Książka Doroty Terakowskiej jest nie tylko wyciskającą łzy historią, idealnie pasującą do przerobienia na scenariusz telewizyjnego serialu. W swoim drugim planie opowiada bowiem o świecie stwarzanym przez "dziecko gorszego Boga". Na sześćset, siedemset urodzeń trafia się jedno takie. Dziecko z zespołem Downa, syndromem DS. Pieszczotliwie nazywane muminkiem, ale i mongołem, i przygłupem, i poczwarką. Taką właśnie poczwarkę urodziła Ewa, bohaterka nowej książki Doroty Terakowskiej. Niebawem dowiedzieć się miała, że jej Myszka (zdrobnienie od Marysi) jest Darem Boga. Dlaczego Darem Boga? Bo dziecko takie jest podarunkiem, który obdarowany może przyjąć lub odrzucić. Ewa przyjęła ten podarunek, odrzucił go jej mąż Adam. Nie umiał zrozumieć zdania Jana Pawła II: "w osobie upośledzonej odbija się moc i wielkość Boga", nie przyjął do wiadomości sugestii, że dzieci z syndromem DS nazwano Darami Pana, "bo lepiej rozumieją język Boga niż wszyscy uczeni świata razem wzięci". Separując się od "nieudanej" córki i żony, poszukiwał "winnego" rodzinnego dramatu. "Winnym" okazał się on sam.
Książka Doroty Terakowskiej jest nie tylko wyciskającą łzy historią, idealnie pasującą do przerobienia na scenariusz telewizyjnego serialu. W swoim drugim planie opowiada bowiem o świecie stwarzanym przez "dziecko gorszego Boga". Na sześćset, siedemset urodzeń trafia się jedno takie. Dziecko z zespołem Downa, syndromem DS. Pieszczotliwie nazywane muminkiem, ale i mongołem, i przygłupem, i poczwarką. Taką właśnie poczwarkę urodziła Ewa, bohaterka nowej książki Doroty Terakowskiej. Niebawem dowiedzieć się miała, że jej Myszka (zdrobnienie od Marysi) jest Darem Boga.
Dlaczego Darem Boga? Bo dziecko takie jest podarunkiem, który obdarowany może przyjąć lub odrzucić. Ewa przyjęła ten podarunek, odrzucił go jej mąż Adam. Nie umiał zrozumieć zdania Jana Pawła II: "w osobie upośledzonej odbija się moc i wielkość Boga", nie przyjął do wiadomości sugestii, że dzieci z syndromem DS nazwano Darami Pana, "bo lepiej rozumieją język Boga niż wszyscy uczeni świata razem wzięci". Separując się od "nieudanej" córki i żony, poszukiwał "winnego" rodzinnego dramatu. "Winnym" okazał się on sam.