Napisz recenzje filmu miasto 44. Proszę tak aby weszło na strone a5
natalka652
"To się nie da opisać! To trzeba przeżyć" Niektórzy z nich mówią jednak, że film o Powstaniu, w którym znajdą się krytykowane sceny, wypaczy historyczną prawdę: – Jeśli nawet były ekscesy, one były nieznaczne i rzadkie. Podczas gdy film pokazuje to tak, że widz może je upowszechnić na całe powstanie. To niebezpieczne – mówią powstańcy.
Z ich słów przebija obawa, że “ich prawda” liczy się coraz mniej – nie słuchają jej media, nie rozumie jej młody widz, który woli oglądać “seks, krew i sensację”. Mówiąc otwarcie o tym, że jest ich coraz mniej, obawiają się o to, jak zostaną zapamiętane wydarzenia, w których to oni brali udział. Dlatego wciąż liczą, że uda im się wynegocjować scenariuszowe poprawki.
Gdy pytam ich o to, co zrobią, jeśli ostatecznie film ukaże się w takiej postaci, która ich nie zadowoli, słyszę: – Proszę pana, będzie jak będzie. My jesteśmy w tym wieku, że musimy po prostu się dostosować do współczesności. Jeśli współczesna publiczność jest pełna uznania dla twórcy, to ja nie mam zastrzeżeń. Każde pokolenie ma swój punkt widzenia na historię, sprawy społeczne, w ogóle na życie. Protestować nie będę – mówi ppłk. Edmund Baranowski.
Nie kryją jednak żalu: – Chcielibyśmy, żeby ten film rzeczywiście przedstawiał to, co myśmy robili, żebyśmy mogli jeszcze raz poczuć tamtą atmosferę – wspomina ktoś. Jeden z kombatantów komentuje jednak: – Ja nie widziałem jeszcze żadnego filmu, który choć w części uchwyciłby tę radość, tę atmosferę, która panował w kwaterze “Zośki” 1 sierpnia. To się nie da, po prostu to się nie da opisać! To trzeba przeżyć – mówi siedzący naprzeciwko mnie starszy pan.
Choć ich słowa robią ogromne wrażenie, trudno mi chwilami uciec od myśli, że chyba nie ma takiej wersji scenariusza, która mogłaby w pełni sprostać oczekiwaniom nawet tych kilku osób siedzących ze mną w pokoju. A co dopiero wszystkich powstańców. Każdy ma nieco inne oczekiwania, każdy życzyłby sobie, żeby w scenariuszu podkreślono jakiś inny aspekt sierpniowego zrywu.
Z wywiadów z reżyserem wynika zresztą niezbicie, że ma on pełną świadomość faktu, iż jego autorskie spojrzenie na Powstanie nie wszystkim się spodoba. Porywając się na tak monumentalny temat, który od lat wzbudza ogromne emocje, trzeba mieć ogromnie dużo odwagi. Ale należy też liczyć się z głosami krytyki. Miejmy jednak nadzieję, że gdy w końcu film osiągnie swoją ostateczną wersję i wejdzie na ekrany, to nie uczestnicy Powstania Warszawskiego będą najbardziej zawiedzeni tym, co zobaczą. mi sie zmieściło ale ja pisze małymi literkami.
Niektórzy z nich mówią jednak, że film o Powstaniu, w którym znajdą się krytykowane sceny, wypaczy historyczną prawdę: – Jeśli nawet były ekscesy, one były nieznaczne i rzadkie. Podczas gdy film pokazuje to tak, że widz może je upowszechnić na całe powstanie. To niebezpieczne – mówią powstańcy.
Z ich słów przebija obawa, że “ich prawda” liczy się coraz mniej – nie słuchają jej media, nie rozumie jej młody widz, który woli oglądać “seks, krew i sensację”. Mówiąc otwarcie o tym, że jest ich coraz mniej, obawiają się o to, jak zostaną zapamiętane wydarzenia, w których to oni brali udział. Dlatego wciąż liczą, że uda im się wynegocjować scenariuszowe poprawki.
Gdy pytam ich o to, co zrobią, jeśli ostatecznie film ukaże się w takiej postaci, która ich nie zadowoli, słyszę: – Proszę pana, będzie jak będzie. My jesteśmy w tym wieku, że musimy po prostu się dostosować do współczesności. Jeśli współczesna publiczność jest pełna uznania dla twórcy, to ja nie mam zastrzeżeń. Każde pokolenie ma swój punkt widzenia na historię, sprawy społeczne, w ogóle na życie. Protestować nie będę – mówi ppłk. Edmund Baranowski.
Nie kryją jednak żalu: – Chcielibyśmy, żeby ten film rzeczywiście przedstawiał to, co myśmy robili, żebyśmy mogli jeszcze raz poczuć tamtą atmosferę – wspomina ktoś. Jeden z kombatantów komentuje jednak: – Ja nie widziałem jeszcze żadnego filmu, który choć w części uchwyciłby tę radość, tę atmosferę, która panował w kwaterze “Zośki” 1 sierpnia. To się nie da, po prostu to się nie da opisać! To trzeba przeżyć – mówi siedzący naprzeciwko mnie starszy pan.
Choć ich słowa robią ogromne wrażenie, trudno mi chwilami uciec od myśli, że chyba nie ma takiej wersji scenariusza, która mogłaby w pełni sprostać oczekiwaniom nawet tych kilku osób siedzących ze mną w pokoju. A co dopiero wszystkich powstańców. Każdy ma nieco inne oczekiwania, każdy życzyłby sobie, żeby w scenariuszu podkreślono jakiś inny aspekt sierpniowego zrywu.
Z wywiadów z reżyserem wynika zresztą niezbicie, że ma on pełną świadomość faktu, iż jego autorskie spojrzenie na Powstanie nie wszystkim się spodoba. Porywając się na tak monumentalny temat, który od lat wzbudza ogromne emocje, trzeba mieć ogromnie dużo odwagi. Ale należy też liczyć się z głosami krytyki. Miejmy jednak nadzieję, że gdy w końcu film osiągnie swoją ostateczną wersję i wejdzie na ekrany, to nie uczestnicy Powstania Warszawskiego będą najbardziej zawiedzeni tym, co zobaczą.
mi sie zmieściło ale ja pisze małymi literkami.