"'katyń " tofilm polskiego reżysera,Andrzeja Wajdy - zdobywcy Oskara.Obejrzałam go w szkole w zeszłym tygodniu i uważam,że film był bardzo wzruszający.Była tam dobra obsada m.in. Jan Englert,Danuta Stenka,Andrzej Chyra,Artur Żmijewski,Maja Ostaszewska,Paweł Małaszyński i Magdalena Cielecka. Film opowiada o losach polskich oficerów,którzy zginęli w lasach katyńskich oraz losach ich rodzin,które zostają rozłączone na zawsze,o brutalnej prawdzie o katyńskiej zbrodni.Bohaterami są tu tu także kobiety,które czekają na powrót swoich synów,braci,ojców i mężów - każdego dnia głęboko wierząc,że wrócą.Dla reżysera Andrzeja Wajdy temat Katynia był szczególnie ważny,gdyż jego ojciec był oficerem Wojska Polskiego ,który został zamordowany przez Sowietów w Katyniu w 1940 roku.Na końcu filmu jest najbardziej przejmujący i tragiczny obraz,gdzie polscy oficerowie są wywiezieni do lasu,rozstrzelani i masowo pochowani.To wydarzenie ukazuje brak litości dla Polaków i ogrom okrucieństwa.Film ten kierowany jest do młodych ludzi,którym Wajda chciał uświadomic ilu ludzi musiało zginąc,byśmy teraz mogli życ w wolnej Polsce i jak tragiczne były losy żołnierzy i ich rodzin.Moim zdaniem film ten trzeba koniecznie zobaczyc,gdyż przedstawia ważne fakty historyczne,ukazuje prawdę o kłamstwie katyńskim.Oddaje hołd zamordowanym tam ludziom.Filmwarto obejrzec szczególnie teraz w 70 rocznicę zbrodnii katyńskiej,gdzie wydarzyła się kolejna tragedia - zginęło 96 osób w katastrofie samolotu prezydenckiego,które chciały uczcic śmierc ofiar w Katyniu w tę rocznicę.To wielka tragedia dla nas wszystkich.
Próbuję przypomnieć sobie, kiedy ostatnio po obejrzanym filmie czułem się tak rozbity.O „Róży”Wojciecha Smarzowskiego będę myślał przez następne kilka tygodni. „Róża” jest w zasadzie prostą opowieścią o miłości dwojga dojrzałych, ciężko doświadczonych przez los ludzi. Koniec wojny, przełom lat 45/46. On jest uczestnikiem Powstania Warszawskiego, który po zakończeniu wojny postanawia się nie ujawniać. Wyrusza na Mazury i zatrzymuje się u wdowy. Ona próbuje samotnie prowadzić gospodarstwo na Ziemiach Odzyskanych, jednak potrzebuje do tego pomocy. Mężczyzna zostaje, z czasem nieznajomi ludzie stają się sobie coraz bardziej bliżsi, rodzi się między nimi więź. Historia, jakich w kinie wiele. Jednak tych dwoje z góry skazanych jest na porażkę. Wojna, mimo że oficjalnie zakończona, dla nich wciąż trwa. Inni są tylko wrogowie, metody pozostają te same. Mazurski azyl okazuje się pandemonium.
Film otwiera makabryczna scena gwałtu, po którym chwilę później następuje egzekucja. To jedynie niewinna zapowiedź tego, czego będziemy świadkami. Wojna Smarzowskiego jest czymś tak niewyobrażalnie ohydnym i zwyrodniałym, że próżno szukać podobnych obrazów w naszym kinie. „Róża” to pierwsza produkcja, która w tak bezceremonialny sposób ukazuje koszmar, jakiego doświadczyli cywile, przede wszystkim kobiety, najpierw z rąk Niemców, później Rosjan i Polaków. Smarzowski niszczy nasze dobre samopoczucie – podczas wojny nie istnieje prosty podział na dobrych i złych. Tutaj każdy ma brudne ręce, czy nam się to podoba, czy nie. Z tego punktu widzenia „Róża” to bardzo istotny głos w dyskusji o naszej wstydliwej historii, którą wielu wolałoby przemilczeć.
Reżyser równie brutalnie rozprawia się z głęboko zakorzenionym w zbiorowej świadomości sielskim klimatem Ziem Odzyskanych, utrwalonym w popkulturze choćby przez filmy Chęcińskiego. Mazury nie mają nic wspólnego z idyllą „Samych swoich”. U Smarzowskiego czas powojenny to nie okres odbudowy, lecz bratobójczej walki, zezwierzęcenia i łamania kręgosłupów. „Róża”zachwyca nie tylko bezkompromisowością. Film Smarzowskiego to również niezwykle sugestywne kreacje aktorskie Marcina Dorocińskiego i Agaty Kuleszy, którzy wspięli się na wyżyny.
Czy po koszmarze, jakim jest wojna, uczucie między dwojgiem ludzi jest w ogóle możliwe? Na to pytanie polska literatura i kino próbowały dać odpowiedź setki razy jeszcze przez kilkadziesiąt lat po zakończeniu konfliktu. Do tej kwestii wrócił również Smarzowski w swoim najnowszym filmie. Jednak jest pierwszym, który zrobił to w tak bezkompromisowy i odważny sposób. Żaden z polskich reżyserów robiąc film o tematyce okołowojennej nigdy nie zbliżył się choćby na kilometr do wizji, jaką roztacza przed widzami autor „Róży”. A wizja ta to najprawdziwsze piekło, obrazy tak drastyczne i wbijające w fotel, że po seansie będziecie dochodzić do siebie jeszcze długo.
