiatuszki dla ciebie, wiesz?
GŁOS MĘSKI (rozbawiony) To miała być niespodzianka. Teraz mamusi już nie zaskoczymy.
GŁOS KOBIECY No to wspaniale, kochanie! Na pewno będą prześliczne, co? Tak śliczne jak ty, mój kwiatuszku.
GŁOS DZIECKA (obruszony) Nie jestem kwiatuszkiem, tylko dziewczynką…
GŁOS KOBIECY Tak się tylko mówi, kochanie.
GŁOS MĘSKI No, na nas już pora, bo zaraz zrobi się chłodno.
GŁOS DZIECKA Pa paa, mamusiu! Mamusiu, pa paaa!
GŁOS KOBIECY (ze śmiechem) Pa pa, kochanie!
GŁOS DZIECKA Pa paaa! Pa, mamusiu!
Dziecko woła przeciągle, a jego głos coraz bardziej rozmywa się, rozszczepia na kilka, narasta, zamienia się jakby w echo…
WNĘTRZE. SYPIALNIA – PORANEK
Ujęcie od góry. KOBIETA leżąca w łóżku budzi się gwałtownie. Równocześnie głos dziecka znika. Kobieta po chwili dochodzi do siebie, rozbudza się. Twarz ma zmęczoną, odrętwiałą, jednak widać, że nie od snu.
WNĘTRZE. DRZWI DO SALONU – PORANEK
Powolnym, ospałym krokiem wchodzi Kobieta. Opiera się zmęczona o framugę drzwi, zawiązując w talii czarny satynowy szlafrok. Pod spodem ma delikatną koszulę nocną.
W tle gra bardzo cicho radio, jakąś staromodną, nie wpadającą do ucha melodię.
Przy stole siedzi MĘŻCZYZNA. W okularach w drucianych oprawkach sprawdza korespondencję.
Kobieta patrzy na niego przez chwilę, po czym odwraca głowę w bok.
PUNKT WIDZENIA Kobiety: Na komódce/szafce z ciemnego drewna stoją ramki z czarnobiałymi, starodawnymi zdjęciami. Jest jedno ze ślubu, jedno ze staromodnym wózkiem dziecięcym, grupowe ze znajomymi, i portret ładnej, blond dziewczynki.
Podchodzi do Kobiety z listami w rękach i całuje ją w policzek. Powitanie jest niezręczne, zdystansowane i chłodne. Kobieta nie patrzy na Mężczyznę, reaguje jedynie lekkim drgnieniem. Ręce ma założone na piersiach. Gdy Mężczyzna się odsuwa, spuszcza lekko wzrok i wbija go w jakiś martwy punkt, jednak nie z zawstydzenia.
Mężczyzna odwraca się i zakłada okulary. Przeglądając listy, wraca spokojnie do stołu.
PLENER. OGRÓD – DZIEŃ
Ujęcie domu z zewnątrz, od strony ogrodu. Wygląda sielankowo, ale jest w nim coś martwego. Drzewa w ogrodzie falują na wietrze, ptaki śpiewają. Idealnie ułożone kwiaty.
WNĘTRZE. SALON – DZIEŃ
Długi elegancki stół. Na dwóch jego końcach siedzą Mężczyzna i Kobieta. Pośrodku stoi puste krzesło. Tło ładne, ale jak w hotelu – nie ma żadnych przedmiotów świadczących cokolwiek o mieszkańcach domu. Atmosfera znów chłodna. Cisza przerywana jedynie szczękiem sztućców o talerze.
Mężczyzna wyciera kulturalnie usta.
MĘŻCZYZNA Ciocia Lidia zaprasza nas nad morze.
Mężczyzna bierze kieliszek i upija łyk wina.
Kobieta je małymi kęsami, odrobinkę zwalnia kiedy mężczyzna mówi, nieznacznie kiwa głową.
MĘŻCZYZNA Myślę, że to nie jest taki zły pomysł. To znaczy wyjazd nad morze. Ciocia Lidia nie musi nic o tym wiedzieć. (krótka pauza) Albo w góry, hm?
Teraz zaczyna się dziwna scena. Rozmowa toczy się dalej zwykłym rytmem, ale ujęcia są wyciszone, zamiast niej słychać głosy z przeszłości.
Kobieta mówi coś do mężczyzny bez uśmiechu.
Mężczyzna wzrusza ramionami, liczy coś na palcach.
GŁOS KOBIECY Z PRZESZŁOŚCI (lekko zaniepokojony): Co się stało?
Kobieta pije i kiwa głową delikatnie.
Słychać stłumiony szloch męski z przeszłości.
Mężczyzna pociera czoło.
GŁOS KOBIECY (przerażony) Jezus Maria, coś ty jej zrobił?! Coś ty jej zrobił?!
