Film „Cosmic Sin” zapowiadany był jako nowa, epicka przygoda science-fiction. W głównych rolach zobaczyliśmy Bruce’a Willisa i Franka Grillo. Obaj panowie angażują się ostatnio przeważnie w mało wymagające filmy klasy co najwyżej B i nic nie zapowiadało, że „Kosmiczny grzech” będzie chciał utrzeć nosa nawet średnio-ambitnym produkcjom z gatunku sci-fi. Spodziewaliśmy się taniego kina akcji z domieszką rozrywki i przyjemnych dla oka efektów specjalnych.
Niestety filmowcom finalnie nie udało się stworzyć lepszego “dzieła” niż bardzo słaby, poprzedni film SF z Willisem – „Anti-Life” (Breach), w którym za scenariusz odpowiadał reżyser „Cosmic Sin” – Edward Drake.
W zasadzie wszystko w filmie “Kosmiczny grzech” zasługuje na krytykę. Fabułę wymyślono na kolanie, ilość dziur logicznych bije rekordy, a kolejne zwroty akcji zdają się być wymyślane bez większego zastanowienia nad ich sensem. Dialogi, poza paroma wyjątkami, są równie jałowe, jak gra aktorska wszystkich aktorów (niestety z Willisem na czele). O budowaniu dramaturgii ciężko mówić, gdyż twórcy potraktowali ten element tak samo po macoszemu, jak i całą resztę. Sceny walk, potyczek między bohaterami konfliktu zrobione są zupełnie bez polotu. Wizualnie w oczy rzuca się nakładanie w postprodukcji błysków na lufy broni, aby zimitować oddawanie strzału. Efekty komputerowe w kilku scenach przypominają filmiki z gier PC sprzed 15 lat. Muzyka chyba najmniej przeszkadza w odbiorze, pomijając jej odtwórstwo, jak chociażby skopiowany niemal jeden do jednego pewien utwór z ostatniego “Mad Maxa” w finałowych scenach.
Coś strasznego…
Jeżeli miałbym na siłę wskazać jakieś pozytywy filmu – wyróżniłbym jedynie fajny wygląd zbroi, czy egzoszkieletu żołnierzy, w którym szczególnie do twarzy jest Willisowi, a także dosłownie kilka one-linerów niskich lotów, które przewijają się w dialogach, powodujących mimowolny uśmiech u widza. I to chyba tyle. Mamy kandydata na jednego z najgorszych filmów roku, nawet w kategorii taniego kina SF klasy Z.
Wyjaśnienie:
Masz na szybko z neta troszkę pozmieniaj i będzie dobrze
Odpowiedź:
Film „Cosmic Sin” zapowiadany był jako nowa, epicka przygoda science-fiction. W głównych rolach zobaczyliśmy Bruce’a Willisa i Franka Grillo. Obaj panowie angażują się ostatnio przeważnie w mało wymagające filmy klasy co najwyżej B i nic nie zapowiadało, że „Kosmiczny grzech” będzie chciał utrzeć nosa nawet średnio-ambitnym produkcjom z gatunku sci-fi. Spodziewaliśmy się taniego kina akcji z domieszką rozrywki i przyjemnych dla oka efektów specjalnych.
Niestety filmowcom finalnie nie udało się stworzyć lepszego “dzieła” niż bardzo słaby, poprzedni film SF z Willisem – „Anti-Life” (Breach), w którym za scenariusz odpowiadał reżyser „Cosmic Sin” – Edward Drake.
W zasadzie wszystko w filmie “Kosmiczny grzech” zasługuje na krytykę. Fabułę wymyślono na kolanie, ilość dziur logicznych bije rekordy, a kolejne zwroty akcji zdają się być wymyślane bez większego zastanowienia nad ich sensem. Dialogi, poza paroma wyjątkami, są równie jałowe, jak gra aktorska wszystkich aktorów (niestety z Willisem na czele). O budowaniu dramaturgii ciężko mówić, gdyż twórcy potraktowali ten element tak samo po macoszemu, jak i całą resztę. Sceny walk, potyczek między bohaterami konfliktu zrobione są zupełnie bez polotu. Wizualnie w oczy rzuca się nakładanie w postprodukcji błysków na lufy broni, aby zimitować oddawanie strzału. Efekty komputerowe w kilku scenach przypominają filmiki z gier PC sprzed 15 lat. Muzyka chyba najmniej przeszkadza w odbiorze, pomijając jej odtwórstwo, jak chociażby skopiowany niemal jeden do jednego pewien utwór z ostatniego “Mad Maxa” w finałowych scenach.
Coś strasznego…
Jeżeli miałbym na siłę wskazać jakieś pozytywy filmu – wyróżniłbym jedynie fajny wygląd zbroi, czy egzoszkieletu żołnierzy, w którym szczególnie do twarzy jest Willisowi, a także dosłownie kilka one-linerów niskich lotów, które przewijają się w dialogach, powodujących mimowolny uśmiech u widza. I to chyba tyle. Mamy kandydata na jednego z najgorszych filmów roku, nawet w kategorii taniego kina SF klasy Z.
Wyjaśnienie:
Masz na szybko z neta troszkę pozmieniaj i będzie dobrze