Sięgając po dzieło początkującej pisarki Beccy Filzpatrick pt. „Szeptem”, nie byłam pewna, czy danie kredytu zaufania pisarce, o której pierwszy raz w życiu słyszę jest dobrym pomysłem. Teraz wiem, że tak!
Historia przeznaczona jest dla nastolatków, co zdecydowanie widać. Bohaterką jest 16-letnia Nora Grey. Ot zwyczajna dziewczyna, której pełno w większość książek. Nie wyróżnia się niczym specjalnym, aż do momentu kiedy spotyka tajemniczego Patcha. Jak można się domyślić Patch, od razu zainteresował się Norą. Gdyby książka opowiadała tylko o tym odłożyłabym ją po pięciu minutach. Co się zmieniło? A to, iż Patch okazuje się nie być zwyczajnym chłopakiem, właściwie w połowie książki dowiadujemy się, że jest upadłym aniołem, a Nora jest atakowana przez tajemniczego zabójcę. Lekki wątek kryminalny, zły chłopak i nastolatka jest kombinacją, która po prostu musiała być strzałem w dziesiątkę, czego dowodem jest rosnąca popularność autorki. Dodam jeszcze, że zapoczątkowany przez nią wątek upadłych aniołów zdobywa coraz większą sławę. Być może wyprze wreszcie wampiry, o których jest, co druga książka w księgarniach?
Jeśli chodzi o fabułę autorka doskonale przedstawiła zagadkę pochodzenia Patcha, ze strony na strony dowiadywaliśmy się czegoś na jego temat, a równocześnie nie tyle, byśmy mieli go dosyć. Jest on zdecydowanie najbardziej pozytywną i wyrazistą postacią w całej książce. Osobiście uważam, że większość osób, którym swoją drogą książkę poleciłam, nie przeczytałby jej gdyby nie ten bohater. Jeszcze parę słów na temat wątku kryminalnego – na pewno wyróżnia się wśród książek, nie wiele autorów decyduje się na dość oryginalne połączenie (zabójca, upadły anioł, w tle wątek miłosny i jeszcze dorastanie!).
Będąc szczera muszę przyznać, że postacie mogłyby być lepiej opisane. Jedynie Patch naprawdę przypadł mi do gust. Nora Grey, mimo, że jest główną bohaterką, ani specjalnie nie przypadła mi go gustu, ani nie sprawiła, że czekam z utęsknieniem na jej kolejne przygody. Może, dlatego, że brakuje jej swojej własnej osobowości? Jest zwyczajna, aż do bólu. Jej znajomi mają więcej dynamiczności niż ona, przynajmniej ja, jako czytelnik czułam do nich sympatię, złość, ale na pewno nie obojętność. Mam nadzieję, że w drugiej części Nora pokaże „pazur”.
Ze swojej strony mogłabym jeszcze dodać, że w książce nie ma wielu opisów, więc jeśli ktoś chciałby poczytać o dokładnie jak, co wyglądało, to raczej się zawiedzie. Autorka skupiła się na akcji, co widać. Całkiem nieźle próbowała to wyważyć i uważam, że była bliska idealnego połączenia.
Okładka przykuwa wzrok i to może powiedzieć każdy. Wiele osób zaciekawiona nią może przejrzeć prolog, który ciekawie się zaczyna, równocześnie nie nużąc czytelnika. Niewielu autorom to się udaje!
Podsumowując moim zdaniem książka „Szeptem” Beccy Filzpatrick, jest przykładem literatury dla młodzieży, która jest na tyle dobra, że nawet bardziej wymagający czytelnik uzna ją za ciekawą. Mogę zabawić się w tej chwili we wróżbitkę i śmiało powiedzieć, że jeśli poczekamy jakieś pół roku rozpocznie się era upadłych aniołów. Inni pisarze podchwycą dobry wątek i wrzucą swoje trzy grosze. Przykładem może być niedawno wydana książka „Upadli”. Cóż, czekam na dalsze propozycje o podobnej tematyce
Sięgając po dzieło początkującej pisarki Beccy Filzpatrick pt. „Szeptem”, nie byłam pewna, czy danie kredytu zaufania pisarce, o której pierwszy raz w życiu słyszę jest dobrym pomysłem. Teraz wiem, że tak!
