Dnia 9 lutego 2007r. wybralismy sie z klasą do Teatru im.Aleksandra Fredry w Gnieźnie. Miałam tam okazję obejrzeć spektakl pt. "Opowieść Wigilijna" będący inscenizacją opowiadania Charles'a Dickensa. Reżyserem przedstawienia byla Jolanta Skawina. W sztuce wystepowali: Scrooge- Michał Frydrych, Bob Cratchit- Marek Fludra, Fred- Bogdan Ferenc, duch Marley'a- Wojciech Siedlecki, Tim- Maciej Wojtaszak. Uważam, iż aktorzy bardzo dobrze wcielili się w swoje role. Najbardziej podobały mi sie postacie duchów, ktore z całą pewnością nie były łatwe do odegrania. Zachwyt widzów wywołała także gra aktorska dzieci, które znakomicie oddały niewinny charakrer postaci. Było to przedstawienie tradycyjne, bez podziału na akty. Scenografia była dobrze zrobiona, jednak nie tak dobrze przemyślana. Bowiem przez cały czas spektakl akcja rozgrywała się w jednym miejscu, co wprowadziło brak większego zainteresowania nią. Szczególną uwagę natomiast należało zwrócić na efekty specjalne, których było wiele i wszystkie równie pomysłowe. Także muzyka skomponowana przez Mariusza Matuszewskiego jak i choreografia, którą zajmował się Juliusz Stańda były bardzo dobre i wprowadziły odpowiedni nastrój. Stroje aktorów natomiast doskonale oddawały klimat tamtych czasów. Różnica między dziełem literackim a spektaklem jest taka, iż w książce jest więcej ukazanych miejsc. To sprawia, że akcja wydaje się żywsza. Jednak obydwa dzieła mają to samo przesłanie "Pieniądze to nie wszystko". Pomaga to w uświadomieniu, iż żeby byc szczęśliwym, nie wystarczy mieć pełno forsy. Więc choć może się wydawać, że tematyka Świąt Bożego Narodzenia to przedstawienie dla młodych widzów, nie zrozumieli oni tych ważnych związków. Przestraszyły ich także duchy oraz taniec rabusiów. Starsza publiczność wydawała się średnio zainteresowana, jednak może był to efekt przerabiania wcześniej tej lektury. Osobiście przedstawienie mi sie podobało, ponieważ była ciekawa choreografia i wiele efektów specjalnych, jak wynurzanie się ducha z kominka pełnego dymu. Choć nie ukrywam, że gdybym nie czytała wcześniej tej książki, byłabym bardziej zainteresowana.
W październiku 2001 r. Tadeusz Różewicz ukończył 80 lat. Od dawna jest wymieniany w gronie najwybitniejszych poetów współczesnych, w 2000 roku odebrał Wielką Nagrodę Fundacji Kultury, a także prestiżową literacką nagrodę Nike. Jego teatralny debiut – „Kartoteka” zdarzył się ponad 40 lat temu i wciąż stanowi wyzwanie dla reżyserów. Ten wzorcowy dramat otwarty, uzupełniany przez samego autora o rozmaite obrazy i sceny pojawił się na bydgoskiej scenie po raz pierwszy. 10 listopada 2001 r. miałam okazję obejrzeć wspaniały spektakl „Kartoteka” w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Reżyserią i scenografią zajął się Krzysztof Galos, a całość przedstawienia trwała 90 minut. Różewiczowska sztuka jest jednym z najważniejszych dramatów w powojennych dziejach sceny polskiej. W postać głównego bohatera, pozwalającego aby sytuacje i ludzie wciąż rozbijali jego kruchy świat pozbawiony wewnętrznej równowagi, wcielił się Marek Urbański. „Kartoteka” to ułożona z luźnych epizodów historia bohatera, typowego Polaka, w wieku średnim, na doświadczenia którego składa się czas wojny i totalitaryzmu. Sztuka została poszerzona o próbę analizy biografii duchowej bohatera, o jego relacje z ludźmi, pojawiających się w jego życiu. W role drugoplanowe zagrali między innymi: Anna Bonna – sekretarka, Waldemar Czyszak – wujek i parlamentarzysta, Alicja Mozga – matka, Piotr Siciński – dziennikarz, Małgorzata Witkowska – Olga, oraz Mieczysław Franaszek, Paweł Gilewski, Wojciech Kalwat, Karolina Liminowicz, Adam Łoniewski i Małgorzata Trofimiuk. Spektakl teatralny „Kartoteka” reżyserii Krzysztofa Galosa, a książka Tadeusza Różewicza nieco się różnią. Zmianą jaką wprowadził scenograf było przede wszystkim pomieszanie scen. Jednak oglądając przedstawienie lepiej poznajemy głównego bohatera. Jest bardziej ludzki i ukazuje swoje uczucia. Książka pozwala nam zaznajomić się z przemyśleniami, dylematami, walką wewnętrzną postaci pozostawiając wiele naszej wyobraźni, a dzięki spektaklowi nasz odbiór jest bogatszy, wsparty o kreacje aktorskie i ciekawą scenografię.