"'katyń " tofilm polskiego reżysera,Andrzeja Wajdy - zdobywcy Oskara.Obejrzałam go w szkole w zeszłym tygodniu i uważam,że film był bardzo wzruszający.Była tam dobra obsada m.in. Jan Englert,Danuta Stenka,Andrzej Chyra,Artur Żmijewski,Maja Ostaszewska,Paweł Małaszyński i Magdalena Cielecka. Film opowiada o losach polskich oficerów,którzy zginęli w lasach katyńskich oraz losach ich rodzin,które zostają rozłączone na zawsze,o brutalnej prawdzie o katyńskiej zbrodni.Bohaterami są tu tu także kobiety,które czekają na powrót swoich synów,braci,ojców i mężów - każdego dnia głęboko wierząc,że wrócą.Dla reżysera Andrzeja Wajdy temat Katynia był szczególnie ważny,gdyż jego ojciec był oficerem Wojska Polskiego ,który został zamordowany przez Sowietów w Katyniu w 1940 roku.Na końcu filmu jest najbardziej przejmujący i tragiczny obraz,gdzie polscy oficerowie są wywiezieni do lasu,rozstrzelani i masowo pochowani.To wydarzenie ukazuje brak litości dla Polaków i ogrom okrucieństwa.Film ten kierowany jest do młodych ludzi,którym Wajda chciał uświadomic ilu ludzi musiało zginąc,byśmy teraz mogli życ w wolnej Polsce i jak tragiczne były losy żołnierzy i ich rodzin.Moim zdaniem film ten trzeba koniecznie zobaczyc,gdyż przedstawia ważne fakty historyczne,ukazuje prawdę o kłamstwie katyńskim.Oddaje hołd zamordowanym tam ludziom.Filmwarto obejrzec szczególnie teraz w 70 rocznicę zbrodnii katyńskiej,gdzie wydarzyła się kolejna tragedia - zginęło 96 osób w katastrofie samolotu prezydenckiego,które chciały uczcic śmierc ofiar w Katyniu w tę rocznicę.To wielka tragedia dla nas wszystkich.
Próbuję przypomnieć sobie, kiedy ostatnio po obejrzanym filmie czułem się tak rozbity.O „Róży” Wojciecha Smarzowskiego będę myślał przez następne kilka tygodni.
„Róża” jest w zasadzie prostą opowieścią o miłości dwojga dojrzałych, ciężko doświadczonych przez los ludzi. Koniec wojny, przełom lat 45/46. On jest uczestnikiem Powstania Warszawskiego, który po zakończeniu wojny postanawia się nie ujawniać. Wyrusza na Mazury i zatrzymuje się u wdowy. Ona próbuje samotnie prowadzić gospodarstwo na Ziemiach Odzyskanych, jednak potrzebuje do tego pomocy. Mężczyzna zostaje, z czasem nieznajomi ludzie stają się sobie coraz bardziej bliżsi, rodzi się między nimi więź. Historia, jakich w kinie wiele. Jednak tych dwoje z góry skazanych jest na porażkę. Wojna, mimo że oficjalnie zakończona, dla nich wciąż trwa. Inni są tylko wrogowie, metody pozostają te same. Mazurski azyl okazuje się pandemonium.
Film otwiera makabryczna scena gwałtu, po którym chwilę później następuje egzekucja. To jedynie niewinna zapowiedź tego, czego będziemy świadkami. Wojna Smarzowskiego jest czymś tak niewyobrażalnie ohydnym i zwyrodniałym, że próżno szukać podobnych obrazów w naszym kinie. „Róża” to pierwsza produkcja, która w tak bezceremonialny sposób ukazuje koszmar, jakiego doświadczyli cywile, przede wszystkim kobiety, najpierw z rąk Niemców, później Rosjan i Polaków. Smarzowski niszczy nasze dobre samopoczucie – podczas wojny nie istnieje prosty podział na dobrych i złych. Tutaj każdy ma brudne ręce, czy nam się to podoba, czy nie. Z tego punktu widzenia „Róża” to bardzo istotny głos w dyskusji o naszej wstydliwej historii, którą wielu wolałoby przemilczeć.
Reżyser równie brutalnie rozprawia się z głęboko zakorzenionym w zbiorowej świadomości sielskim klimatem Ziem Odzyskanych, utrwalonym w popkulturze choćby przez filmy Chęcińskiego. Mazury nie mają nic wspólnego z idyllą „Samych swoich”. U Smarzowskiego czas powojenny to nie okres odbudowy, lecz bratobójczej walki, zezwierzęcenia i łamania kręgosłupów. „Róża”zachwyca nie tylko bezkompromisowością. Film Smarzowskiego to również niezwykle sugestywne kreacje aktorskie Marcina Dorocińskiego i Agaty Kuleszy, którzy wspięli się na wyżyny.
Czy po koszmarze, jakim jest wojna, uczucie między dwojgiem ludzi jest w ogóle możliwe? Na to pytanie polska literatura i kino próbowały dać odpowiedź setki razy jeszcze przez kilkadziesiąt lat po zakończeniu konfliktu. Do tej kwestii wrócił również Smarzowski w swoim najnowszym filmie. Jednak jest pierwszym, który zrobił to w tak bezkompromisowy i odważny sposób. Żaden z polskich reżyserów robiąc film o tematyce okołowojennej nigdy nie zbliżył się choćby na kilometr do wizji, jaką roztacza przed widzami autor „Róży”. A wizja ta to najprawdziwsze piekło, obrazy tak drastyczne i wbijające w fotel, że po seansie będziecie dochodzić do siebie jeszcze długo.