Napisz reportaż o niezapomnianej podróży ! megaa pilnee ! pisać ! !!!!!!!!!!!!!
sara9311
Raz w roku z przyjaciółkami, spotykamy się nad jeziorem Wigry na Mazurach. Śpimy pod namiotami i bawimy się świetnie. W tym roku przyjechały wszystkie koleżanki, więc na pewno będzie wesoło.
Od lat przyjeżdżamy w to samo miejsce, mamy swój prywatny pomost. Daleko od ludzi i blisko do lasu, gdzie zbieramy jagody i grzyby.
Cały dzień nic nie robienia. W pierwszym dniu po przyjeździe rozłożyłyśmy namioty i od razu wskoczyłyśmy do wody. Tu mogłam zapomnieć o szarej rzeczywistości i o kłopotach. Nie zwracając uwagi na czas, słońce chyliło się już ku zachodowi. A w nas jeszcze tyle energii! Uroczy wieczór. Zgromadzone w jednym namiocie wszystkie pięć opowiadałyśmy sobie ciekawe historie. Chociaż broniłam się jak mogłam zostałam zmuszona do wyduszenia z siebie jakiejś ciekawej opowieści, co przyszło mi z trudem. Po kilku godzinach rozmów poszłyśmy spać. Nie odkryty szlak. Nieopodal w lesie mieszkał w starej chatce leśniczy, który wypożyczył nam dwa kajaki. Chętne nowych wrażeń wypłynęłyśmy w końcu na jezioro. W śród trzcin i tataraków podglądałyśmy dzikie kaczki, a w przejrzystej wodzie pływało mnóstwo tutejszych ryb, z których rozpoznałyśmy szczupaka. Szlakiem w śród jezior. Urzeczone spokojem i pięknem jeziora postanowiłyśmy wybrać się rowerami w podróż. Z daleka było widać punkt widokowy, do którego miałyśmy nadzieje dojechać. Po dotarciu na miejsce widok zaparł nam dech w piersiach, na horyzoncie zobaczyłyśmy lekko pagórkowaty teren usiany większymi i mniejszymi jeziorkami. Stąd widać było wieże klasztoru Kamedułów nad jeziorem Wigry. Powróciwszy na nocleg usłyszałyśmy, jak co dzień dzwon z klasztoru, którego głośny ton oznajmiał koniec dnia. Chcę zatrzymać czas... To już czas! Po tak wspaniałych przeżyciach, z przyjaciółkami tak trudno wracać do domu. Było tak cudownie, że gdyby tam mogła zostać dłużej, choć jeden dzień byłabym najszczęśliwsza na świecie! Nigdzie nie czułam się tak dobrze! Za rok znowu na chwile oderwę się od rzeczywistości...
Od lat przyjeżdżamy w to samo miejsce, mamy swój prywatny pomost.
Daleko od ludzi i blisko do lasu, gdzie zbieramy jagody i grzyby.
Cały dzień nic nie robienia.
W pierwszym dniu po przyjeździe rozłożyłyśmy namioty i od razu wskoczyłyśmy do wody. Tu mogłam zapomnieć o szarej rzeczywistości i o kłopotach. Nie zwracając uwagi na czas, słońce chyliło się już ku zachodowi. A w nas jeszcze tyle energii!
Uroczy wieczór.
Zgromadzone w jednym namiocie wszystkie pięć opowiadałyśmy sobie ciekawe historie. Chociaż broniłam się jak mogłam zostałam zmuszona do wyduszenia z siebie jakiejś ciekawej opowieści, co przyszło mi z trudem. Po kilku godzinach rozmów poszłyśmy spać.
Nie odkryty szlak.
Nieopodal w lesie mieszkał w starej chatce leśniczy, który wypożyczył nam dwa kajaki. Chętne nowych wrażeń wypłynęłyśmy w końcu na jezioro.
W śród trzcin i tataraków podglądałyśmy dzikie kaczki, a w przejrzystej wodzie pływało mnóstwo tutejszych ryb, z których rozpoznałyśmy szczupaka.
Szlakiem w śród jezior.
Urzeczone spokojem i pięknem jeziora postanowiłyśmy wybrać się rowerami w podróż. Z daleka było widać punkt widokowy, do którego miałyśmy nadzieje dojechać. Po dotarciu na miejsce widok zaparł nam dech w piersiach, na horyzoncie zobaczyłyśmy lekko pagórkowaty teren usiany większymi i mniejszymi jeziorkami. Stąd widać było wieże klasztoru Kamedułów nad jeziorem Wigry. Powróciwszy na nocleg usłyszałyśmy, jak co dzień dzwon z klasztoru, którego głośny ton oznajmiał koniec dnia.
Chcę zatrzymać czas...
To już czas! Po tak wspaniałych przeżyciach, z przyjaciółkami tak trudno wracać do domu. Było tak cudownie, że gdyby tam mogła zostać dłużej, choć jeden dzień byłabym najszczęśliwsza na świecie! Nigdzie nie czułam się tak dobrze!
Za rok znowu na chwile oderwę się od rzeczywistości...