Historia przeznaczona jest dla nastolatków, co zdecydowanie widać. Bohaterką jest 16-letnia Nora Grey. Ot zwyczajna dziewczyna, której pełno w większość książek. Nie wyróżnia się niczym specjalnym, aż do momentu kiedy spotyka tajemniczego Patcha. Jak można się domyślić Patch, od razu zainteresował się Norą. Gdyby książka opowiadała tylko o tym odłożyłabym ją po pięciu minutach. Co się zmieniło? A to, iż Patch okazuje się nie być zwyczajnym chłopakiem, właściwie w połowie książki dowiadujemy się, że jest upadłym aniołem, a Nora jest atakowana przez tajemniczego zabójcę. Lekki wątek kryminalny, zły chłopak i nastolatka jest kombinacją, która po prostu musiała być strzałem w dziesiątkę, czego dowodem jest rosnąca popularność autorki. Dodam jeszcze, że zapoczątkowany przez nią wątek upadłych aniołów zdobywa coraz większą sławę. Być może wyprze wreszcie wampiry, o których jest, co druga książka w księgarniach?
Jeśli chodzi o fabułę autorka doskonale przedstawiła zagadkę pochodzenia Patcha, ze strony na strony dowiadywaliśmy się czegoś na jego temat, a równocześnie nie tyle, byśmy mieli go dosyć. Jest on zdecydowanie najbardziej pozytywną i wyrazistą postacią w całej książce. Osobiście uważam, że większość osób, którym swoją drogą książkę poleciłam, nie przeczytałby jej gdyby nie ten bohater. Jeszcze parę słów na temat wątku kryminalnego – na pewno wyróżnia się wśród książek, nie wiele autorów decyduje się na dość oryginalne połączenie (zabójca, upadły anioł, w tle wątek miłosny i jeszcze dorastanie!).
Będąc szczera muszę przyznać, że postacie mogłyby być lepiej opisane. Jedynie Patch naprawdę przypadł mi do gust. Nora Grey, mimo, że jest główną bohaterką, ani specjalnie nie przypadła mi go gustu, ani nie sprawiła, że czekam z utęsknieniem na jej kolejne przygody. Może, dlatego, że brakuje jej swojej własnej osobowości? Jest zwyczajna, aż do bólu. Jej znajomi mają więcej dynamiczności niż ona, przynajmniej ja, jako czytelnik czułam do nich sympatię, złość, ale na pewno nie obojętność. Mam nadzieję, że w drugiej części Nora pokaże „pazur”.
Ze swojej strony mogłabym jeszcze dodać, że w książce nie ma wielu opisów, więc jeśli ktoś chciałby poczytać o dokładnie jak, co wyglądało, to raczej się zawiedzie. Autorka skupiła się na akcji, co widać. Całkiem nieźle próbowała to wyważyć i uważam, że była bliska idealnego połączenia.
Okładka przykuwa wzrok i to może powiedzieć każdy. Wiele osób zaciekawiona nią może przejrzeć prolog, który ciekawie się zaczyna, równocześnie nie nużąc czytelnika. Niewielu autorom to się udaje!
Podsumowując moim zdaniem książka „Szeptem” Beccy Filzpatrick, jest przykładem literatury dla młodzieży, która jest na tyle dobra, że nawet bardziej wymagający czytelnik uzna ją za ciekawą. Mogę zabawić się w tej chwili we wróżbitkę i śmiało powiedzieć, że jeśli poczekamy jakieś pół roku rozpocznie się era upadłych aniołów. Inni pisarze podchwycą dobry wątek i wrzucą swoje trzy grosze. Przykładem może być niedawno wydana książka „Upadli”. Cóż, czekam na dalsze propozycje o podobnej tematyce