Znów długie ujęcie stołu od boku.
GŁOS KOBIECY (przerażony) Maleńka… Jezus Maria, lekarza trzeba… Ale ona nie… O Boże… (zaczyna łkać, przeradza się to w bardzo, bardzo emocjonalne wycie, które narasta, rozmywa się i rozszczepia niczym głos ducha, nagle urywa się.)
Głosy z przeszłości wyciszają się, wszystko znika.
MĘŻCZYZNA (obojętnym tonem) Coś się stało?
Z Kobietą zaczyna coś się dziać. Bardzo powoli podnosi głowę znad talerza. Jej twarz – do tej pory beznamiętna maska – zaczyna jakby nabierać życia, oczy rozszerzają się w pasji, pojawiają się w nich łzy, lecz nie są to już łzy bólu, a szaleństwa.
Kobieta szybkimi ruchami rozwiązuje pasek od szlafroka.
Błyskawicznie podchodzi do Mężczyzny. Jej ruchy są szybkie i zdecydowane, jakby planowała to od dawna. Bez słowa zawiązuje na jego szyi pasek. Mężczyzna jest tak zaskoczony, że broni się w niewielkim stopniu, bardziej stara się ją uspokoić.
KOBIETA Zabiłeś ją!
Wykorzystuje jego zdezorientowanie i zaciska pasek. Podczas gdy Mężczyzna dusi się (choć nadal walczy o życie w sposób zaskakująco umiarkowany), Kobieta wyrzuca z siebie niczym jad:
KOBIETA Zabiłeś ją! Gdyby nie ty… Jak ja żałuję, że kiedykolwiek…
Mężczyzna męczy się, traci siły, szamoce się coraz słabiej…
WNĘTRZE. SALON – DZIEŃ
Wracamy do wcześniejszej sytuacji, po pytaniu Mężczyzny. Twarz Kobiety nadal jest otępiała, nie zmieniła się. Cała poprzednia scena działa się jedynie w wyobraźni Kobiety.
KOBIETA (obojętnie) Nie, nic się nie stało. oto chodzi mam nadzieje ze pomoglem :p ???
FADE IN:
Ciemność. Z daleka wyłaniają się rozbawione głosy, z czasem stają się coraz wyraźniejsze.
GŁOS DZIECKA
Mamo, mamo, idziemy z tatusiem nad rzekę po kwiatuszki dla ciebie, wiesz?
GŁOS MĘSKI
(rozbawiony)
To miała być niespodzianka. Teraz mamusi już nie zaskoczymy.
GŁOS KOBIECY
No to wspaniale, kochanie! Na pewno będą prześliczne, co? Tak śliczne jak ty, mój kwiatuszku.
GŁOS DZIECKA
(obruszony)
Nie jestem kwiatuszkiem, tylko dziewczynką…
GŁOS KOBIECY
Tak się tylko mówi, kochanie.
GŁOS MĘSKI
No, na nas już pora, bo zaraz zrobi się chłodno.
GŁOS DZIECKA
Pa paa, mamusiu! Mamusiu, pa paaa!
GŁOS KOBIECY
(ze śmiechem)
Pa pa, kochanie!
GŁOS DZIECKA
Pa paaa! Pa, mamusiu!
Dziecko woła przeciągle, a jego głos coraz bardziej rozmywa się, rozszczepia na kilka, narasta, zamienia się jakby w echo…
WNĘTRZE. SYPIALNIA – PORANEK
Ujęcie od góry. KOBIETA leżąca w łóżku budzi się gwałtownie. Równocześnie głos dziecka znika. Kobieta po chwili dochodzi do siebie, rozbudza się. Twarz ma zmęczoną, odrętwiałą, jednak widać, że nie od snu.
WNĘTRZE. DRZWI DO SALONU – PORANEK
Powolnym, ospałym krokiem wchodzi Kobieta. Opiera się zmęczona o framugę drzwi, zawiązując w talii czarny satynowy szlafrok. Pod spodem ma delikatną koszulę nocną.
W tle gra bardzo cicho radio, jakąś staromodną, nie wpadającą do ucha melodię.
Przy stole siedzi MĘŻCZYZNA. W okularach w drucianych oprawkach sprawdza korespondencję.
Kobieta patrzy na niego przez chwilę, po czym odwraca głowę w bok.
PUNKT WIDZENIA Kobiety: Na komódce/szafce z ciemnego drewna stoją ramki z czarnobiałymi, starodawnymi zdjęciami. Jest jedno ze ślubu, jedno ze staromodnym wózkiem dziecięcym, grupowe ze znajomymi, i portret ładnej, blond dziewczynki.
Mężczyzna podnosi wzrok znad listów. Zauważywszy Kobietę, niespiesznie ściąga okulary.
