Pokuta (Atonement) Czołówka O filmie Zdjęcia Wideo Recenzje Forum Autor: Artur Cichmiński, Stopklatka.pl, 27 listopada 2007 Skrzywdzona miłość
Reżyser Joe Wright bardzo pozytywnie przedstawił się kinowej publiczności udaną, kolejną już, adaptacją książki autorstwa Jane Austen "Duma i uprzedzenie". Swoim następnym obrazem Wright ponownie powraca do tematyki miłosnej, zanurzając się w uczuciowe meandry, służące w tym przypadku do wykreowania nietuzinkowego, aczkolwiek utrzymanego w klasycznej formule, melodramatu. "Pokuta" jest filmem zajmującym i ciekawie opowiedzianym. To przejmująca historia o niespełnionej, brutalnie przerwanej, szalonej miłości, która mimo swego rodzaju wyegzaltowania, pozostaje wciąż wiarygodna.
"Pokuta" ma kapitalny początek. Początkowej partii filmu towarzyszy specyficzny narracyjny zabieg, nazwijmy to "cofnięcia". Jedno zdarzenie, niespodziewanie jest powtarzane raz jeszcze, tylko z innego punktu widzenia. Metoda ta jest tutaj kluczowa, ponieważ w obrazie Wrighta mamy do czynienia z różną interpretacją pewnych wydarzeń, co w konsekwencji ma brzemienny skutek na losy jego bohaterów. A zaczyna się wszystko niewinnie, wręcz przewrotnie komediowo. Pierwsze otwarcie jest tutaj swoistym i barwnym preludium do reszty już raczej ponurej fabuły. Jawi się ono jako pełne werwy oraz inscenizacyjnego polotu z domieszką czarnego humoru, pasjonujące wprowadzenie. Tym bardziej boleśnie uderza dramat, który rozgrywa się potem. Kiedy kilkunastoletnia, obdarzona literacką wyobraźnią i talentem Briony fałszywie oskarża Robbiego, zakochanego z wzajemnością w jej starszej siostrze Cecili, przyjaciela rodziny, wypadki są łatwe do przewidzenia. Dwojgu kochankom zostaje odebrana jakakolwiek przyszłość i szansa na szczęście. Niedługo potem wybucha II wojna światowa, która jeszcze bardziej potęguję rozłąkę tragicznej pary.
Dramat, który staje się udziałem głupiutkiej dziewczynki, to także jej osobiste piętno. Pokuta odnosi się przede wszystkim do jej osoby. Jeden, podyktowany złymi emocjami gest, decyduje o losach grupy osób, co dla Briony stanie się przekleństwem już na całe życie. Sprawiła ona, że rodzące się gorące uczucie w efekcie nie dostało szansy spełnienia, chociaż samo w sobie nigdy nie wygasło. Powstała rana, która miała się nigdy nie zagoić. W ten sposób Wright przedstawia swoją historię, która przestaje być namiętnym romansem, a staje się smutnym obrazem o straconej przyszłości. Wreszcie jest to też film wskazujący, jak zgubną i niszczycielską siłą może być miłość, co akurat nie jest kwestią szczególnie odkrywczą. Jednak reżyser, umiejętnie waży tony, nie zapędzając się przy tym w ckliwe oraz uproszczone sentencje. Spod jego ręki wyszedł film sugestywny, uzupełniony przepięknymi, ciepłymi zdjęciami autorstwa Seamusa McGarveya.
Tym samym Joe Wright udowodnił swoją reżyserską wprawę i niemałą wrażliwość, co do ujęcia tematu. "Pokuty", co prawda nie można nazwać osiągnięciem, ale to obraz udany i wielu jego fragmentach wręcz porywający. W sumie kino, na które nie powinno się narzekać, ale przyjąć z aprobatą.
Czołówka O filmie Zdjęcia Wideo Recenzje Forum Autor: Artur Cichmiński, Stopklatka.pl, 27 listopada 2007 Skrzywdzona miłość
Reżyser Joe Wright bardzo pozytywnie przedstawił się kinowej publiczności udaną, kolejną już, adaptacją książki autorstwa Jane Austen "Duma i uprzedzenie". Swoim następnym obrazem Wright ponownie powraca do tematyki miłosnej, zanurzając się w uczuciowe meandry, służące w tym przypadku do wykreowania nietuzinkowego, aczkolwiek utrzymanego w klasycznej formule, melodramatu. "Pokuta" jest filmem zajmującym i ciekawie opowiedzianym. To przejmująca historia o niespełnionej, brutalnie przerwanej, szalonej miłości, która mimo swego rodzaju wyegzaltowania, pozostaje wciąż wiarygodna.
"Pokuta" ma kapitalny początek. Początkowej partii filmu towarzyszy specyficzny narracyjny zabieg, nazwijmy to "cofnięcia". Jedno zdarzenie, niespodziewanie jest powtarzane raz jeszcze, tylko z innego punktu widzenia. Metoda ta jest tutaj kluczowa, ponieważ w obrazie Wrighta mamy do czynienia z różną interpretacją pewnych wydarzeń, co w konsekwencji ma brzemienny skutek na losy jego bohaterów. A zaczyna się wszystko niewinnie, wręcz przewrotnie komediowo. Pierwsze otwarcie jest tutaj swoistym i barwnym preludium do reszty już raczej ponurej fabuły. Jawi się ono jako pełne werwy oraz inscenizacyjnego polotu z domieszką czarnego humoru, pasjonujące wprowadzenie. Tym bardziej boleśnie uderza dramat, który rozgrywa się potem. Kiedy kilkunastoletnia, obdarzona literacką wyobraźnią i talentem Briony fałszywie oskarża Robbiego, zakochanego z wzajemnością w jej starszej siostrze Cecili, przyjaciela rodziny, wypadki są łatwe do przewidzenia. Dwojgu kochankom zostaje odebrana jakakolwiek przyszłość i szansa na szczęście. Niedługo potem wybucha II wojna światowa, która jeszcze bardziej potęguję rozłąkę tragicznej pary.
Dramat, który staje się udziałem głupiutkiej dziewczynki, to także jej osobiste piętno. Pokuta odnosi się przede wszystkim do jej osoby. Jeden, podyktowany złymi emocjami gest, decyduje o losach grupy osób, co dla Briony stanie się przekleństwem już na całe życie. Sprawiła ona, że rodzące się gorące uczucie w efekcie nie dostało szansy spełnienia, chociaż samo w sobie nigdy nie wygasło. Powstała rana, która miała się nigdy nie zagoić. W ten sposób Wright przedstawia swoją historię, która przestaje być namiętnym romansem, a staje się smutnym obrazem o straconej przyszłości. Wreszcie jest to też film wskazujący, jak zgubną i niszczycielską siłą może być miłość, co akurat nie jest kwestią szczególnie odkrywczą. Jednak reżyser, umiejętnie waży tony, nie zapędzając się przy tym w ckliwe oraz uproszczone sentencje. Spod jego ręki wyszedł film sugestywny, uzupełniony przepięknymi, ciepłymi zdjęciami autorstwa Seamusa McGarveya.
Tym samym Joe Wright udowodnił swoją reżyserską wprawę i niemałą wrażliwość, co do ujęcia tematu. "Pokuty", co prawda nie można nazwać osiągnięciem, ale to obraz udany i wielu jego fragmentach wręcz porywający. W sumie kino, na które nie powinno się narzekać, ale przyjąć z aprobatą.
Mam Ndzieję ze pomogłem :D