Dnia 9 lutego 2007r. wybralismy sie z klasą do Teatru im.Aleksandra Fredry w Gnieźnie. Miałam tam okazję obejrzeć spektakl pt. "Opowieść Wigilijna" będący inscenizacją opowiadania Charles'a Dickensa.
Reżyserem przedstawienia byla Jolanta Skawina. W sztuce wystepowali: Scrooge- Michał Frydrych, Bob Cratchit- Marek Fludra, Fred- Bogdan Ferenc, duch Marley'a- Wojciech Siedlecki, Tim- Maciej Wojtaszak.
Uważam, iż aktorzy bardzo dobrze wcielili się w swoje role. Najbardziej podobały mi sie postacie duchów, ktore z całą pewnością nie były łatwe do odegrania. Zachwyt widzów wywołała także gra aktorska dzieci, które znakomicie oddały niewinny charakrer postaci.
Było to przedstawienie tradycyjne, bez podziału na akty. Scenografia była dobrze zrobiona, jednak nie tak dobrze przemyślana. Bowiem przez cały czas spektakl akcja rozgrywała się w jednym miejscu, co wprowadziło brak większego zainteresowania nią. Szczególną uwagę natomiast należało zwrócić na efekty specjalne, których było wiele i wszystkie równie pomysłowe.
Także muzyka skomponowana przez Mariusza Matuszewskiego jak i choreografia, którą zajmował się Juliusz Stańda były bardzo dobre i wprowadziły odpowiedni nastrój. Stroje aktorów natomiast doskonale oddawały klimat tamtych czasów.
Różnica między dziełem literackim a spektaklem jest taka, iż w książce jest więcej ukazanych miejsc. To sprawia, że akcja wydaje się żywsza. Jednak obydwa dzieła mają to samo przesłanie "Pieniądze to nie wszystko". Pomaga to w uświadomieniu, iż żeby byc szczęśliwym, nie wystarczy mieć pełno forsy.
Więc choć może się wydawać, że tematyka Świąt Bożego Narodzenia to przedstawienie dla młodych widzów, nie zrozumieli oni tych ważnych związków. Przestraszyły ich także duchy oraz taniec rabusiów. Starsza publiczność wydawała się średnio zainteresowana, jednak może był to efekt przerabiania wcześniej tej lektury.
Osobiście przedstawienie mi sie podobało, ponieważ była ciekawa choreografia i wiele efektów specjalnych, jak wynurzanie się ducha z kominka pełnego dymu. Choć nie ukrywam, że gdybym nie czytała wcześniej tej książki, byłabym bardziej zainteresowana.
W październiku 2001 r. Tadeusz Różewicz ukończył 80 lat. Od dawna jest wymieniany w gronie najwybitniejszych poetów współczesnych, w 2000 roku odebrał Wielką Nagrodę Fundacji Kultury, a także prestiżową literacką nagrodę Nike. Jego teatralny debiut – „Kartoteka” zdarzył się ponad 40 lat temu i wciąż stanowi wyzwanie dla reżyserów. Ten wzorcowy dramat otwarty, uzupełniany przez samego autora o rozmaite obrazy i sceny pojawił się na bydgoskiej scenie po raz pierwszy.
10 listopada 2001 r. miałam okazję obejrzeć wspaniały spektakl „Kartoteka” w Teatrze Polskim w Bydgoszczy.
Reżyserią i scenografią zajął się Krzysztof Galos, a całość przedstawienia trwała 90 minut. Różewiczowska sztuka jest jednym z najważniejszych dramatów w powojennych dziejach sceny polskiej. W postać głównego bohatera, pozwalającego aby sytuacje i ludzie wciąż rozbijali jego kruchy świat pozbawiony wewnętrznej równowagi, wcielił się Marek Urbański.
„Kartoteka” to ułożona z luźnych epizodów historia bohatera, typowego Polaka, w wieku średnim, na doświadczenia którego składa się czas wojny i totalitaryzmu. Sztuka została poszerzona o próbę analizy biografii duchowej bohatera, o jego relacje z ludźmi, pojawiających się w jego życiu.
W role drugoplanowe zagrali między innymi: Anna Bonna – sekretarka, Waldemar Czyszak – wujek i parlamentarzysta, Alicja Mozga – matka, Piotr Siciński – dziennikarz, Małgorzata Witkowska – Olga, oraz Mieczysław Franaszek, Paweł Gilewski, Wojciech Kalwat, Karolina Liminowicz, Adam Łoniewski i Małgorzata Trofimiuk.
Spektakl teatralny „Kartoteka” reżyserii Krzysztofa Galosa, a książka Tadeusza Różewicza nieco się różnią. Zmianą jaką wprowadził scenograf było przede wszystkim pomieszanie scen. Jednak oglądając przedstawienie lepiej poznajemy głównego bohatera. Jest bardziej ludzki i ukazuje swoje uczucia. Książka pozwala nam zaznajomić się z przemyśleniami, dylematami, walką wewnętrzną postaci pozostawiając wiele naszej wyobraźni, a dzięki spektaklowi nasz odbiór jest bogatszy, wsparty o kreacje aktorskie i ciekawą scenografię.