Moim kolejnym doświadczeniem w ramach programu edukacji filmowej, był francuski obraz zatytułowany „Pan od muzyki”. Film ten jako debiut reżyserski Christophera Barratiera, okazał się debiutem znakomitym. Przedstawia czasy powojenne, czyli okres bardzo trudny dla dzieci i młodzieży. Akcja rozgrywa się w jednym z francuskich domów poprawczych. Głównym bohaterem obrazu nie był nikt z aktorów. Najważniejszą rolę odgrywała muzyka. To ona sprawiała, że film stawał się coraz ciekawszy i z każdą chwilą jeszcze bardziej wzruszający. Muzyka była niewątpliwie najważniejszym bohaterem, choć w tytule pełniła funkcję tylko przydawki. Znakomicie dobrane utwory trafnie ilustrowały opowiadanie, świetnie przekazywały treść.
Bardzo ważną postacią, był również nauczyciel, samotny wychowawca, który mimo niesprzyjających mu warunków decyduje się na pracę w ośrodku. Nie przeraża go szalenie wymagający dyrektor ani bardzo trudne do opanowania dzieci. Pracuje tam z własnej woli. Dopiero, gdy zauważa, że jego metody wychowawcze zawodzą, próbuje przemówić do swoich uczniów muzyką. I wtedy odnosi sukces. Zyskuje sympatię wychowanków. Już tylko jeden wróg stoi mu na drodze – dyrektor. On pozostaje nieugięty i nie toleruje sposobu postępowania Mathieu’a. Uważa, że dla nieznośnych chuliganów nie można mieć litości. I właśnie przez to uczniowie go nienawidzą. Wydaje mi się, że młodzi aktorzy stanęli na wysokości zadania. Byli bardzo przekonujący w roli młodocianych przestępców. Rzadko się zdarza, żeby dzieci tak dobrze wczuły się w swoją rolę. Do Gerarda Jugnota, czyli „pana od muzyki”, również nie mam żadnych zastrzeżeń. Uważam, że bardzo dobrze zagrał nauczyciela. Przemówił do mnie jako człowiek, któremu leży na sercu dobro wychowanków.
Film ten jest niewątpliwie utworem o charakterze parenetycznym, ponieważ ukazuje wzór osobowy wychowawcy. W tamtych czasach rzadko zdarzał się, jak opowiadają moi dziadkowie, sympatyczny, ale jednocześnie stanowczy nauczyciel. Bardziej „pasującą” do tego okresu postacią wydaje się dyrektor, jednak dzieciom nie odpowiadają takie zasady i wolą kogoś, kto będzie dla nich milszy. Wytrwałość Mathieu’a, mądre postępowanie i upór pozwalają mu osiągnąć zamierzone cele. Złotym środkiem okazuje się muzyka. Muzyka czyni go wrażliwym i otwartym na świat, a tym samym na swoich uczniów. To ona pomaga mu zjednać i zrozumieć młodzież, z którą pracuje.
Mnie ta muzyka też przekonuje i pozytywnie nastawia mnie do świata. Będę do niej wracać.
Moim kolejnym doświadczeniem w ramach programu edukacji filmowej, był francuski obraz zatytułowany „Pan od muzyki”. Film ten jako debiut reżyserski Christophera Barratiera, okazał się debiutem znakomitym. Przedstawia czasy powojenne, czyli okres bardzo trudny dla dzieci i młodzieży. Akcja rozgrywa się w jednym z francuskich domów poprawczych. Głównym bohaterem obrazu nie był nikt z aktorów. Najważniejszą rolę odgrywała muzyka. To ona sprawiała, że film stawał się coraz ciekawszy i z każdą chwilą jeszcze bardziej wzruszający. Muzyka była niewątpliwie najważniejszym bohaterem, choć w tytule pełniła funkcję tylko przydawki. Znakomicie dobrane utwory trafnie ilustrowały opowiadanie, świetnie przekazywały treść.
Bardzo ważną postacią, był również nauczyciel, samotny wychowawca, który mimo niesprzyjających mu warunków decyduje się na pracę w ośrodku. Nie przeraża go szalenie wymagający dyrektor ani bardzo trudne do opanowania dzieci. Pracuje tam z własnej woli. Dopiero, gdy zauważa, że jego metody wychowawcze zawodzą, próbuje przemówić do swoich uczniów muzyką. I wtedy odnosi sukces. Zyskuje sympatię wychowanków. Już tylko jeden wróg stoi mu na drodze – dyrektor. On pozostaje nieugięty i nie toleruje sposobu postępowania Mathieu’a. Uważa, że dla nieznośnych chuliganów nie można mieć litości. I właśnie przez to uczniowie go nienawidzą. Wydaje mi się, że młodzi aktorzy stanęli na wysokości zadania. Byli bardzo przekonujący w roli młodocianych przestępców. Rzadko się zdarza, żeby dzieci tak dobrze wczuły się w swoją rolę. Do Gerarda Jugnota, czyli „pana od muzyki”, również nie mam żadnych zastrzeżeń. Uważam, że bardzo dobrze zagrał nauczyciela. Przemówił do mnie jako człowiek, któremu leży na sercu dobro wychowanków.
Film ten jest niewątpliwie utworem o charakterze parenetycznym, ponieważ ukazuje wzór osobowy wychowawcy. W tamtych czasach rzadko zdarzał się, jak opowiadają moi dziadkowie, sympatyczny, ale jednocześnie stanowczy nauczyciel. Bardziej „pasującą” do tego okresu postacią wydaje się dyrektor, jednak dzieciom nie odpowiadają takie zasady i wolą kogoś, kto będzie dla nich milszy. Wytrwałość Mathieu’a, mądre postępowanie i upór pozwalają mu osiągnąć zamierzone cele. Złotym środkiem okazuje się muzyka. Muzyka czyni go wrażliwym i otwartym na świat, a tym samym na swoich uczniów. To ona pomaga mu zjednać i zrozumieć młodzież, z którą pracuje.
Mnie ta muzyka też przekonuje i pozytywnie nastawia mnie do świata. Będę do niej wracać.