Nikt tego nie lubi, ale niestety trzeba. Nic nie dadzą tłumaczenia, że nie lubimy dźwięku wierteł, bólu przy borowaniu - mus to mus - do dentysty trzeba chodzić. Wchodzimy do poczekalni pełnej ludzi, gdzie każdy, jak my, boi się i nerwowo wyczekuje na swoją kolej. Całe pomieszczenie jest przesiąktnięte charakterystycznym zapachem. Siadamy na wolnym miejscu i dopiero teraz zaczyna się prawdziwa wizyta.
Czy isteniej ktoś, kto nie lubi poczekalni? Plotkujący ludzie, gazety za darmo, możliwość poznania nowych znajomych... Tak, zdecydowanie to najmilszy aspekt całej wizyty. Zajmuję więc wolne krzesełko i czekam na jakieś nowinki od dwóch starszych pań plotkujących obok mnie. Po 5 minutach nasłuchiwania dowiedziałem się, że pani spod 5 chętnie zaprasza swojego kolegę pod nieobecność męża, a nażeczony córki kuzynki brata jej matki zdał egzamin zawodowy. Oczywiście owe panie były tak zajętę swoją dyskusją, że nie zauważyły mojego drwiązego śmiechu. No nic, chyba to jednak nie towarzystwo dla mnie. Na przeciwko Pani z dzieckiem na kolanach, które obrzydliwie się ślini. Na prawo od niej pan, który boi się jeszcze bardziej ode mnie. Siedzi cały spięty i ledwo oddycha. Na prawo nastolatka pisząca smsy, dalej jakaś pani czytająca książke szeptem. Wszędzie rumor. Ale właśnie takie wizyty u dentysty lubię.
Nikt tego nie lubi, ale niestety trzeba. Nic nie dadzą tłumaczenia, że nie lubimy dźwięku wierteł, bólu przy borowaniu - mus to mus - do dentysty trzeba chodzić. Wchodzimy do poczekalni pełnej ludzi, gdzie każdy, jak my, boi się i nerwowo wyczekuje na swoją kolej. Całe pomieszczenie jest przesiąktnięte charakterystycznym zapachem. Siadamy na wolnym miejscu i dopiero teraz zaczyna się prawdziwa wizyta.
Czy isteniej ktoś, kto nie lubi poczekalni? Plotkujący ludzie, gazety za darmo, możliwość poznania nowych znajomych... Tak, zdecydowanie to najmilszy aspekt całej wizyty. Zajmuję więc wolne krzesełko i czekam na jakieś nowinki od dwóch starszych pań plotkujących obok mnie. Po 5 minutach nasłuchiwania dowiedziałem się, że pani spod 5 chętnie zaprasza swojego kolegę pod nieobecność męża, a nażeczony córki kuzynki brata jej matki zdał egzamin zawodowy. Oczywiście owe panie były tak zajętę swoją dyskusją, że nie zauważyły mojego drwiązego śmiechu. No nic, chyba to jednak nie towarzystwo dla mnie. Na przeciwko Pani z dzieckiem na kolanach, które obrzydliwie się ślini. Na prawo od niej pan, który boi się jeszcze bardziej ode mnie. Siedzi cały spięty i ledwo oddycha. Na prawo nastolatka pisząca smsy, dalej jakaś pani czytająca książke szeptem. Wszędzie rumor. Ale właśnie takie wizyty u dentysty lubię.
Pozdrawiam,
Kluuuska (;