Wiele osób zastanawia się, czy walka ze złem ma jakikolwiek sens. Jedni twierdzą, że tak, inni uważają, że lepiej jest się poddać i poczekać na rozwój wydarzeń. Ja osobiście uważam, że lepiej jest walczyć ze złem niż poddać się.
Jako pierwszego argumentu użyję Drużyny Pierścienia z "Władcy Pierścieni" J.R.R. Tolkiena. Byli oni bardzo odważnymi ludźmi, elfami i krasnoludami, którzy nie chcieli utracić swojej wolności na rzecz pana ciemności, Saurona. Przez całą trylogię wlaczyli oni kładąc swoje życie na szali aby tylko pokrzyżować jego plany i nie dopuścić do tego aby zło zapanowało nad światem. Mimo śmierci jednego z członków Drużyny, Boromira, a także wielu ich sprzymierzeńców w końcu udało im się pokonać zło, co pokazuje, że ze złem można wygrać, jeżeli tylko się tego chce.
Kolejnym moim argumentem jest osoba Harry'ego Potter'a z książki o tytule "Harry Potter" autorstwa J.K. Rowling. Jest on chłopcem, który przez większość swojego życia musiał walczyć ze złem w postaci Lorda Voldemorta. Mimo, że wcale nie musiał, mógł przecież powiedzieć, że jego nie interesuje, co się stanie, po czym dać się mu zabić, bo przecież z góry była skazany na przegraną. Jednakże, cały czas kosekwentnie próbował pokrzyżowac mu plany i w końcu mu się udało. Czarny Pan został zgładzony przez niego, przez co śmierć wszystkich poległych w ostatecznej bitwie nie poszła na marne. Jest on kolejną postacią, która pokazuje, że jeśli tylko się chce, można walczyć ze złem, a nawet z nim wygrać.
Przeciwnicy mojego zdania mogą stwierdzić, że to są jedynie pojedyńcze przypadki, poza tym wiele innych osób zginęło w tej walce, więc dla nich lepiej było by gdyby nic nie zrobili. Ale czy na pewno? Wtedy może i zachowaliby życie, ale bybli by zniewoleni przez uzurpatorów. Dzięki swojej walce, swoje śmierci, w jakiś sposób przyczynili się do pokonania zła, a większość z nich była zapewne szczęśliwa, że ginie w imieniu tak zwanego "większego dobra". Tutaj znowu przeciwnicy mojej teorii mogli by powiedzieć, że Gellert Grindelwald z jednej z książek które przytoczyłam dla tego większego dobra, mordował ludzi, ale nie zapominajmy, że był to człowiek który ponad wszystko pragnął władzy nad innymi.
Moim zdaniem, przytoczone argumenty wskazują na to, że lepiej jest walczyć ze złem, niż się poddać. Chociażby dlatego, żeby później ktoś inny, silny, wygrał z tym złem.
Przepraszam za wszystkie błędy, ale pisałam "na szybko".
Mam nadzieję, że pomogłam.
Jakby trzeba było dopisac jeszcze jakiś akapit to pisz.
Wiele osób zastanawia się, czy walka ze złem ma jakikolwiek sens. Jedni twierdzą, że tak, inni uważają, że lepiej jest się poddać i poczekać na rozwój wydarzeń. Ja osobiście uważam, że lepiej jest walczyć ze złem niż poddać się.
Jako pierwszego argumentu użyję Drużyny Pierścienia z "Władcy Pierścieni" J.R.R. Tolkiena. Byli oni bardzo odważnymi ludźmi, elfami i krasnoludami, którzy nie chcieli utracić swojej wolności na rzecz pana ciemności, Saurona. Przez całą trylogię wlaczyli oni kładąc swoje życie na szali aby tylko pokrzyżować jego plany i nie dopuścić do tego aby zło zapanowało nad światem. Mimo śmierci jednego z członków Drużyny, Boromira, a także wielu ich sprzymierzeńców w końcu udało im się pokonać zło, co pokazuje, że ze złem można wygrać, jeżeli tylko się tego chce.
Kolejnym moim argumentem jest osoba Harry'ego Potter'a z książki o tytule "Harry Potter" autorstwa J.K. Rowling. Jest on chłopcem, który przez większość swojego życia musiał walczyć ze złem w postaci Lorda Voldemorta. Mimo, że wcale nie musiał, mógł przecież powiedzieć, że jego nie interesuje, co się stanie, po czym dać się mu zabić, bo przecież z góry była skazany na przegraną. Jednakże, cały czas kosekwentnie próbował pokrzyżowac mu plany i w końcu mu się udało. Czarny Pan został zgładzony przez niego, przez co śmierć wszystkich poległych w ostatecznej bitwie nie poszła na marne. Jest on kolejną postacią, która pokazuje, że jeśli tylko się chce, można walczyć ze złem, a nawet z nim wygrać.
Przeciwnicy mojego zdania mogą stwierdzić, że to są jedynie pojedyńcze przypadki, poza tym wiele innych osób zginęło w tej walce, więc dla nich lepiej było by gdyby nic nie zrobili. Ale czy na pewno? Wtedy może i zachowaliby życie, ale bybli by zniewoleni przez uzurpatorów. Dzięki swojej walce, swoje śmierci, w jakiś sposób przyczynili się do pokonania zła, a większość z nich była zapewne szczęśliwa, że ginie w imieniu tak zwanego "większego dobra". Tutaj znowu przeciwnicy mojej teorii mogli by powiedzieć, że Gellert Grindelwald z jednej z książek które przytoczyłam dla tego większego dobra, mordował ludzi, ale nie zapominajmy, że był to człowiek który ponad wszystko pragnął władzy nad innymi.
Moim zdaniem, przytoczone argumenty wskazują na to, że lepiej jest walczyć ze złem, niż się poddać. Chociażby dlatego, żeby później ktoś inny, silny, wygrał z tym złem.
Przepraszam za wszystkie błędy, ale pisałam "na szybko".
Mam nadzieję, że pomogłam.
Jakby trzeba było dopisac jeszcze jakiś akapit to pisz.