Moim zdaniem to staropolskie przysłowie, temat mojej rozprawki, jest słuszne. Pragnę to potwierdzić, przedstawiając argumenty z życia codziennego i filmu. Od czasów, gdy ludzie zaczęli ubrania widzieć jako symbol ich poziomu materialnego, czy przynależności kulturalnej, zaczęło coraz bardziej zwracać uwagę na krój, materiał, ostatnimi laty również i markę ubrania. Wychodząc na ulicę widzimy żywe manekiny – ludzi ślepo podążających za modą, trafiając do Centrów Handlowych napotykamy na ich świątynie – rojące się od trendów sklepy. Czy ludzi takich możemy uznać za wartościowych? Moim zdaniem jest to zależne od ich podejścia do swojego wyglądu, umiejętności zachowania dystansu do tego co noszą. W amerykańskich superprodukcjach skierowanych głównie do nastolatek, ukazuje się zawyżone, lekko wyidealizowane obrazy dziewcząt w różowych mini, wydekoltowanych „T-shirt’ach” – ubierających się według maksymy – im mniej tym lepiej. Taki świat makijażu i pędu za modą jest widoczny z filmie „Wredne dziewczyny”. We wtorek róż, tylko raz w tygodniu wiązanie głosów, wszystko co nakaże Regina – dziewczyna ta dyktuje style nie tylko ubraniowe, ale również intelektualne. Kathie – nowa uczennica szkoły, która trafiła do niej prosto z Afryki zaczyna „wtapiać się w tłum” – ukrywa swój potencjał umysłowy, by zaimponować chłopakowi, poznaje tajniki makijażu i zaczyna wkomponowywać się w kanony panującej mody. Przejmując się jedynie swoim wyglądem traci przyjaciół, jest zagrożona z wielu przedmiotów. Czy do tego dążyła? Tak usilne dbanie o „siebie” przysłoniło głos jej rozsądku, za co słono zapłaciła. W życiu codziennym także napotykamy na tego pokroju ludzi. Bez markowych ubrań, czy świeżych trendów na sobie, czujemy się często gorsi. Moim zdaniem niesłusznie, to „nie szata zdobi człowieka” – jest ona skromnym dodatkiem do tego kim jesteśmy. W życiu nastolatka nie kierujemy się tymi sentencjami – dla chłopaka ideałem jest długonoga blondynka, obdarzona dużym biustem, a dla dziewczyny męski brunet grający w piłkę. Nie zwraca się uwagi na iloraz inteligencji, czy błyskotliwy umysł, cechy te nabierają wagi dopiero u osób dojrzalszych emocjonalnie oraz intelektualnie. Jak dowodzą badania osobom modnie wyglądającym łatwiej zawszeć znajomości, znaleźć pracę, co jednak nie dowodzi ich intelektu. Ludzie mądrzy uznają ubranie za środek do celu, a nie cel – jak u „lubujących się w strojach”. Sądzę, że moja słuszność mojej opinii została potwierdzona.
Moim zdaniem to staropolskie przysłowie, temat mojej rozprawki, jest słuszne. Pragnę to potwierdzić, przedstawiając argumenty z życia codziennego i filmu.
Od czasów, gdy ludzie zaczęli ubrania widzieć jako symbol ich poziomu materialnego, czy przynależności kulturalnej, zaczęło coraz bardziej zwracać uwagę na krój, materiał, ostatnimi laty również i markę ubrania. Wychodząc na ulicę widzimy żywe manekiny – ludzi ślepo podążających za modą, trafiając do Centrów Handlowych napotykamy na ich świątynie – rojące się od trendów sklepy. Czy ludzi takich możemy uznać za wartościowych? Moim zdaniem jest to zależne od ich podejścia do swojego wyglądu, umiejętności zachowania dystansu do tego co noszą.
W amerykańskich superprodukcjach skierowanych głównie do nastolatek, ukazuje się zawyżone, lekko wyidealizowane obrazy dziewcząt w różowych mini, wydekoltowanych „T-shirt’ach” – ubierających się według maksymy – im mniej tym lepiej. Taki świat makijażu i pędu za modą jest widoczny z filmie „Wredne dziewczyny”. We wtorek róż, tylko raz w tygodniu wiązanie głosów, wszystko co nakaże Regina – dziewczyna ta dyktuje style nie tylko ubraniowe, ale również intelektualne. Kathie – nowa uczennica szkoły, która trafiła do niej prosto z Afryki zaczyna „wtapiać się w tłum” – ukrywa swój potencjał umysłowy, by zaimponować chłopakowi, poznaje tajniki makijażu i zaczyna wkomponowywać się w kanony panującej mody. Przejmując się jedynie swoim wyglądem traci przyjaciół, jest zagrożona z wielu przedmiotów. Czy do tego dążyła? Tak usilne dbanie o „siebie” przysłoniło głos jej rozsądku, za co słono zapłaciła.
W życiu codziennym także napotykamy na tego pokroju ludzi. Bez markowych ubrań, czy świeżych trendów na sobie, czujemy się często gorsi. Moim zdaniem niesłusznie, to „nie szata zdobi człowieka” – jest ona skromnym dodatkiem do tego kim jesteśmy. W życiu nastolatka nie kierujemy się tymi sentencjami – dla chłopaka ideałem jest długonoga blondynka, obdarzona dużym biustem, a dla dziewczyny męski brunet grający w piłkę. Nie zwraca się uwagi na iloraz inteligencji, czy błyskotliwy umysł, cechy te nabierają wagi dopiero u osób dojrzalszych emocjonalnie oraz intelektualnie.
Jak dowodzą badania osobom modnie wyglądającym łatwiej zawszeć znajomości, znaleźć pracę, co jednak nie dowodzi ich intelektu. Ludzie mądrzy uznają ubranie za środek do celu, a nie cel – jak u „lubujących się w strojach”.
Sądzę, że moja słuszność mojej opinii została potwierdzona.