MĘŻCZYZNA
Dzień dobry.
Podchodzi do Kobiety z listami w rękach i całuje ją w policzek. Powitanie jest niezręczne, zdystansowane i chłodne. Kobieta nie patrzy na Mężczyznę, reaguje jedynie lekkim drgnieniem. Ręce ma założone na piersiach. Gdy Mężczyzna się odsuwa, spuszcza lekko wzrok i wbija go w jakiś martwy punkt, jednak nie z zawstydzenia.
Mężczyzna odwraca się i zakłada okulary. Przeglądając listy, wraca spokojnie do stołu.
PLENER. OGRÓD – DZIEŃ
Ujęcie domu z zewnątrz, od strony ogrodu. Wygląda sielankowo, ale jest w nim coś martwego. Drzewa w ogrodzie falują na wietrze, ptaki śpiewają. Idealnie ułożone kwiaty.
WNĘTRZE. SALON – DZIEŃ
Długi elegancki stół. Na dwóch jego końcach siedzą Mężczyzna i Kobieta. Pośrodku stoi puste krzesło. Tło ładne, ale jak w hotelu – nie ma żadnych przedmiotów świadczących cokolwiek o mieszkańcach domu. Atmosfera znów chłodna. Cisza przerywana jedynie szczękiem sztućców o talerze.
Mężczyzna wyciera kulturalnie usta.
MĘŻCZYZNA
Ciocia Lidia zaprasza nas nad morze.
Mężczyzna bierze kieliszek i upija łyk wina.
Kobieta je małymi kęsami, odrobinkę zwalnia kiedy mężczyzna mówi, nieznacznie kiwa głową.
MĘŻCZYZNA
Myślę, że to nie jest taki zły pomysł. To znaczy wyjazd nad morze. Ciocia Lidia nie musi nic o tym wiedzieć. (krótka pauza)
Albo w góry, hm?
Teraz zaczyna się dziwna scena. Rozmowa toczy się dalej zwykłym rytmem, ale ujęcia są wyciszone, zamiast niej słychać głosy z przeszłości.
Kobieta mówi coś do mężczyzny bez uśmiechu.
Mężczyzna wzrusza ramionami, liczy coś na palcach.
GŁOS KOBIECY Z PRZESZŁOŚCI (lekko zaniepokojony):
Co się stało?
Kobieta pije i kiwa głową delikatnie.
Słychać stłumiony szloch męski z przeszłości.
Mężczyzna pociera czoło.
GŁOS KOBIECY (przerażony)
Jezus Maria, coś ty jej zrobił?! Coś ty jej zrobił?!
Znów długie ujęcie stołu od boku.
GŁOS KOBIECY (przerażony)
Maleńka… Jezus Maria, lekarza trzeba… Ale ona nie… O Boże… (zaczyna łkać, przeradza się to w bardzo, bardzo emocjonalne wycie, które narasta, rozmywa się i rozszczepia niczym głos ducha, nagle urywa się.)
Głosy z przeszłości wyciszają się, wszystko znika.
MĘŻCZYZNA
(obojętnym tonem)
Coś się stało?
Z Kobietą zaczyna coś się dziać. Bardzo powoli podnosi głowę znad talerza. Jej twarz – do tej pory beznamiętna maska – zaczyna jakby nabierać życia, oczy rozszerzają się w pasji, pojawiają się w nich łzy, lecz nie są to już łzy bólu, a szaleństwa.
Kobieta szybkimi ruchami rozwiązuje pasek od szlafroka.
Błyskawicznie podchodzi do Mężczyzny. Jej ruchy są szybkie i zdecydowane, jakby planowała to od dawna. Bez słowa zawiązuje na jego szyi pasek. Mężczyzna jest tak zaskoczony, że broni się w niewielkim stopniu, bardziej stara się ją uspokoić.
KOBIETA
Zabiłeś ją!
Wykorzystuje jego zdezorientowanie i zaciska pasek.
Podczas gdy Mężczyzna dusi się (choć nadal walczy o życie w sposób zaskakująco umiarkowany), Kobieta wyrzuca z siebie niczym jad:
KOBIETA
Zabiłeś ją! Gdyby nie ty… Jak ja żałuję, że kiedykolwiek…
Mężczyzna męczy się, traci siły, szamoce się coraz słabiej…
WNĘTRZE. SALON – DZIEŃ
Wracamy do wcześniejszej sytuacji, po pytaniu Mężczyzny. Twarz Kobiety nadal jest otępiała, nie zmieniła się. Cała poprzednia scena działa się jedynie w wyobraźni Kobiety.
KOBIETA (obojętnie)
Nie, nic się nie stało.
oto chodzi mam nadzieje ze pomoglem :p ???